piątek, 26 lipca 2013

Poziomianki - bułeczki z poziomkami i krówkami

Jak nazywają się bułeczki z poziomkami? Poziomianki! ;)
Długo zastanawiałam się, z jakimi owocami lata upiec bułeczki - byleby nie jagodzianki!
Wszak nie zaskoczyłabym Was niczym nowym. ;)
I...udało się - bo absolutnie nikt nie odgadł mej fejsbukowej zagadki (lubisz już Tęcze na facebooku? Klik TU)!
Rozważałam malinianki, porzeczanki, a nawet...agreścianki!
Ostatecznie padło na poziomki - dla mnie to wręcz jednorożce wśród owoców. :)
I chyba sprzedawcy na targu uważają podobnie - za (niecałe) 200 g tych rubinków zapłaciłam 9,50 zł! :O
Znacie jeszcze jakieś owoce, w cenie 50 zł/kg? ;)
Takie skarby wymagają godnej oprawy - cukier, to za mało!
Kruche cukierki krówki to co innego - ciepło piekarnika zamienia je w rozpływającą się w ustach, słodką, kremową masę... <3
Przepis na ciasto podpatrzyłam u Kaś.
Przyznam, że pierwszy raz robiłam drożdżowe na oleju.
Bułeczki są puszyste, bardzo wyrośnięte i smaczne, jeśli jednak jesteście fanami maślanych wypieków - zostańcie przy nich.
Posmak oleju jest tu bowiem delikatnie wyczuwalny.
Poziomianki - bułeczki z poziomkami i krówkami
/6 dużych sztuk, po ok. 150 g każda/
(wartość energetyczna bułeczki - ok. 450 kcal)


Składniki na ciasto drożdżowe:

  • 300 g mąki pszennej
  • 1/3 szklanki cukru pudru
  • 1 1/2 łyżeczki suszonych drożdży
  • szczypta soli
  • 2 żółtka
  • 3/4 szklanki mleka
  • 1/3 szklanki oleju rzepakowego

Mleko lekko podgrzać, a w tym czasie wymieszać w dużej misce mąkę, cukier puder, drożdże i sól. Do letniego mleka dodać olej rzapakowy i wymieszać łyżeczką. Powstały płyn wlać do suchych składników w misce, dodać żółtka i porządnie zagnieść ciasto (ok. 2-3 minut by je napowietrzyć) -  będzie elastyczne i nie lepiące się do rąk. Ciasto umieścić w misce, przykryć ją lnianą ściereczką i odstawić na godzinę-półtorej aż ciasto wyrośnie podwajając (niemal potrajając) swoją objętość.


Składniki na kruszonkę:

  • 2 łyżki mąki
  • 2 łyżki cukru trzcinowego
  • 1 łyżka oleju rzepakowego

W miseczce wymieszać ze sobą mąką i cukier, po czym dodać olej rzepakowy i przemieszać całość do utworzenia kruszonki.



Składniki na nadzienie:

  • ok. 200 g poziomek
  • ok. 3 cukierki krówki, posiekane
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka cukru trzcinowego (dałam 4, ale to tylko ja :P)
W miseczce umieścić poziomki, zasypać je mąką i cukrem, po czym delikatnie wymieszać.



Dodatkowo: 1 rozbełtane jajko do posmarowania bułek.



Przygotowanie bułeczek:

Wyrośnięte ciasto raz jeszcze zagnieść (ok. minuty), a następnie podzielić je na 6-7 części. Każdą  części raz jeszcze lekko zagnieść, po czym palcami uformować płaski placek - mniej więcej wielkości otwartej dłoni. Na środek każdego placka nałożyć po dwie łyżki poziomek i pół posiekanej krówki. Następnie uformować bułeczkę: podnosić brzegi do góry, naciągając je przy tym, na koniec zlepić ciasto i lekko skręcić (ciasto bardzo łatwo się zlepia).


Uformowane bułki raz jeszcze odstawić do wyrośnięcia na 40-45 minut - od razu na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Na czas wyrastania nakryć je lnianą ściereczką.
Pieczenie:
Piekarnik rozgrzać do 170 stopni Celsjusza z termoobiegiem (190 bez).
Wyrośnięte bułeczki posmarować rozbełtanym jajkiem, a następnie posypać kruszonką. Wstawić do nagrzanego piekarniki i piec 15-20 minut do zarumienienia.

wtorek, 23 lipca 2013

Makaron z fasolką szparagową, serem pleśniowym i boczkiem

Ten makaron robiłam już w zeszłym roku i obiecałam sobie, że następnym razem dodam więcej boczku. <3
Wyszło idealnie i smaczniej, niż za pierwszym podejściem. :)
Włoskie dania z makaronów najlepiej smakują mi w wakacje, więc robię je przynajmniej raz w tygodniu.
Takie obiady lubię teraz najbardziej.
Tym bardziej, kiedy robi się je pędzikiem... :) 
Makaron z fasolką szparagową, serem pleśniowym i boczkiem
/1 porcja/
(wartość energetyczna porcji - ok. 550 kcal)

  • 60 g makaronu świderki (u mnie pełnoziarnisty)
  • 30 g sera z niebieską pleśnią (gorgonzola/lazur)
  • 30 g boczku
  • 100 g żółtej fasolki szparagowej
  • 1,5 łyżki śmietanki 30% (zastąpiłam serkiem kiri wymieszanym z 2 łyżkami mleka)
  • garść listków bazylii 
  • sól i pieprz do smaku
Makaron wrzuć na osolony wrzątek i gotuj wg. instrukcji na opakowaniu.
W tym czasie przygotuj sobie resztę składników:

Fasolkę umyj i odetnij jej końcówki. Gotuj w osolonym wrzątku przez 10 minut, do miękkości.
Odcedź i przekrój każdą fasolkę wzdłuż, na pół.

Boczek pokrój w poprzeczne paski i podsmaż na suchej patelni do chrupkości i zrumienienia (ja lubię mocno wysmażony :D). Ściągnij z patelni i odstaw.

Ser pleśniowy pokrój w kosteczkę, połowę wymieszaj ze śmietanką.

Jak makaron już się ugotował, odcedź go i przełóż z powrotem do garnka. Dodaj fasolkę, boczek, ser pleśniowy ze śmietanką oraz sam ser, a także bazylię. Wymieszaj delikatnie, dopraw solą i pieprzem.
Podawaj od razu. 
Jadłospis z dziś (23.07.2013) :

Śniadanie: granola (kupna + moja, krówkowa z TEGO przepisu) z jogurtem bałkańskim, masą krówkową (na spodzie), borówkami i domowym dżemem truskawkowym z octem balsamicznym
Obiad: makaron z fasolką szparagową, serem pleśniowym i boczkiem

Podwieczorek: buteleczka jednodniowego soku marchwiowego (brak zdjęcia)

 Kolacja: kanapki z chałki, z masłem, twarożkiem (twaróg półtłusty + jogurt bałkański),
rzodkiewką, pomidorem, bazylią i oliwą z oliwek

poniedziałek, 22 lipca 2013

Gruszka pieczona z serem pleśniowym i boczkiem

Wczoraj w południe padło hasło: ''Jedziemy do Katowic''. 
Totalnie nieogarnięta (też lubicie w wakacje spać do 10?) wyszłam tak jak stałam, zabierając tylko portfel, telefon i kilka czereśni na drogę. Dwie godziny autostrady + 30 minut na powiększony zestaw w makdonaldzie i parkujemy przy ul. Francuskiej.
Zakochałam się, zupełnie inaczej zapamiętałam to miasto, tak różne od wrocławskiego zgiełku.
Tramwaje jeżdżą ciszej, obcy ludzie życzą sobie smacznego, a podejrzany pan w tatuażach uprzejmie poleca bistro, za rogiem.
Totalna symbioza.
W mieście mych rodzinnych korzeni znalazłam własne miejsce.
Oczami wyobraźni widziałam już swoją kawiarnię w jednej z uliczek, przy Mariackiej. 

Czyżby tutaj leżało moje serce?
Sorry, Wrocławiu, ale od głośnego gwaru twych ulic, chyba wolę słuchać śląskiej gwary... ;)

Jeszcze tylko dobra kanapka z katowickiego subway'a na pamiątkę i wyjazd na A4.



                       * * * 

Dziś na kolację zrobiłam sobie taką fajną gruszkę.
Żeby nie było - z pleśniowym serem (w środku) i boczkiem (na zewnątrz). ;)
Płynne, ciągliwe wnętrze i chrupiąca, wędzona skorupka z zewnątrz.
Po kawałeczku maczane w ciepłym, słodkim sosie z borówek...urocze zwieńczenie dnia, na rozsłonecznionym tarasie.
Gruszka pieczona z serem pleśniowym i boczkiem
/1 porcja/
(wartość energetyczna porcji - ok. 300 kcal)
  • gruszka
  • 25 g sera z niebieską pleśnią (np. gorgonzola, lazur)
  • plaster boczku (ja kupiłam kostkę boczku i miałam problem z wykrojeniem długiego paska - polecam więc kupić boczek w paskach :D)
  • garść borówek lub malin + 1/2 łyżeczki cukru pudru
Gruszkę obrać, rozkroić wzdłuż na pół, wydrążyć gniazdo nasienne. W to miejsce włożyć ser pleśniowy. Złożyć gruszkę i owinąć ją plastrem boczku - szczepić go wykałaczką. Piec gruchę w 180 stopniach, przez 35-40 minut.

Borówki wymieszać z cukrem i łyżką wody w garnuszku. Zagotować i ciągle mieszając, podgrzewać, aż owoce się rozpadną i powstanie gęsty sos.

Poza tym - jedliście dziś naleśniki? ;)
Jeśli wiedzieliście o fejsbukowej akcji 'Cała Polska smaży naleśniki', z pewnością dzierżyliście dziś w dłoniach patelnię - tak jak ja, przed obiadem... ;)

sobota, 20 lipca 2013

Drożdżowe pierogi z jagodami, babcine

Lipiec to miesiąc jagodowy.
Wszyscy robicie jakieś jagodzianki i pierogi z jagodami.
Przyznam - też mnie kusiło, ale cały litr tych owoców wylądował u mnie w dwóch i pół słoika dżemu.
Poza tym, to właśnie moje babcia robi najlepsze, jagodowe pierogi. :)
W dodatku drożdżowe -  takich NA PEWNO nie jedliście!
Skąd to wiem?
Bo przekopałam grafikę w google i nie znalazłam nic, co przypominałoby babcine pierogi na drożdżach.
Wszystkie były pieczone.
Te jednak są... gotowane! :)
W dodatku...
- nie musisz czekać, aż urosną!
- nie musisz wałkować ciasta!
- nie musisz posiadać nawet szklanki, by wykrawać pierogowe krążki!
Po prostu zagniatasz ciasto, a potem odrywasz je po kawałku, nadziewając jagodami i cukrem.
Wrzucasz na wrzątek, patrzysz, jak pierożki 'rosną' i po 2 minutach pochłaniasz cały ich talerz, ze śmietaną.
Ewentualnie jogurtem. 
No...ale kto by jadł BABCINE pierogi z jogurtem? ;)
Drożdżowe pierogi z jagodami  - przepis mojej babci
/ok. 30 dużych pierogów/
(wartość energetyczna 1 pieroga - ok. 70 kcal) 
  • 500 g mąki
  • 6 łyżek cukru
  • 25 g drożdży
  • 1 jajko
  • szklanka mleka
  • szczypta soli
na nadzienie:
  • 300 g jagód
  • cukier (po niecałej łyżeczce na pieroga)

1. Zrób drożdżowy rozczyn
Mleko podgrzej, żeby było ciepłe, ale nie gorące.
Drożdże rozkrusz do miseczki, wymieszaj z  4 łyżkami ciepłego mleka i łyżką cukru. Odstaw.

2. Przygotuj ciasto
Do dużej miski przesiej mąkę i wymieszaj z 5 łyżkami cukru i szczyptą soli.
Zrób wgłębienie, dodaj jajko, wyrośnięte drożdże i wymieszaj rękami.
Stopniowo, cały czas zagniatając, dodawaj resztę mleka, do uzyskania odpowiedniej gęstości - zagnieć gładkie i elastyczne ciasto (mleka dodaj tylko tyle, ile będzie potrzebować ciasto).
Ciasto uformuj w kulę.









   
    3. Zlepiaj pierożki
Oderwij kuleczkę z ciasta (jak na filmiku), lekko rozpłaszcz, zrób wgłębienie i nałóż w nie po łyżeczce jagód i cukru. Zlep brzegi, oprósz mąką i odłóż na obsypany mąką blat.  Czynność powtórz 30 razy. :)
W garnku zagotuj wodę, a pierożki przykryj ściereczką, by nie obeschły.

4. Ugotuj pierożki!
Do garnka z wrzącą wodą, wkładaj pierogi i poczekaj, aż woda znów się zagotuje. Patrz, przez 2 minuty, jak ładnie rosną na gorącej wodzie, a potem wyciągnij je na talerz, polej śmietaną z cukrem i zjedz. :)


czwartek, 18 lipca 2013

Pudding chlebowy i foto menu znów

Ogólnie, to chleb schodzi u mnie na bochenki, bo ja chleb bardzo lubię. :)
Czasem zrobię sobie jakieś placki, czy inne takie, a wtedy chleb samotnie usycha - chyba, że go wcześniej zamrożę.
Jeśli jednak nie uczynię tego w porę, to kromka świeżego pieczywa jest ostatnią rzeczą, jaką mogę sobie wymarzyć na śniadanie (o ile nie pójdę do sklepu).
Wtedy do wyboru pozostają tosty francuskie (KLIK) lub pizza śniadaniowa (KLIK).
No i...pudding chlebowy! :)
Słodki sposób na każdy czerstwy chleb.
Złamie niejednego twardziela! ;)
Wystarczą chlebowe kromki, jajko, odrobina mleka i.. piekarnik. ;)
Z ulubionymi owocami i dodatkami (czekolada, dżem, orzechy) możecie stworzyć wiele pysznych kombinacji!
Dobrze smakuje też z gałką truskawkowych lodów i łyżeczką masła orzechowego... ^^
UWAGA! Pudding jest o tyle fajny, że możecie przygotować go wieczorem, a na noc wstawić do lodówki.
Rano wystarczy...wstać (!), włączyć piekarnik i upiec swoje śniadanko. :)
Przepis mało odkrywczy, jest ulepkową 'zbieraniną' różnych puddingowych przepisów z sieci. ;)
Pudding chlebowy z owocami
/1 porcja/
(wartość energetyczna porcji bez dodatków - ok. 250-300 kcal)
  •  2 kromki czerstwego chleba (ze świeżym też wyjdzie! ;))
  • jajko
  • 60 ml mleka
  • łyżka cukru/słodzik
  • masło do wysmarowania formy
  • ulubiony owoc (u mnie brzoskwinia i maliny na wierzch)
  • ew. ulubione dodatki, tj. posiekana czekolada, orzechy, wiórki kokosa (u mnie cukierki-krówki)
Żaroodporne naczynie na pudding wysmaruj masłem.
Jajko wymieszaj z mlekiem i słodzidłem.
Chleb i owoce pokrój w kostkę.
W naczyniu do zapiekania ułóż warstwę owoców i chleba (możesz teraz dodać jeszcze jakąś czekoladę/orzechy/krówki). Zalej to połową mieszanki jajecznej.
Ułóż kolejną warstwę owoców i chleba i zalej resztą jajecznej mieszanki.
Odstaw na 25 minut lub schowaj na noc, do lodówki.
Rano, nastaw piekarnik na 180 stopni..
Miseczkę z puddingiem wstaw do większego naczynia, wypełnionego wodą na 1 cm ( pudding będzie się piekł w 'kąpieli wodnej'). Piecz  40 minut. :)

Oczywiście, nie był to mój jedyny posiłek w ciągu dnia (serdecznie pozdrawiam troskliwe anonimy :*).
Wczoraj, zjadłam jeszcze...

Śniadanie: pudding chlebowy z brzoskwinią, malinami, krówkami (w środku), gałką lodów truskawkowych i łyżeczką masła orzechowego
II śniadanie: szklanka mleka sojowego + garść orzechów laskowych

Obiad: pieczony schab, duszony w czereśniowym sosie, fasolka szparagowa z masłem i bułką tartą, puree z ziemniaków, z masłem i oregano
Podwieczorek: dwie czekoladki milka daim
Kolacja: dwie kromki chleba ziarnistego z masłem, fetą, bazylią, pomidorem i oliwą z oliwek/ z masłem, twarożkiem, pomidorem i oliwą z oliwek

niedziela, 14 lipca 2013

Pełnoziarniste ciasteczka z malinami i białą czekoladą + foto menu

Od razu powiem - jeśli chcecie, aby Wasze ciasteczka były bardziej ''ciastkowe'' i chrupiące -  trzymajcie się dokładnie przepisu!
Ja pozwoliłam sobie nieco 'zaszaleć', dodając więcej płynów, niż wskazywała instrukcja (1 łyżka mleka, a 8 łyżek kefiru to taka duża różnica?).
W rezultacie otrzymałam...mięciutkie muffinki. No, a przynajmniej ciasteczka, które smakują jak muffinki, ale wyglądają jak ciasteczka. 
Bądź co bądź - są genialne, a po nocy w lodówce (lepiej je tam trzymać, ze względu na maliny) - jeszcze lepsze.
Poza tym...chyba nikogo nie trzeba przekonywać do połączenia malin z białą czekoladą? :)
Pełnoziarniste ciasteczka z malinami i białą czekoladą
/ok 26 ciasteczek = 2 blachy ciastek/
(wartość energetyczna jednego ciacha - ok. 98 kcal)
  • 125 g miękkiego masła
  • 80 g cukru
  • 175 g mąki pełnoziarnistej (dałam pszenną i orkiszową)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka mleka
  • 1 łyżka cukru wanilinowego
  • 100 g białej czekolady
  • 100 g malin
1. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni i wyłóż blachę do pieczenia, papierem do pieczenia. :)
2. Posiekaj czekoladę, umyj maliny.
3. Zmiksuj masło z cukrami na gładko. Dodaj mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia oraz mleko. Wymieszaj.
4. Delikatnie wmieszaj do ciasta maliny oraz posiekaną czekoladę. Formuj z ciasta kulki i lekko rozpłaszczone układaj na papierze do pieczenia (zachowaj 2-3 cm między ciastkami!).
5. Piecz przez 15 minut. Wyciągnij z piekarnik i pozwól im ostygnąć.


Zgodnie z Waszymi prośbami - dziś, mój kolejny jadłospis w obrazkach. :)
Enjoy! ^^

Śniadanie: kaszka kukurydziana na mleku, w słoiczku po miodzie (z pozostałościami miodu), z truskawkami,
bananem i granolą z granatem
Lunch: dwie, opieczone kromki chleba ziarnistego z masłem, szynką, serem żółtym, rukolą, pomidorem i musztardą francuską
na wycieczce rowerowej: Mullermilch do picia, o smaku białej czekolady i orzechów macadamia <3 (matko, jakie to dobre)
Kolacja: dwa talerze zupy pomidorowej z pełnoziarnistym makaronem, jogurtem greckim i bazylią

(Nie)skromnie przyznam..ugotowałam PRZEPYSZNĄ pomidorówkę! *___*
Gdyby zdjęcia były lepsze, a nie robione na głodniaka, z pewnością podzieliłabym się przepisem -
nie wiedziałam, że na 'czuja' potrafię sama wyczarować takie cuda! :O

+ pozdro z kolorowych jeziorek :)

sobota, 13 lipca 2013

Monsieur cafe we Wrocławiu + spotkanie blogerek part. 2

We Wrocławiu jest tyle fajnych knajpek, że pewnie jedząc codziennie wyłącznie 'na mieście', nawet przez miesiąc nie udałoby się obskoczyć wszystkich.
Monsieur cafe już od dawna figurowało na liście miejsc, w których koniecznie chciałam coś zjeść. ;)
Powodów było kilka:
 - klimat francuskiego bistro,
 - sałatka z boczkiem i gorgonzolą w menu,
 - uroczo - hipsterskie wąsy w logo... :)
Nie sposób przejść obojętnie, nie 
wstępując choćby na kawę lub...świeży sok pietruszkowo-cytrynowy! :)
Na mały głód? Ciepła kanapka z łososiem i serkiem. Na wielki apetyt - żeberka w miodzie i francuskiej musztardzie.
Dla łasucha: croissant, creme brulee, czekoladowy suflet z chilli lub...ślimak z rodzynkami! :D
Nie zdążyłeś zjeść śniadania? Zamów omlet z bagietką!
Natomiast bardziej 'wytrawny' gracz upoi się tu francuskim lub portugalskim winem (choć może niekoniecznie o poranku... :D).


Dla mnie, w porze lunchu? Są i niebanalne sałatki!
Prażony bekon, ser gorgonzola, pomidory, włoskie orzechy, pestki dyni, sezamu i słonecznika...
Podane z chrupiącą bagietką i sosem Cezara.
Czy smak może być NAJLEPSZĄ rekomendacją? ;)

Sprawdźcie sami, wstępując do
Monsieur cafe na
ulicę Więzienna 31! :)


Mnie zauroczyło, myślę, że Anitę z relishmeals również. :)
Mamy w końcu podobne smaki, bo...pokochałam jej jagodowy clafoutis, który upiekła na nasze piątkowe śniadanie... <3 (skocz po przepis TU)
Sushi z łososiem, philadelphią i awokado zasmakowało nam równie dobrze.
Mam więc nadzieję, że polubiła ciasteczka z malinami i białą czekoladą, które dałam jej na drogę powrotną do domu...:)
...obyście polubili je i Wy - bo przepis 
 już wkrótce! :)

czwartek, 11 lipca 2013

Spotkanie blogerek i Shakewave

Kiedy zakładałam tego bloga, nie przypuszczałam, że ponad rok później, będę siedzieć na peronie czwartym dworca głównego PKP, czekając na pociąg z Görlitz.
W lekkim napięciu oczekiwałam, aż z pociągowego przedziału wyłoni się Anita, znana w blogosferze jako whiness prowadząca TEGO śniadaniowca.
Zbędne całe podenerwowanie - nić porozumienia między kulinarnymi blogerkami nawiązują się szybko, w końcu łączy nas wspólna pasja... :)

...pasja do gotowania i...jedzenia makaronów! :)
Koniecznie z duuuużą ilością sera! <3
Dlatego też zmodyfikowałyśmy przepis, przyrządzając makaronowy sos z podwójnej ilości składników - komu by wystarczyło 20 g gorgonzoli na porcję? ;)
(przepis na nasz obiad znajdziecie tutaj KLIK
Wspólne robienie zdjęć (nie tylko) jedzeniu, zakupy, włóczenie się po galeriach i brzoskwinie na podwieczorek. Koniec dnia zwieńczony szejkiem w oczywistym towarzystwie Anity, a także Emmy i Doroty. :)
Dzięki dziewczyny! :* 
...a na rozpoczęcia (niezbyt) słonecznego dnia, wspólnie z Anitą smażymy delikatne placuszki na białkach.
 

Z czereśniami, bałkańskim jogurtem, na pełnoziarnistej mące żytniej. :)
 Jeśli chcecie zrobić podobne, zajrzycie koniecznie do TEGO przepisu! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...