piątek, 27 lutego 2015

Warsztaty fotografii kulinarnej, Drukarnia Skład Wina i Chleba Łódź - fotorelacja

W sumie, to już dawno chciałam wziąć udział w takich warsztatach, jednak pech sprawił, że albo odbywały się w Warszawie, albo kosztowały 600 zł (i do tego odbywały się w Warszawie...).
Gdy już prawie rozwiałam swe małe marzenie, nagle natrafiłam na podobne warsztaty w Łodzi (to już zawsze bliżej) i to w dodatku...bezpłatne! 
By zakwalifikować się do udziału trzeba było jedynie wykazać się ciekawym mailem zgłoszeniowym i...zostać wybranym! :)
No i co tu dużo gadać...udało się! ;)

Drukarnia Skład Wina i Chleba to nie tylko klimatyczna knajpka, pachnąca świeżym chlebem i serwująca niesamowite, esencjonalne dania. 
To również jedna z elementarnych części większej, niezależnej inicjatywy o nazwie OFF Piotrkowska, skupiającej przedstawicieli przemysłów kreatywnych. W jednym miejscu swoje podwoje otworzyły pracownie projektantów mody, designu, architekci, kluby muzyczne, restauracje, przestrzenie wystawiennicze, sale prób, showroomy, concept store i klubokawiarnie. 
Podobno znajdująca się na terenie dawnej fabryki bawełny OFF Piotrkowska , to  najmodniejszy punkt na kulturalnej mapie Łodzi. 
Szkoda, że  Polski Bus czekał na mnie już godzinę po zakończeniu warsztatów  i nie miałam szans na  zapoznanie się ze wszystkimi, offowo-łódzkimi atrakcjami...
Nie szukając długo (i w sumie umierając już z głodu), zamówiłam obiad  w Drukarni  (przepyszny łosoś z pietruszkowym puree i sałatka z awokado <3), zakupując sobie jeszcze na pamiątkę  ich świeżo wypieczoną bagietkę i...pognałam na dworzec (no dosłownie na styk!).
Z bagietką  pod pachą,  z  aparatem pękającym od zdjęć,  z głową pełną inspiracji...
Podróże kształcą,  nawet, jeśli  trwają  tylko jeden dzień. :) 

niedziela, 22 lutego 2015

Pancakes - tradycyjne, amerykańskie naleśniki

Aż trudno uwierzyć, że do tej pory nie smażyłam najzwyklejszych, tradycyjnie amerykańskich naleśników, znanych powszechnie jako ''pancakes''
Tym bardziej, że ich przygotowanie nie jest ani trudne, ani wymagające jakiś tam fikuśnych składników - od naszych polskich naleśników różni je jedynie dodatek proszku do pieczenia oraz...gęstość ciasta!
No i pczywiście to, że zamiast zwijać je w ruloniki/trójkąty/pakieciki układamy z nich słodką, naleśnikową wieżyczkę...najlepiej hojnie polaną syropem klonowym*. :)
*do tej pory nie próbowałam syropu klonowego, więc nie wiem, czy pancakes z ich dodatkiem serio jest takie świetne, jak rekomendują Amerykanie (notabene, polecający także dodatek bekonu do placków...)
Niemniej jednak, placuszki skropione zagęszczonym mlekiem słodzonym (popularnym jako ''mleczko w tubce'') są również zacne. :) 
Ku większej, przy-weekendowej rozpuście, placki można przełożyć czekoladowym serkiem (bądź nutellą!) i plasterkami owoców, jak uczyniłam to ja. :3
Z syropem czy bez - polecam, na niedzielne śniadanie! <3

Pancakes - amerykańskie naleśniki
/2 porcje - ok. 8-10 placków/
(wartość energetyczna porcji, bez dodatków - ok 400 kcal)

  • 1 szklanka mąki
  • 1 jajko
  • 180 ml mleka
  • 40 g roztopionego masła
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1,5 łyżki cukru wanilinowego (można dać zwykły i odrobinę waniliowego aromatu)
  • szczypta soli

Mąkę przesiać do miski.
Przesianą mąkę połączyć z proszkiem do pieczenia, cukrem i solą. Następnie roztrzepać jaja, połączyć z mlekiem i masłem, dodać do mąki.
Smażyć na suchej patelni, podawać z ulubionymi dodatkami. :)

piątek, 20 lutego 2015

Pistacjowe bułeczki na poszukiwania wiosny

Przychodzi taki moment w życiu każdego człowieka, że ma już dość zimy i nawet wizja weekendowego wypadu do Jakuszyc na narty-biegówki zdaje się być jakby krokiem wstecz.
I co może wtedy taki człowiek?
Otóż np., kupuje sobie krokusa w doniczce, albo bardzo regularnie podlewa samotnego hibskusa na klatce schodowej (mamo wiedz, że dbam!).
Może też iść do kina i udając, że przemierza szlak Pacific Crest Trail, ogląda sobie ''Dziką Drogę'', zajadając popcorn z karmelem, kiedy główna bohaterka właśnie je zimną owsiankę na pustkowiu.
Człowiek taki, najpewniej potem wychodzi na spacer, szukać wiosny i karmić kaczki.
Mając dość bielszego odcieniu bieli, wypatruje kolorów, głównie zieleni.
Ostatecznie, ów zainspirowany człowiek, piecze pistacjowe bułeczki, bo w końcu pistacjowy to też zielony, a domowe bułeczki są zawsze takie miękkie, ciepłe i pocieszne.


I mimo, że wiosny jeszcze nie(całkiem) widać, to przynajmniej słońce jest. :)
Ciasto na te bułeczki można zagnieść przed snem, wsadzić do lodówki i rano (po ok 30 minutach od wyciągnięcia), upiec sobie pyszne bułki na śniadanie.
Pistacjowe bułeczki są słodkawe, o miękkim wnętrzu z chrupiącym, orzechowym akcentem.
Najlepsze jeszcze ciepłe, posmarowane ulubioną konfiturą. :)

Zainspirowana przepisem na nocne bułeczki stąd.
Pistacjowe bułeczki
/ok 6 bułek, po 70g każda/
(wartość energetyczna 1 bułki - ok. 200 kcal)
  • 2 szklanki mąki ( szklanka 250 ml)
  • 3/4 łyżki mąki ryżowej (można użyć ziemniaczanej)
  • 1/2 łyżki cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 20 g świeżych drożdży
  • 60 ml wody
  • 60 ml mleka
  • 50 ml oleju pistacjowego (co jakiś czas, do nabycia w Lidlu, ale możecie użyć zwykłej oliwy)
  • duża garść wyłuskanych i posiekanych pistacji

  • 1 jajko i łyżka śmietanki 30% (można śmietankę zastąpić mlekiem) do posmarowania bułek
    Przed snem:
    Mąki (pszenną i ryżową) przesiewamy do miski. W filiżance rozkruszamy drożdże i zasypujemy je cukrem.
    Mieszamy je łyżeczką z cukrem i odstawiamy aby się uaktywniły.
    Do mąki dodajemy sól, mleko, wodę, olej pistacjowy i rozpuszczone drożdże. Wszystko mieszamy łyżką , aż do połączenia się składników. Następnie ciasto przekładamy na blat posypany mąką i zagniatamy około 5 minut (gdy mocno klei się do rąk, należy podsypać mąką).Przykrywamy np. miską i zostawiamy na 5 minut aby odpoczęło.
    Potem wyrabiamy jeszcze około 5 minut. Wyrobione ciasto wkładamy do lekko naoliwionej miski, przykrywamy folią i wstawiamy do lodówki na całą noc. Powinno bardzo urosnąć.
    Rano:
    Piekarnik nagrzewamy do 200 – 220 st. Ciasto wykładamy na blat i dzielimy na mniej więcej 6 porcji. Formujemy bułki o lekko podłużnym kształcie i układamy je na blasze wyłożonej papierem do wypieków. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia na około 20 – 25 minut, najlepiej w ciepłe miejsce, ja zawsze kładę na kaloryfer. Piekarnik spryskujemy wodą. Przed włożeniem do piekarnika bułki nacinamy wzdłuż i smarujemy roztrzepanym jajkiem ze śmietaną.Pieczemy 20-25 minut i studzimy na kratce.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Grzanki z kozim serem - na słodko i wytrawnie

''To jest wieczór na piosenkę - pomyślał Włóczykij. - Na nową piosenkę, która składać się będzie w jednej części z nadziei, w dwóch z wiosennej tęsknoty i której resztę stanowić będzie niewypowiedziany zachwyt, że mogę wędrować, że mogę być sam i że jest mi z sobą dobrze.''
Tove Jansson, Opowiadania z Doliny Muminków 

W sumie to nie mam pojęcia, czy Włóczykij żywił się czymś więcej niż nieodłącznym źdźbłem trawy wiecznie wystającym z jego ust oraz wdmuchiwanym i wydmuchiwanym powietrzem z harmonijki (lub fajki...).
Coś tam sobie zasmażał w ognisku, może zwyczajnie pieczone ziemniaki, a może opiekał chleb, robiąc chrupiące grzanki?
Myślę nawet, że gdyby podczas jednej ze swych wędrówek nabył jakimś cudem francuski, kozi ser, takie serowe grzanki stałyby się najbardziej popularnym daniem dziecięcej literatury (zaraz obok miodu Kubusia Puchatka ;)).
Jednego nie można Włóczykijowi zarzucić - przymykając oko na  lekką aspołeczność - niezmiennie pozostaje ideałem faceta... ;)

Wracając do grzanek - ser kozi uwielbiam pod każdą postacią, ale to własnie w takim ciepłym, podanym na chrupiących grzankach do francuskiej sałatki Chevre, rozsmakowałam się już podczas mojej wizyty w Paryżu. 
Nigdy nie mogę się jednak zdecydować, czy bardziej wolę go (tzn ser, nie Paryż) z solonym pomidorem, czy też ze słodką, karmelizowaną gruszką (lub, z braku laku, z dżemem).
A Wy, którą wersję wybieracie? ;)

Grzanki z kozim serem
/2 grzanki - jedna porcja/
  • 2 kromki chleba (u mnie pszenny, tostowy)
  • 1 jajko
  • 25 ml mleka
  • ok. 10 g zimnego masła
  • kozi ser twarogowy - 100 g
dodatkowo:
  • pomidor malinowy, pokrojony w plasterki + sól i świeżo zmielony pieprz
  • karmelizowana gruszka (2 grube plasterki gruszki + 2 łyżeczki cukru - na zimną patelnię wsypać cukier, podgrzewać na wolnym ogniu, aż cukier całkowicie się rozpuści i stanie się płynny - wtedy dodać gruszkę i obsmażyć ją w karmelu z dwóch stron, na ładny, brązowy kolor) + ew. sos balsamiczny, do polania (świetnie pasuje!)
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Jajko rozkłócić w miseczce z mlekiem, w mieszaninie obtaczać kromki chleba, jak na tosty francuskie. Na wyłożoną papierem do pieczenia blachę z piekarnika, położyć kromki chleba, przykryć je wiórkami zimnego masła. Następnie ułożyć plasterki koziego sera. 
Tak przygotowane grzanki, piec w piekarniku ok. 10 minut, aż ser zrobi się miękkawy, ale nie przypieczony!
Po wyjęciu z pieca, na kanapki nałożyć pomidory lub karmelizowaną gruszkę, wedle uznania. :)





piątek, 13 lutego 2015

Ciasto z sercem (ukrytym) - czekoladowe brownie walentynkowe

Nie zawsze każde święto jest powodem, by świętować, ale...
...każdy powód jest dobry, by upiec coś dobrego! :3
A jak Walentynki - to musi być słodko. ;)
Czekolada, dużo czekolady, odrobinka różu i...tak, szczypta chilli!
No i oczywiście, serduszko.
Mimo, że na pierwszy rzut oka niewidoczne...odkryte po chwili, będzie uroczą niespodzianką.
Zwłaszcza, w kawałku mocccno czekoladowego ciasta... ;)
 
 Przepisem oczarowana w Krainie Miodem Płynące, podaję za autorką
Ciasto z sercem (ukrytym) - czekoladowe brownie walentynkowe
/keksówka 22x10cm/
(wartość energetyczna porcji - eee tam, więcej ciała do kochania ;p)

Ciasto serduszkowe:
  • mąka pszenna - 180 g 
  • jajka - 2 sztuki 
  • cukier trzcinowy - 1/2 szklanki
  •  olej - 1/2 szklanki 
  • proszek do pieczenia - 1 łyżeczka  
  • suszona chili - 1/2 łyżeczki 
  • barwnik różowy (użyłam w proszku)

Ciasto czekoladowe:

  • czekolada gorzka - 200 g 
  • masło - 180 g 
  • mąka - 120 g
  • cukier - 3/4 szklanki 
  • jajka - 3 szt. 
  • proszek do pieczenia - 1 płaska łyżeczka 
  • cukier wanilinowy - 1 łyżeczka

Dodatkowo:

  • czekolada mleczna - 80g 
  • truskawki- do ozdoby 
Ciasto serduszkowe: Jajka z cukrem ubić na puszystą masę. Małym strumieniem, ciągle mieszając, wlać olej oraz ekstrakt waniliowy. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia oraz chili i przesiać do masy, wymieszać. Na koniec dodać barwnik. Masę przelać do silikonowej lub wysmarowanej masłem i oprószonej mąką keksówkę o wymiarach 22x10 cm. Piec przez 25-30 minut. Upieczone ciasto ostudzić i pokroić na plastry o grubości 2 cm, z których należy wykroić wzór foremką. Wzory ułożyć w tej samej keksówce, w której piekło się ciasto.

Ciasto czekoladowe:

Piekarnik nagrzać do 180 stopni.

Masło rozpuścić razem z czekoladą na bardzo małym ogniu i przestudzić.

Jajka ubić z cukrem na puszystą masę i połączyć z maślano-czekoladową masą.

Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i przesiać do masy.

Całość wymieszać i przelać do keksówki wypełnionej wyciętym wzorem i uprzednio posmarowanej masłem i oprószonej mąką.
Piec przez 25 minut (ciasto nie powinno oblepiać patyczka, ale będzie wilgotne).

 



 Dodatkowo:
Czekoladę roztopić w kąpieli wodnej, polać nią ciasto i ozdobić truskawkami. :)

środa, 11 lutego 2015

Pączki pieczone - z nutellą, solonym karmelem czy z marmoladą? :)

Dni są wciąż (za)krótkie, i trochę się denerwuję, że o 16 robi się półmrok, a ja, wracając z pracy nie mogę się pobawić nowym aparatem przy dobrym, dziennym świetle.
Chodzę sobie po całym domu, przesuwając meble, układając mini plan zdjęciowy i modyfikując padanie światła przy pomocy białych podkładów malarskich.
Robię 118 zdjęć, wybieram 10 i nawet nie zauważam, że z godziny 16 zrobiła się 18.
Żołądka jednak nie oszukasz, więc sesję czas kończyć.
Jak to dobrze że modele są jadalne... ;)
To nie jest tak,  że nie smażę (3 rok z rzędu!) tradycyjnych, drożdżowych pączków, bo się boję tłuszczu, czy coś (dla jasności: 1 pieczony pączek dostarcza prawie tyle samo kalorii, co smażony!).
Po prostu, nie mając sprawdzonego przepisu, z góry zakładam, że mi nie wyjdą.
Spalą się, nasiąkną olejem, nie wyrosną, a marmolada wypłynie. Albo nie będę ich umiała potem nadziać.
Koniec końców, nie będą takie fajne jak planowałam i zamiast smaku domowych pączków - poczuję smak porażki (nie, wcale nie jestem pesymistką :p).
Dlatego na takie ważne okazje jak Tłusty Czwartek wybieram bezpieczne rozwiązania. :D
Upieczenie pączka w piekarniku to (prawie) jak upieczenie bułeczki - łatwizna, nie może się nie udać! ;)
Pączki rosną duże, puszyste, maślane (a nie nasiąknięte olejem!) i....naprawdę PĄCZKOWE!
Można nadziać je, czym duża zapragnie - ze wszystkim będą genialne (ja wybrałam solony karmel, nutellę i marmoladę).
UWAGA - ciężko poprzestać na jednym, ale..kto by się tam przejmował, w Tłusty Czwartek? :) 


Przepis z niezawodnej Kwestii Smaku.
Pączki pieczone 
/16 sztuk, ja robiłam z połowy porcji/
(wartość energetyczna 1 pączka - ok. 250 kcal)

Ciasto:

  • 100 ml ciepłego mleka
  • 50 g świeżych drożdży
  • 370 g mąki pszennej (tortowej lub do wypieków drożdżowych)
  • 50 g cukru
  • 3/4 łyżeczki soli
  • 3 jajka
  • 170 g masła
dodatkowo:
  • jajko do posmarowania
  • do nadzienia: nutella/solony karmel/marmolada/co dusza zapragnie :)
  • filiżanka cukru pudru +  odrobina gorącej wody, na lukier - mieszamy do uzyskania gęstej konsystencji
  • do posypania pączków: kolorowa posypka, kandyzowana skórka pomarańczowa, posiekane orzechy, wiórki kokosowe itp.
  • papilotki (jak do muffinów) o średnicy 5 cm mierzone po dnie
  • cienka szklanka lub metalowa obręcz do wycinania ciastek o średnicy 7,5 cm
Uwaga: drożdże, masło i jajka wyjmujemy wcześniej z lodówki aby się ociepliły. Masło kroimy na kawałki i tak ocieplamy.

Z drożdży zrobić rozczyn - wymieszać ciepłe mleko, pokruszone drożdże, 1 łyżeczkę cukru i 1 łyżkę mąki, odstawić do wyrośnięcia na 10 minut pod przykryciem ze ściereczki. Rozczyn ma się dość mocno spienić. Naczynie z drożdżami można wstawić do garnka z bardzo ciepłą wodą, to pomoże drożdżom wyrosnąć. Gdy drożdże wypełnią już cały kubek, wstawić go do miski z mąką.

Do większej miski przesiać mąkę, dodać cukier, sól i wymieszać. Następnie wlać rozczyn drożdży i wymieszać łyżką. Dodawać stopniowo jajka mieszając składniki drewnianą łyżką. Następnie wyrabiać ręką przez około 10 minut lub przez 7 minut za pomocą haka miksera (na 4 poziomie). Na koniec ciasto ma być gładkie.
Następnie dodawać po kawałeczki miękkie masło, cały czas wyrabiając rękami (około 10 minut) lub miksując hakiem (około 7 minut). Na koniec mamy otrzymać elastyczne i błyszczące ciasto, które będzie odklejało się (ześlizgiwało) z ręki i boków miski. Przykryć ściereczką i odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia (ciasto znacznie się napuszy).
Wyrośnięte ciasto uderzyć pięścią i szybko zagnieść ręką. Złączyć ciasto w jedną kulę (nie będzie sztywna), wyłożyć na blat podsypany mąką, przewrócić na drugą stronę i obtoczyć w mące. Dłońmi rozpłaszczyć ciasto na placek o grubości około 1 cm (ma nam wyjść 16 pączków), w razie potrzeby oprószyć blat i ciasto mąką aby ciasto się nie kleiło. Szklanką lub obręczą wyciąć pierwsze kółko. Rozpłaszczyć nieco w dłoni i na środek położyć pełną łyżeczkę nutelli, marmolady lub innego, wybranego nadzienia. Złożyć kółko na pół, zlepić brzegi jak w pierogach a następnie zebrać łączenie w jednym miejscu. Ulepioną w ten sposób kulkę włożyć łączeniem do dołu do papilotki. Powtórzyć z resztą ciasta. Na koniec wycinki z ciasta zebrać w jedną kulkę i też wykorzystać.
Papilotki z pączkami układać na blaszce z wyposażenia piekarnika z zachowaniem odstępów (zmieści się połowa pączków, resztę pieczemy w drugiej partii). Pączki odstawić na 1/2 godziny do podrośnięcia (ciasto mniej więcej dwukrotnie zwiększy objętość).
Piekarnik nagrzać do 180 stopni C (góra i dół bez termoobiegu). Wierzch pączków posmarować roztrzepanym jajkiem (najlepiej ogrzanym w temp. pokojowej) i wstawić razem z blaszką do nagrzanego piekarnika do środkowej części. Piec przez 13-15 minut. Od razu wyjąć z piekarnika. Studzić przez około 10 minut, następnie polukrować. Upiec drugą partię pączków. 

Ciasto można też zagnieść wieczorem, wstawić do lodówki na całą noc, a rano upiec pączki. W tym celu wyrobione ciasto przykrywamy folią i wstawiamy do lodówki na całą noc (ciasto najpierw urośnie, później opadnie). Rano wystarczy uformować pączki i odstawić na godzinę do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej.


poniedziałek, 9 lutego 2015

Piątuś bananowy - jogurt typu greckiego Piątnica - recenzja

Ostatnio, na moim Instagramie (klik), pokazywałam Wam kilka spożywczych ''zdobyczy'' nabytych podczas zakupów w markecie Alma.
Poza dwoma rewelacyjnymi dżemami (Białe Figi z Prowansji oraz Dżem bananowy z wanilią bourbon), natrafiłam na nowość od Piątnicy - jogurty typu greckiego w wersji ''dla dzieci'', na co miałaby wskazywać gramatura (125g) oraz wdzięczna, wręcz przyjazna nazwa ''Piątuś''
Myślę, że zaskarbienie sobie dzieciaków do szamania jogurtów było celowym zamysłem producenta, bo od ponad roku Piątnica miała już w swoim asortymencie greckie jogurty z wsadem owocowym (do nabycia w każdym, większym supermarkecie) o nieco bardziej 'dorosłej' pojemności - 150 g, jakby to dodatkowe 25 g było poważnym wyznacznikiem pojemności żołądków dziecka i osoby dorosłej. No, ale nieważne. :)

Różnice między tymi dwoma produktami (poza wielkością, oczywiście), są ogromne. 
Przede wszystkim, ''Piątuś'' to nie jest jogurt z wsadem owocowym, jak w przypadku wyżej wspomnianego.
''Piątuś'' to jogurt typu greckiego O SMAKU owocowym (truskawkowy lub bananowy) bądź waniliowym.
Jako fanka (wręcz maniaczka) wszystkiego, co bananowe, zdecydowałam się rzecz jasna na smak bananów.  
Próbując poprzednich produktów Piątnicy, spodziewałam się czegoś typu jogurtu z bananowym musem na dnie - a tu - przyjemne zaskoczenie!
''Piątuś'' po otwarciu ma gładką, zwartą konsystencję tłustego, greckiego jogurtu - w tym wypadku jego odcień jest dodatkowo lekko żółtawy, co miałoby wskazywać na wstępie, że mamy do czynienia ze smakiem bananowym. 
I owszem, jogurt nie tylko ładnie i delikatnie pachnie bananami - ale też rzeczywiście (choć równie delikatnie) nimi smakuje! 
Gęsta i niezbyt słodka konsystencja jest tylko jego dodatkowym atutem - jogurt smakuje jak dobry, lekki deser!
Mi osobiście przypomina (bardziej konsystencją niż smakiem) bardzo dobry serek homogenizowany.
''Piątuś'' rozpływa się w ustach i...pozostawia lekkie uczucie niedosytu - Piątnico, poprosimy o ''dorosłą'' wersję takich de-serków, bo jak dla mnie 125g to ciut za mało! :D
Z wielką przyjemnością jednak wypróbuję pozostałe smaki (truskawkę i wanilię).
A Wy, znacie już te jogurty? 
Jeśli próbowaliście, to który smakuje Wam najbardziej? :)

Skład: mleko pasteryzowane, wsad bananowy 25 %(przecier z banana 15%, cukier, błonnik cytrusowy, koncentrat soku z cytryny), żywe kultury bakterii jogurtowych

Wartość energetyczna
465 kj/110 kcal
Tłuszcz/w tym kwasy tłuszczowe nasycone
2,8 g/2,0 g
Węglowodany/w tym cukry
15 g/14 g
Białko
5,9 g
Sól
0,08 g









(Uwaga! To nie jest wpis sponsorowany! W komentarzach pojawiła się prośba oceny jogurtu, co z przyjemnością czynię :) )

niedziela, 8 lutego 2015

Chleb śródziemnomorski z suszonymi pomidorami i oliwkami

Marzą mi się nowe podróże.
Budzę się w środku nocy i podłączona do domowego wifi, pod kołdrą, wyszukuję na smartfonie tanie loty z Wrocławia do Bergamo. I do Lizbony, na Maltę, do Rzymu, gdziekolwiek.
Chcę już wiosnę - ba, lato! - ciepły wiatr we włosach, zapach morskich fal rozbitych w parzącym stopy piasku, smak i aromat śródziemnomorskiej kuchni, radość, beztroskę, wolność.
Z tęsknotą wbijam wzrok w snujące po niebie samoloty.
W myślach rozkładam skrzydła i wzbijam się ponad chmury, zostawiając za sobą wszystko.
Swoją drogą, też lubicie te sny, w których potraficie latać?
To moje ulubione... :)
Smak lata to nie tylko truskawki, malinki i koktajle z palemką.  
Zimą najbardziej brakuje mi słodkich, wygrzanych na słońcu, czerwonych pomidorów.
Te szklarniowe bladziaki w ogóle nie mają teraz smaku, a dobre malinówki zrujnowałyby aktualnie mój budżet (60 zł/kg !).
W taki chwilach, z pomocą przychodzą...suszone pomidory
Słodkie, aromatyczne, dobrze doprawione...świetne do chleba, jak i... w chlebie! :)
Tak! Dzisiejszy chlebek upiekłam z dodatkiem suszonych pomidorów oraz zielonych oliwek.
Zamiast oleju użyłam oleistej zalewy ze słoiczka z pomidorami.
Efekt? Pyszny, lekko słodkawy chlebek śródziemnomorski!
Pachnący słońcem, przygodą, wakacjami...
Smakujący latem.

Chleb najlepiej smakuje posmarowany samym masłem, choć ja jadłam go z dodatkiem włoskiej szynki prosciutto. Idealnie komponuję się również z...polską jajecznicą! ;)
Polecam!
Przepis podpatrzony tu.
Chleb z suszonymi pomidorami i oliwkami
/jeden bochenek, keksówka 25 cm długości/
(wartość energetyczna w 100 g - ok. 280 kcal)
  • 500 g mąki pszennej
  • opakowanie drożdży instant ( 7 g)
  • 200 ml ciepłego mleka
  • 150 ml ciepłej wody
  • 2 kopiate łyżeczki cukru
  • łyżeczka soli
  • 25 g oleistej zalewy ze słoiczka z pomidorami lub zwykłej oliwy
  • 8 połówek suszonych pomidorów (w oleju słonecznikowym) pokrojonych w paseczki
  • garść oliwek pokrojonych w kółeczka (u mnie zielone)
  • roztrzepane jajko do posmarowania chleba
Mąkę, drożdże, cukier i sól wymieszać w misce. Dodać podgrzane, ciepłe mleko i ciepłą wodę oraz olej ze słoiczka z pomidorami. Wszystko wymieszać i  dobrze zagnieść. Pod koniec zagniatania, gdy z ciasta będzie się już formować kula - dodać pomidorki i oliwki - wgniatając je w ciasto. Zagnieść wszystko do momentu, aż ciasto będzie ładnie odchodzić od ręki. Tak przygotowane ciasto, przełożyć do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i odstawić pod przykryciem w ciepłe miejsce, na ok. 2 godziny (chlebek powinien dobrze wyrosnąć ponad powierzchnię keksówki). Po tym czasie, posmarować chleb roztrzepanym jajkiem i wsadzić go, do nagrzanego na 180 stopni piekarnika. Piec przez 40 minut, po 20 minutach pieczenia przykrywając chlebek papierem do pieczenia/folią aluminiową, jeśli zacznie się za mocno przypiekać.
Studzić na kratce. 

sobota, 7 lutego 2015

Muffiny brownies z gruszką - baaardzo czekoladowe

Planujesz jak wszyscy upiec pączki, gdy nagle, w jakimś pismaku z przepisami, natrafiasz na zdjęcie TAKICH babeczek.
Potem nie możesz spać, bo śnią Ci się po nocach, a nieposkromiona chęć na czekoladę tylko się wzmaga ( i nie pomaga nawet sztampowa kanapka z nutellą i bananem, zjedzona na kolację! :O)
Nie masz wyboru, musisz wtedy upiec babeczki, a pączki przesunąć na kolejne ''kiedyś'',  mimo, że do Tłustego Czwartku pozostało raptem 5 dni (obiecuję, zdążę!).
Poza tym, jakiś czas temu, trochę dla śmiechu, kupiłam ogromną gruszkę, o wadzę 600 g (dla przybliżenia sprawy: to jak ok. trzy gruszki 'standardowej' wielkości).

Nie pozostało mi nic innego, jak godnie ją wykorzystać... piekąc ujrzane w magazynie babeczki - ale w rozmiarze XXL! :D
Wy, możecie oczywiście użyć standardowej, muffinowej formy, piekąc 12 babeczek o klasycznej, babeczkowej wielkości. 
No, chyba że też, ''dla żartu'' kupiliście ponad pół kilową gruchę...
Muffiny nie na darmo nazywałam ''brownies'' - w ich składzie, są całe, dwie tabliczki ciemnej czekolady!
Dzięki temu, są baaardzo czekoladowe, ciężkie, gliniaste i - co ciekawe - dość wytrawne (możecie sypnąć więcej cukru bo babeczki są mało słodkie).
Podczas ich pieczenia, cały dom zmienia się w pachnącą, Fabrykę Czekolady...

Przepis z magazynu ''Moje smaki życia'', nr 2 luty 2015.
Muffiny brownies z gruszką 
/12 standardowych babeczek lub 6 babeczek XXL/
(wartość energetyczna standardowej babeczki - ok 200 kcal)

  • 1 i pół szklanki mąki pszennej
  • 20 g kakao gorzkiego
  • 1 i pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 200 g czekolady gorzkiej
  • 2 jajka
  • 100 g cukru (możecie spokojnie dać 150 g, babeczki będą wtedy wystarczająco słodkie)
  • 250 ml jogurtu naturalnego (użyłam greckiego light)
  • 90 g masła
  • 3 średniej wielkości gruszki (lub jedna gigant :D)
W garnku roztop na średnim ogniu masło, zdejmij z palnika i dodaj posiekaną czekoladę - mieszaj do momentu, aż czekolada całkowicie się rozpuści (możesz lekko podgrzać znów na kuchence).
Mąkę wymieszaj z kakao, proszkiem i sodą. 

W drugiej misce ubij jajka z cukrem, miksując dodawaj jogurt i wystudzoną czekoladę z masłem.
Masę połącz z suchymi składnikami (wymieszaj, nie miksuj). Przelej do formy wyłożonej papilotkami. Umyte gruszki pokrój w plastry (wzdłuż, z gniazdami nasiennymi). Wbij je w muffiny. Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz ok. 15 min w temp. 200 st. C (tak, by środek pozostał lekko płynny, a gruszki się nie przypaliły).
;)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...