środa, 16 września 2015

Dżem figowy - smak wakacji, prosto z Chorwacji

Kiedy życie daje Ci cytryny...robisz cytrynówkę! ;)
A kiedy daje Ci figi...smażysz dżem figowy!
Jadąc do Chorwacji nie mogłam doczekać się smaku wygrzanych słońcem, zielonych fig, których w Polsce nie uraczymy w żadnej Almie czy nawet Biedronce, za kosmiczne 1,59 zł/sztukę.
Wiadomo, każdy kiedyś zainwestował sobie w turecką fioletową figę z supermarketu, ale to właśnie te chorwackie, kusiły mnie najbardziej...
No i się nie zawiodłam!
Słodziutkie figi posmakowały mi tak bardzo, że wraz z nadchodzącym powrotem do domu, snułam plany przemycenia kilku kilogramów do Polski...
Oczywiście, myśl o dowiezieniu dżemowej, sflaczałej papki, po kilkunastogodzinnej podróży lekko mnie stopowała.
Dopiero koleżanka podrzuciła mi pomysł...zrobienia figowego dżemu - jeszcze przed wyjazdem! :)
Ludzie z wakacji, przywożą w kieszeniach spodni piasek z plaży, w mini buteleczkach wodę z morza i szum fal w kupnych muszelkach.
Dlaczego by więc nie zabrać ze sobą smaku? :)
Zamknąć go szczelnie w słoiku, wraz z garścią cukru i najlepszych wspomnień.
Wspomnień tego lata. 

Jeśli więc jesteście w Chorwacji na urlopie i macie dostęp do kuchni - koniecznie zróbcie TEN dżem!
Dzięki takiej pamiątce, nawet w jesienne, pochmurne dni, znów przeniesiecie się do minionych wakacji.
Wakacji, w Chorwacji. :) 
Dżem figowy
/ok 2 średnie słoiki/

  • 1 kg fig (u mnie zielone, mogą być też fioletowe)
  • pełna szklanka cukru (można dać mniej, figi same w sobie są dość słodkie!)
  • ew. kilka kropel soku z cytryny
Figi umyć, pokroić w ćwiartki (nie obiera się skórki!). Wrzucić je do wyższego garnka z grubym dnem, zasypać cukrem, lekko wymieszać i odstawić na 2 godziny, aż owoce puszczą sok.
Po tym czasie, zagotować całość na dużym ogniu, cały czas mieszając. Gdy dżem zacznie bulgotać, zmniejszyć ogień na minimalny (ale taki, by wciąż się gotowało) i gotować dżem do uzyskania odpowiedniej konsystencji przez ok. 2 godziny - co jakiś czas mieszając, by dżem nam nie przywarł do garnka. 
Odpowiednia konsystencja to taka, w której nie ma już skórek figowych (powinny się rozpaść prawie całkowicie), a dżem nie jest rzadki, ale też nie za bardzo gęsty - powinien być rzadszy niż tradycyjny, kupny dżem ze słoika - bowiem dopiero po ostygnięciu nasz dżem osiągnie własnie taką konsystencję - wcześniej ma być rzadszy.
Jeśli konsystencja jest za gęsta - można podczas gotowania, co jakiś czas dolać odrobinę wody, wymieszać i gotować dalej, aż owoce się rozpadną.
Gotowy, gorący dżemik przekładać do czystych, wyparzonych i suchych słoików - mocno zakręcać wieczkiem i odstawić do góry dnem do ostygnięcia i ''zassania'' się w słoikach (wieczko będzie wtedy wklęśnięte). :)




niedziela, 13 września 2015

Chorwackie wspomnienie

Tak sobie myślę, że gdybym jednak nie pojechała, to nie miałabym takich fajnych zdjęć.
Przede wszystkim jednak, nie miałabym tak dobrych wspomnień.
Czasem trzeba stawić czoła sobie samemu, celowo wchodząc do jaskini lwa.
Bo kto nie próbuję, ten nie podejmuje wyzwań.
No i nie zyskuje. 
Ja zyskałam, na nowo. :)

To niesamowite, że zaledwie (!) 13 godzin stąd mamy taki raj na ziemi.
Chorwacja hipnotyzuje wszystkim.
Słońcem wygrzewającym skórę, morzem solącym usta, wiatrem czeszącym włosy.
Słodkim smakiem figi zerwanej prosto z drzewa i obfitością owoców morza zamawianych na obiad.
Spacerem wśród palm, kąpielą w ciepłej wodzie wodospadu.
To chyba tu spełniają się marzenia.
I tu się zaczynają.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...