poniedziałek, 29 grudnia 2014

Piernik najlepszy, najprostszy, w ogóle NAJ! + świąteczne migawki

Planowanie ciast na Boże Narodzenie rozpoczęłam jakoś w pierwszej połowie listopada.
Świetnie wiedziałam, który sernik upiekę, a czekoladowe trufle miały być na wigilijnym stole niczym ekskluzywna wisienka na torcie.
Szybko okazało się, że nazbyt ekskluzywna, bo koszt składników dziesięciu pralinek wielkości piłeczki pingpongowej mocno przekraczał przygotowanie dużej, podzielnej blachy ciasta dla trzydziestu osób.
Koniec miesiąca, który sprzyja występowaniu świąt, to nie najlepszy moment na wystawne pieczenie.
W lekkiej, przedświątecznej gorączce, padło więc na pierwszy lepszy (najlepszy!) piernik, wychwalany w internecie jako ekspresowy, łatwy no i...najlepszy. ;)
Cóż mogę powiedzieć...TO  WSZYSTKO PRAWDA! :)
Piernik upiekłam nie tylko bez wychodzenia do sklepu (wszystkie składniki miałam w domu - Wy pewnie też!), ale też jego przygotowanie okazało się błyskawiczne. 
No i najważniejsze - smak!
Mięsisty, wilgotny, czekoladowy niczym najlepsze, ciężkie brownies, przełożone słodką, truskawkową marmoladą...
Aromatyczny i korzenny, duży i podzielny, otoczony gorzko-mleczną polewą czekoladową...
Cała rodzina (łącznie ze mną) uznała go za NAJLEPSZY PIERNIK, jaki do tej pory upiekłam.
Nieśmiało dodam, że było to chyba najsmaczniejsze ciasto na świątecznym stole...wygrało nawet z ukochanym sernikiem - a to naprawdę wiele znaczy! ;) 
Ten piernik jest tak genialny, że po Nowym Roku upiekę go na pewno jeszcze nie raz (i nie dwa!).
Zróbcie go i Wy - bo chyba nie będziecie czekać do kolejnych świąt? ;)

Z Kwestii Smaku, jak zwykle. ;)
Piernik najlepszy
/duża keksówka 12x25 cm/
(wartość energetyczna w 100g - ok. 330 kcal)


  • 125 g masła
  • 250 g (1 szklanka) brązowego cukru (lub białego)
  • 2 łyżki miodu
  • 2 łyżki powideł śliwkowych
  • 4 łyżeczki przyprawy korzennej lub piernikowej
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżki gorzkiego kakao
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 pełne łyżki kawy zbożowej (np. Inki)
  • 250 ml (1 szklanka) mleka
  • 2 jajka
  • 300 g (2 szklanki) mąki pszennej (np. tortowej)

Przełożenie:

  • kilka łyżek marmolady lub powideł śliwkowych czy innej, ulubionej konfitury

Polewa:


  • 1/3 szklanki śmietanki kremówki 30% - 36%
  • 1 łyżka kawy zbożowej np. Inki
  • 100 g mlecznej czekolady (lub gorzkiej) - u mnie pół na pół - gorzka i mleczna

Piekarnik nagrzać do 175 stopni. Formę keksową o wymiarach 12 x 25 cm posmarować tłuszczem i wysypać otrębami, mąką razową, płatkami owsianymi błyskawicznymi lub zwykłą mąką.
W szerokim garnku na małym ogniu roztopić masło, dodać cukier i wymieszać. Dodać miód, powidła śliwkowe, przyprawę korzenną lub piernikową, cynamon i kakao. Podgrzewać jeszcze przez minutę na minimalnym ogniu cały czas mieszając. Zdjąć garnek z ognia (masa będzie bardzo ciepła), odczekać minutę i dodać kolejno sodę, kawę zbożową, mleko oraz roztrzepane jajka. Wszystko szybko oraz energicznie wymieszać łyżką (masa się spieni). Cały czas mieszając dodawać stopniowo mąkę, najlepiej bezpośrednio przez sitko. Masę wymieszać tak aby nie było w niej grudek mąki.
Masę wylać do przygotowanej foremki (masa będzie raczej rzadka) i wstawić do piekarnika. Piec przez 45 - 50 minut, aż wetknięty patyczek będzie suchy. Wyjąć z piekarnika i ostudzić.
Po całkowitym ostudzeniu piernik przekroić na pół i przełożyć powidłami. Można bezpośrednio ze słoiczka, ewentualnie w celu zagęszczenia bardziej rzadkich powideł, można umieścić je w rondelku i zagotować z 1 łyżką wody, chwilkę pogotować na małym ogniu.
Przełożony piernik polać polewą: w rondelku zagotować śmietankę, odstawić z ognia, dodać kawę i wymieszać do rozpuszczenia, następnie dodać połamaną na kosteczki czekoladę i mieszać aż całkowicie się rozpuści. Polewę ostudzić. Jeśli chcemy aby piernik był wilgotny i smaczny przez kilka dni możemy go trzymać w pojemniku na ciasto z pokrywą.


       kolacja wigilijna - łosoś w migdałach z syropem z granatów / (po)świąteczne śniadanie


z rodziną najlepiej...nie tylko na zdjęciu :)

i jak tu być szczupłym?... ;)

z moimi dziewczynkami :)











powroty....
+ jeden ze świątecznych prezentów - bilet do opery.. :)

wtorek, 23 grudnia 2014

Pierniczki babci Danusi (krajanka piernikowa)

Babcia Danusia była prawdziwą mistrzynią kuchni. 
Spędzała w niej 3/4 dnia, przyrządzając najlepsze, gigantyczne torty, grube naleśniki naładowane słodką, domową marmoladą i sterty uroczych, mini kanapek na kolacje.
Awaryjnie, zawsze miała w kuchennej szafce zapas budyniu w proszku, który na szybko przyrządzała dla wiecznie spragnionej ''czegoś słodkiego'' wnuczki (choć podirytowany dziadek mawiał wtedy ''weź sobie słoik cukru i jedz łyżeczką'').
Z każda wizytą pytała ''Czy masz już jakiegoś kawalera?'', uczyła grać na pianinie, karmiła stadko przybłąkanych kotów, rozpieszczała, trochę za dużo paliła.
Na święta przygotowywała milion ciast, choć w mojej pamięci najbardziej utkwiła blaszana puszka pełna aromatycznych, lukrowanych pierniczków... Pulchnych, lekko kruchych, miękkich, i chrupiących od orzechów.
Pomyśleć, że tych pierniczków nie jadłam całe, 10 lat...aż po dzień, gdy robiąc porządki wśród książek odnalazłam zakurzony, mocno już zżółknięty zeszyt z przepisami.
Przepisami, spisanymi ręką mojej babci.
Choć babcia Danusia przepis na pierniczki (a właściwie krajankę piernikową) zapisała w dość telegraficznym skrócie, ich upieczenie nie sprawiło mi większego problemu. 
Ciasto jest niewymagające i proste w przyrządzeniu, a pierniczki można jeść od razu(nie muszą leżakować - ba, nie muszą nawet stygnąć! ;)).
Oczywiście, z każdym dniem wspaniale kruszeją i zyskują na smaku, jednak zapewniam, że już jutro będą idealnym zwieńczeniem każdej, wigilijnej kolacji. :) 

Przepis podaję za babcią, z moimi malusieńkimi modyfikacjami
Pierniczki babci Danusi (krajanka piernikowa)

/ok. 60 pierniczków/
  • 400 g mąki pszennej
  • 250 g cukru pudru
  • 1/4 łyżeczki sody
  • 4 łyżeczki kakao
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • dwie garście orzechów laskowych, posiekanych
  • 3 jajka
  • 2 łyżeczki przyprawy korzennej 
  • skórka otarta z jednej, średniej pomarańczy
  • 150 g roztopionego masła
Wszystkie składniki włożyć do miski i zagnieść rękami ciasto. Uformować 6 wałeczków, ułożyć je na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Piec przez 10 minut  w 180 stopniach. Od razu po upieczeniu wałeczki lukrować i pokroić ukośnie w romby (jak na zdjęciu) lub inne, ulubione kształty. 
Przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku, najlepiej blaszanej puszce na ciasteczka. ;)

 

piątek, 19 grudnia 2014

Sernik krakowski - tradycyjny sernik z kratką (bez kratki ;) )

Chyba słaba ze mnie tradycjonalistka - po kolacji wigilijnej zawsze...jestem głodna!
Karp jest bardziej do dziubania (i wygrzebywania ości) niż do jedzenia, zamiast barszczu wolę sobie wypić ciepłą herbatę, uszka są z kapustą, po której boli mnie brzuch, a sos chrzanowy pali mnie w gardło. 
Kapustkę z grzybkami, pierożka z kapustką, a może...krokiecika? Oczywiście z kapustą i grzybami. 
Nie, dziękuję.
Nie wspominając już o kompocie, którego wręcz nie znoszę od przedszkola. Brrr.
W tamtych czasach, przy świątecznym stole - poza oczekiwaniem na prezenty - trzymała mnie jeszcze kutia.
Bo słodka.
I w sumie niewiele do dziś się zmieniło. ;)
Co jak co, ale tradycyjnym, świątecznym wypiekom wręcz hołduję. 
Rozpływam się w korzennym zapachu staropolskiego piernika, kroję sobie grube plastry drożdżowego makowca mojej babci, a rodzynki z naładowanego bakaliami keksa i polskiego, ciężkiego sernika...wyjadam, a nie wydziobuję, jak co poniektórzy. ;)
W ogóle, za kawałek dobrego, zbitego sernika dam się pokroić - byleby nie był to puchaty, spulchniony cudami, wyrób z cukierni.
Tradycyjny, ciężki, polski sernik z tłustego twarogu, zmielonego najlepiej trzykrotnie.
Na kruchym spodzie, z rodzynkami, z lukrem i pomarańczową, kandyzowaną skórką.
No i oczywiście - z charakterystyczną, ''krakowską'' kratką na wierzchu (sorry, moja się gdzieś zamaskowała pod toną lukru :( )
 
Taki mi się zamarzył w środku tygodnia, i zaraz po powrocie z pracy, zabrałam się do...pracy. ;)
Wersja ekonomiczna (przedświąteczna ;)), w tortownicy 20x20 cm.
Musze się usprawiedliwić - sera nie mieliłam, ale komu chciałoby się wyciągać maszynkę dla 500 g twarogu?
Jeszcze tylko schłodzenie przez noc w lodówce i...moje małe, przedświąteczne marzenie spełniło się.
Bo może nie siebie, ale serniczek pokroiłam - i z apetytem tradycyjnego sernikożercy - zjadłam. ;)
Przepis na ten polski sernik, opracował...sam, francuski (!) mistrz cukiernictwa - Pierre Herme. Dokładnie ten sam gościu, od którego makaroniki jadłam w Paryżu (pisałam o tym tutaj). :)
Sernik krakowski 
/przepis na blachę 35x25, ja robiłam w 20x20, proporcjonalnie zmniejszając składniki/
(wartość energetyczna porcji - ok. 250 kcal)


Składniki na kruche ciasto:
  • 250 g mąki pszennej
  • 100 g cukru pudru
  • 125 g masła, zimnego
  • 8 g cukru wanilinowego
  • 1 jajko
Wszystkie składniki połączyć razem, szybko zagnieść i wyrobić ciasto. Owinąć folią spożywczą, lekko spłaszczyć, włożyć do lodówki na 60 minut.
Po tym czasie ze schłodzonego ciasta odkroić 1/3, odłożyć z powrotem do lodówki.
Pozostałe ciasto rozwałkować na bardzo cienki placek, wyłożyć nim dno formy o wymiarach 35 x 25 cm (wyłożonej uprzednio papierem do pieczenia), ponakłuwać widelcem. Podpiec w temperaturze 170°C przez 15 minut do do zezłocenia.
Składniki na masę serową:
  • 1 kg twarogu półtłustego lub tłustego zmielonego przynajmniej dwukrotnie
  • 8 jajek
  • 100 g masła
  • 250 g drobnego cukru do wypieków
  • 3 łyżki cukru wanilinowego
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 100 g rodzynków 
  • żółtko do posmarowania pasków kruchego ciasta, roztrzepane (uwaga: nie wyrzucać białka, będzie potrzebne do lukru!)
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Masło, 200 g cukru i cukier wanilinowy utrzeć w osobnym naczyniu do otrzymania jasnej, puszystej masy. Ucierając, dodawać po 1 żółtku i części twarogu. Ucierać, aż składniki się połączą i masa będzie puszysta.
Białka ubić na sztywno, pod koniec ubijania dodając pozostałe 50 g cukru. Pianę wmieszać delikatnie do masy serowej razem z mąką ziemniaczaną i rodzynkami.
Podpieczony spód wyjąć z piekarnika. Wyłożyć na niego masę serową, wyrównać.
Ciasto pozostałe w lodówce cienko rozwałkować i radełkiem wykroić paski o szerokości 1 cm. Z pasków ułożyć na serniku kratkę, posmarować ją żółtkiem.
Piec około 50 - 60 minut w temperaturze 170°C. Wystudzić w lekko uchylonym piekarniku, następnie schłodzić w lodówce przez noc.
Przygotować lukier:
  • 1 cytryna 
  • 150 g cukru pudru
  • 1 białko
Z cytryny wycisnąć sok, dodać puder i białko, utrzeć. Jeśli będziemy uważać, że jest zbyt rzadki, gęstość można regulować cukrem pudrem (jeśli zbyt gęsty - można dodać odrobinę wody).
Schłodzony sernik posmarować lukrem. Można też posmarować same paski - jest to bardziej pracochłonne, ale będą one lepiej widoczne (ja polukrowałam całość, dlatego kratki ni widać :( )
jak spędzacie przedświąteczne dni?
Ja, każdą wolną chwilę wykorzystuję na...leniuchowanie. ;)
Prezenty (prawie) zakupione, wymarzona sukienka upolowana, jasełka (w przedszkolu!) odhaczone, grzaniec bożonarodzeniowy na jarmarku wypity.
Została jeszcze magia oczekiwania...
 
 
 

piątek, 12 grudnia 2014

Florentynki - bakaliowe ciasteczka - najlepsze z najlepszych!

W tym roku poszłam na łatwiznę i zamiast tradycyjnie upiec ciastka na Mikołajki, kupiłam w supermarkecie kilogram cukierków z Mieszanki Wedlowskiej. I też było fajnie.
W ogóle, tematowi Mieszanki Wedlowskiej mogłabym poświęcić osobny wpis, jaki to klasyk, smak dzieciństwa i wspomnienie gigantycznych, świątecznych paczek zakładowych, jakie dostawałam w dzieciństwa od ojca...
Abstrahując - długo nie wytrzymałam, i już wolne, poniedziałkowe do-południe spędziłam w kuchni, piekąc dwie blachy ciasteczek.
Boże, jeśli do tej pory sądziłam, że TE i TE ciastka, to najlepsze jakie w życiu upiekłam (i jakie pokazałam na blogu) to musiałam żyć w błogiej nieświadomości. Lub też piec za mało ciastek. ;)
 Ciastka ''Florentynki'', mimo, że nazwą kojarzą się z włoską Florencją, nie mam pojęcia, czy serio mają z nią coś wspólnego.
Co tam nazwa, najważniejsze jest przecież smak!
Myślę, że niejeden Włoch wykrzyknąłby ''Mamma mia!'', ale nasze polskie ''Mmmmm'' chyba będzie tu właściwsze. :) 


Te ciacha to prawie same bakalie - jedynie 50 g mąki w całym przepisie!
Chrupiące płatki migdałowe możecie łączyć z ulubionymi, suszonymi owocami - u mnie są to rodzynki, kandyzowane wiśnie i skórka pomarańczowa - możecie jednak użyć moreli, żurawiny, śliwek...
Są bardzo słodkie - więc - jeśli nie jesteście mną - proponuję zmniejszyć ilość cukru (tak gdzieś o jedną łyżkę ;))
Nie rezygnujcie jednak z polewy czekoladowej na spodzie ciastek!
Nie tylko nada im głębszego (lepszego!) smaku, ale też ładnie spoi całość, dzięki czemu nasze bakalie...tzn., bakaliowe ciasteczka się nie rozpadną! :)
Przepis z ''Moich Wypieków''
Florentynki - bakaliowe ciasteczka
Składniki na 30 sztuk (ale mi wyszło 20, dlaczego, czyżby większe? :D)
(wartość energetyczna 1 ciacha - ok. 250 kcal)

  • 50 g kandyzowanych wiśni, z grubsza posiekanych
  • 50 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • 100 g rodzynków lub suszonej żurawiny
  • 200 g migdałów w płatkach lub słupkach
  • 50 g mąki pszennej
  • 120 g masła
  • 120 g cukru
  • 50 ml śmietany kremówki 30%
Ponadto:
W garnuszku na palniku umieścić masło razem z cukrem. Podgrzewać, do rozpuszczenia się masła i części cukru (cały cukier się nie rozpuści). Zdjąć z palnika, wlać śmietanę kremówkę, odstawić do lekkiego przestudzenia.
W naczyniu umieścić wiśnie, skórkę pomarańczową, rodzynki, migdały, mąkę pszenną, wymieszać. Do bakalii dodać przestudzone masło z cukrem, wymieszać do połączenia.
Blachę do ciasteczek wyłożyć papierem do pieczenia lub matą teflonową. Ciastka na blachę nakładać łyżką w dużych odstępach od siebie - 1 płaska łyżka na każde ciastko, następnie spłaszczyć łyżką.
Piec w temperaturze 160ºC przez około 12 - 15 minut do złotego koloru. Ciastka powinny się lekko rozpłynąć podczas pieczenia, a kiedy ich brzegi będą lekko brązowe, są gotowe. Wyjąć z piekarnika, jeszcze ciepłe wycinać okrągłą foremką do ciastek (dzięki temu będą idealnie okrągłe), pozostawić na blaszce do przestudzenia (dopiero wtedy się skleją).
Wystudzone ciastka od spodniej strony smarować roztopioną czekoladą i odkładać do stężenia czekolady, przy pomocy widelca można zrobić na niej wzorki.
Przechowywać do 10 dni w szczelnym pojemniku.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Mikołajkowe migawki

No i znów nie udało mi się Go zobaczyć.
Mimo, że mleka i ciasteczek nie zostawiłam, prezenty bez focha zostawił, więc chyba musiałam być grzeczna. ;)
Okazuje się, że 800gramowy słoik Nutelli z bałwankiem (i jeszcze obiad w restauracji i kino po kolacji ;) ) zupełnie wystarczy, by uszczęśliwić takie duże ''dziecko'', jak ja. ;)
A Wam, co zostawił św. Mikołaj? :)

Mnie (poza wyżej wymienionymi przyjemnościami) zaskoczył jeszcze w piątek...kurierem z paczką!
Jej zawartość totalnie mnie zaskoczyła i oczarowała!
W środku paczuszki, znalazłam bowiem dwie, eleganckie bransoletki firmy LAVA wraz z płócienną, firmową torbą. 
Niesamowicie dziękuję za tak wspaniały upominek! :)

Jeśli i Wy chcielibyście zaskoczyć swoich bliskich taką uroczą biżuterią (idealny pomysł na świąteczny prezent!), koniecznie zapoznajcie się z asortymentem sklepu LAVA, na tej stronie ---> KLIK oraz na fejsbuku .
Pośpieszcie się, żeby prezenty zdążyły dotrzeć jeszcze przed Wigilią! :)

piątek, 5 grudnia 2014

Serniko-piernik i o zapachu domowego ciasta

Jak ja dawno nie piekłam żadnego ciasta
Można by nawet pomyśleć, że to wcale nie jest blog kulinarny. ;)
 A bo to nie ma czasu, a bo to zjem sobie lekki serek wiejski ( z łyżką nutelli ;)), a bo to wszyscy dbają o linie, a bo to...
...już mamy grudzień?!
Grudzień, i to taki, że bez dwóch par swetrów, spodni i skarpetek ani rusz, a po przyjściu z dworu do domu marzy się tylko polarowy szlafrok do ziemi, zielona herbata z marcepanem i...kawałek ciasta. ^^
W grudniu, ciastem (i mandarynkami!) pachnie wszędzie. 
Przechadzając się malowniczymi uliczkami supermarketów, oprócz po raz setnego odtworzenie w głośnikach ''Last Christmas'', co rusz atakują nas degustacją jakichś pierniczków. Albo przynajmniej sztucznie rozpylonym aromatem piernikowym.
Ma to swój urok, i pewnie nie raz, w ferworze świątecznych zakupów, ulegamy trzem opakowaniom alpejskich pierniczków w czekoladzie, gotowym paczkom z czekoladowym mikołajem w roli głównej, czy kwadratowej kostce sernika, za spulchniaczami, na wagę.
Oczywiście, nic nie zastąpi domowych wypieków i domowego ZAPACHU CIASTA, mieszającego się z aromatem obieranych ze skórek mandarynek. 
Nic nie zastąpi rodzinnego dekorowania pierniczków, nawet, jeśli jedyny udział rodziny polega na degustacji.
Grudzień - pachnący ciastem, świętami i domem, czas oczekiwań (nie tylko na wyjście ciasta z piekarnika)....i nawet już te dwie pary skarpet, jakoś mniej przeszkadzają. ;)
Jakim ciastem pachnie Wasz dom, w grudniu?
U mnie, słabość do wypieku (i jedzenia!) serników konkuruje z kuszącym aromatem korzennych wypieków.
Kiedy trudno się zdecydować na jedno ciasto, najlepiej upiec...dwa! I to w formie jednego! ;)
Serniko-piernik przypomina wykwitny, odświętny torcik.
To cztery, pyszne warstwy serowo-pernikowe, przełożone alkoholowymi powidłami śliwkowymi
Całość zwieńczona najlepszą, karmelowo-orzechową polewą na bazie skondensowanego mleka słodzonego i - oczywiście - masła orzechowego. ;) 
Kwintesencja świąt, w jednym kawałku.
Polecam, nie tylko w grudniu - i nie tylko od święta. ;)
Przepis, z niezawodnej Kwestii Smaku. :)
Torcik sernikowo-piernikowy
/tortownica 23 cm, ok 14 porcji/
(wartość energetyczna 1 porcji - ok. 450 kcal)
Masa piernikowa:

*60 g masła
*1/2 szklanki cukru
*1 łyżka miodu
*50 g ciemnej czekolady, może być pomarańczowa
*2 łyżeczki przyprawy korzennej lub piernikowej
*1 łyżka kawy zbożowej (użyłam Inkę)
*1 łyżeczka cynamonu
*1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
*1/2 szklanki mleka
*1 jajko
*150 g (1 szklanka) mąki pszennej


Masa serowa:
*500 g sera zmielonego trzykrotnie
*250 g sera mascarpone (lub twarogu jak wyżej)
*2 łyżki mąki ziemniaczanej
*3/4 puszki słodzonego mleka skondensowanego
*2 łyżki cukru wanilinowego
*3 jajka


oraz:

*słoiczek powideł śliwkowych (290 g) + 3 łyżki likieru pomarańczowego lub soku pomarańczowego lub innego alkoholu (użyłam 1 łyżkę ekstraktu pomarańczowego + 2 łyżki likieru Cointreau)
*reszta mleka skondensowanego pozostała z masy serowej
*3 łyżki masła orzechowego kremowego solonego i słodzonego
*kilka orzechów włoskich do dekoracji



Wykonanie:
Dno tortownicy o średnicy 24 cm i wysokości 7-8 cm lub większej 25 - 26 cm wyłożyć papierem do pieczenia, zapiąć obręcz wypuszczając papier na zewnątrz. Ja całość obłożyłam papierem do pieczenia.

Masa serowa: Do miski włożyć ser razem z mascarpone i zmiksować razem z mąką ziemniaczaną, cukrem wanilinowym oraz mlekiem skondensowanym - tak aby nie było grudek. Dodać jajka i miksować przez około 1 minutę na małych obrotach miksera do połączenia się składników. Masę rozdzielić do dwóch misek, odstawić.
Piekarnik nagrzać do 180 stopni C.


Masa piernikowa: W garnku na małym ogniu roztopić masło, dodać cukier i wymieszać. Wciąż podgrzewając dodawać kolejno: miód, połamaną na kosteczki czekoladę, przyprawę korzenną lub piernikową, kawę zbożową i cynamon. Podgrzewać do roztopienia się czekolady, następnie zdjąć garnek z ognia i dodać kolejno sodę, mleko oraz jajko. Wszystko szybko oraz energicznie mieszać łyżką. Dodać mąkę i mieszać do czasu aż nie będzie grudek.

Masę podzielić na 2 części.
Wylać pierwszą część masy piernikowej, wyrównać powierzchnię (potrząsnąć tortownicą) wstawić do piekarnika i piec przez 15 minut.

W międzyczasie wymieszać powidła z alkoholem lub sokiem.
Wyjąć formę z piekarnika, nie wyłączać go. Po odczekaniu 3 minut rozsmarować na wierzchu połowę powideł, a następnie wyłożyć łyżką połowę masy serowej, wyrównać powierzchnię i wstawić do piekarnika na 15 minut.
Wyjąć i po 3 minutach delikatnie wyłożyć drugą połowę masy piernikowej (gdyby zgęstniała, można dodać do niej 2 - 3 łyżki wody lub likieru czy rumu), wstawić do piekarnika i piec 15 minut. Wyjąć z piekarnika i po 3 minutach rozprowadzić drugą część powideł. Delikatnie wyłożyć resztę masy serowej, wyrównać powierzchnię i piec przez 15 minut. Wyjąć z piekarnika i ostudzić.

W rondelku podgrzać ciągle mieszając resztę mleka skondensowanego z masłem orzechowym. Rozprowadzić po powierzchni sernika i udekorować orzechami.


Sernik najlepiej smakuje po kilkogodzinnym schłodzeniu w lodówce.
 
Uwaga, uwaga! :)

W zimne dni, poza kawałkiem ciasta i dobrą herbatą, najlepiej ogrzać się...ciepłym swetrem
Mam dla Was UROCZY SWETEREK z jelonkiem Bambi! <3
Długi, obszerny, oversize, w sam raz, by się w nim schować przed zimnem. ;)
Zakupiony w Bershka, rozmiar L, ale na moje S/XS był w sam raz, myślę, że będzie dobry na każdy rozmiar! :)
Cena: 20 zł!  
Kto chętny - pisać w komentarzach! :)

niedziela, 30 listopada 2014

Urodziny z Amelią Poulain - w Paryżu

''Amelia ucieka w świat wyobraźni. W tym świecie płyty robi się tak jak naleśniki...''

Z baśni nigdy się nie wyrasta. Są przecież wytworem i podporą naszych marzeń.
Co, gdyby choć na chwilę, stać się częścią jednej z nich? Którą byście wybrali?
W którym, baśniowym świecie z filmów/książek/bajek chcielibyście teraz być?

 
śniadanie w kawiarni znanej z filmu ''Amelia'' - Cafe des 2 Moulins

Listopad jest brzydki. Jest szary, deszczowy, bezlistny. Przynajmniej ludzie tak mówią.
Podróż do Paryża jesienią?
Od dawna marzyłam, by odwiedzić Francję, a moje urodziny (no i tania pula biletów od ryanair, w listopadzie ;) ) były ku temu doskonałym pretekstem.
Jak uczcić dzień swoich urodzin, będąc w Paryżu, kiedy zakupy na Polach Elizejskich i zjedzenie makaronika od Pierre Herme to coś, co robicie w ''zwykły'' dzień? ;)
           przed wejściem do Cafe des 2 Moulins, 15 Rue Lepic, Paryż (zdjęcie 1 - kadr z filmu, zdjęcie 2 - moje archiwum ;) )

Ze wszystkich baśni świata, ja wybrałam ''Amelię'' (albo to ona wybrała mnie, gdy okazało się, że mój wynajęty apartament leży w tej samej dzielnicy, w której kręcono film - w dodatku w równoległej ulicy!).
Pamiętacie tę knajpkę, w której pracowała tytułowa bohaterka?
Albo ten uroczy sklepik, gdzie można było zaopatrzyć się nie tylko w karczochy, ale też zanurzyć rękę w worku pełnym ziaren?
 
przed wejściem do warzywniaka Au Marche de la Butte - znanego z filmu ''Amelia'', 56 Rue des Trois Freres, Paryż




 
 


 kadr z filmu ''Amelia'' - warzywniak Au Marche de la Butte, w deszczu
 
Śniadanie o 11 godzinie (jeszcze się załapałyśmy!) w Cafe des 2 Moulins w baśniowy sposób rozpoczęło ten dzień.
Dzień, w kolorze (soku z) pomarańczy...
 śniadanie w knajpce Amelii: omlet ze szczypiorkiem, świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy, gorąca czekolada z pianką (lub kawa/herbata), bagietka francuska, masło, ciepły croissant i dżem malinowy (cena - 13 euro)


 
 
wnętrze knajpki Cafe des 2 Moulins 15 Rue Lepic, Paryż

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...