poniedziałek, 30 listopada 2015

Ciasto czekoladowe z sosem truskawkowym - słodkie wspomnienie



''W przeszłość przenoszą nas wspomnienia, a w przyszłość - marzenia.''
Herbert George Wells

Niesamowite jest to, że jednego dnia, kładąc się spać w tym jednym z podłych nastrojów,
rano budzimy się niczym emocjonalna tabula rasa, wolni, silny i piękni.
Niesamowite jest to, z jaką łatwością zamieniamy wspomnienia na marzenia,
ostatecznie uwalniając się od tego, co było.
Niesamowite, jak płynnie dawne uśmiechy przechodzą w nowe,
jak dziś wygrywa z wczoraj.
Jak stara, przeczytana historia, pisze nową, ekscytująca opowieść.
Przeszłość nie istnieje, jest tylko tu i teraz.
I jutro.

I choć po czekoladowym cieście z truskawkowa frużeliną zostało jedynie wspomnienie,
to warto do niego wracać. ;)
Mimo, że wizualnie przypomina tradycyjnego ''murzynka'', daleko mu do pospolitości.
Miękkie, puszyste, lekkie, u z a l e ż n i a j ą c e...
No i ten odurzający zapach czekolady, zapadający głęboko w nozdrza, zmysły i...pamięć.
Czy można sobie wymarzyć lepsze rozpoczęcie tygodnia?

A jeśli dodamy do tego jeszcze lekko kwaskowy, domowy sos truskawkowy, można całkowicie się zapomnieć, że to już (dopiero!) poniedziałek...;)

Ekspresowy i bezproblemowy (ze składników zawsze dostępnych w kuchennej szafce!) przepis zaczerpnięty z niezawodnej Kwestii Smaku.
Ciasto czekoladowe z sosem truskawkowym
/tortownica 20 cm/

ciasto czekoladowe:

  • 80g masła
  • 100 g czekolady deserowej ( słodzonej, nie gorzkiej!)
  • 2 jajka
  • 1/2 szklanki mleka
  • 150 g cukru
  • 150 g mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
polewa czekoladowa:

  • 100 g czekolady deserowej
  • 50 g masła
Dno tortownicy o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia, zapiąć obręcz. Piekarnik nagrzać do 175 stopni C. W rondelku umieścić pokrojone masło oraz połamaną na kosteczki czekoladę, podgrzewać na minimalnym ogniu ciągle mieszając aż składniki się roztopią i otrzymamy gładką masę czekoladową. Odstawić z ognia, dodać mleko i wymieszać na gładką masę. W misce ubić jajka z cukrem (ok. 4 minuty) na puszystą masę. Do drugiej miski przesiać mąkę, dodać proszek do pieczenia i dokładnie wymieszać. Dodać ubite jajka oraz masę czekoladową, zmiksować na minimalnych obrotach miksera lub wymieszać rózgą tylko do połączenia się składników w jednolite ciasto. Wyłożyć je do tortownicy, wstawić do piekarnika i piec przez ok. 43 minuty do suchego patyczka (w większej niż 21 cm formie, ciasto będzie piekło się krócej, ok. 30 - 35 minut, sprawdzamy to patyczkiem wetkniętym w środek, czy jest jeszcze obklejony surowym ciastem). Po upieczeniu wyjąć ciasto z piekarnika i studzić przez ok. 30 minut w formie, następnie wyłożyć na paterę. Polać polewą: do garnka włożyć połamaną na kosteczki czekoladę i pokrojone masło, cały czas mieszając podgrzewać na małym ogniu aż czekolada się roztopi. Od razu odstawić z ognia i polać po cieście.

sos truskawkowy (miseczka sosu):

  • 500 g truskawek (użyłam mrożonych)
  • ok 5 łyżek cukru
  • łyżka mąki ziemniaczanej, do zagęszczenia 
Truskawki (jeśli mrożone - rozmrozić), umieścić w garnuszku, zasypać cukrem i zagotować na średnim ogniu. Gdy zacznie bulgotać, dodać, rozmieszaną  z gorącym płynem w osobnej szklance, mąkę ziemniaczaną. Wymieszać sos, do rozpuszczenia się mąki ziemniaczanej i jeszcze chwilę pogotować, nie mieszając zbyt często, by truskawki się nie rozpadły (mają pozostać w całości). Gdy konsystencja będzie odpowiednia, ściągnąć sos z palnika, przełożyć do miseczki i jeszcze ciepłym polewać osobne kawałki ciasta, na talerzykach. 

czwartek, 26 listopada 2015

Fińskie bułeczki cynamonowe do odrywania, do dzielenia się


''Wyobrażaj sobie tylko rzeczy dobre i piękne. Ty i twój los jesteście tym, czym twoje myśli i wyobrażenia.''
                                                                                                      – Joseph Murphy
Ostatnio usłyszałam, że człowiek nie tęskni za tym, co było, ale za tym, co mogłoby się dopiero wydarzyć.
I tak oto, wyobrażamy sobie wszystko to, czego pragniemy, dopisując kolejne rozdziały nierzeczywistej historii.
A im więcej sobie wyobrażamy, tym bardziej tęsknimy.


"Myślę, że większość ludzi po prostu potrzebuje złudzeń tak samo jak powietrza do oddychania. Życiowy realizm jest ciężarem nie do udźwignięcia.”
— Woody Allen

W konsekwencji, opychając się złudzeniami, zatracamy się w wytworze własnej wyobraźni, czego z paniką, nie chcemy za żadne skarby skonfrontować z rzeczywistością.
Bo doskonale wiemy, że zastałe realia są zupełnie inne, brudne i banalnie pospolite,
i ostatecznie nikt nie jest w stanie dać nam marzeń, które i tak należą już do nas.

Najbardziej, w przezywaniu uczuć o ładunku ujemnym, lubię to, że inspirują.
Nie tylko, rzecz jasna do zmiany myślenia na lepszy.
Przepuszczanie przez siebie drapiących naszą powierzchnię emocji, ma w sobie coś ze szlifowania diamentu.
Kawałek szkła, po obróbce kilku faset, w końcu iskrzy.
Powiedziałabym, co nie zabije - stworzy coś pięknego.
Bardzo to doceniam.
Chyba żadna siła tak nie mobilizuje, by móc prawdziwie tworzyć.

Więc stwarzam po nocach, nie śpię po nocach.
Gram na gitarze o północy.
Piszę piosenki, gdy sąsiedzi już śpią, o 1 nad ranem wdycham gorący zapach cynamonu i palonego cukru, rozrywając między palcami miękkie warstwy drożdżowego ciasta.
Zamykam oczy, myślę mocniej, czuję bardziej, chcę więcej.
Żyję.
Bułeczki cynamonowe, miękkie, ciepłe i rozpływające się ustach.
Fińskie jedynie z kształtu i nazwy - do oryginalnych dodaje się jeszcze kardamon.
Przytulone do siebie, jedna przy drugiej, do odrywania, do śniadania, do dzielenia się.
Podobny przepis na bardziej tradycyjne, cynamonowe ślimaczki już kiedyś pojawił się na Tęczy i znajdziecie go tutaj.

Fińskie bułeczki cynamonowe do odrywania
/7 sztuk/

ciasto drożdżowe:

  • 300 g mąki pszennej
  • 15 g świeżych drożdży
  • 125 ml mleka, ciepłego
  • 50 ml ciepłej wody
  • 50 g cukru
  • jajko
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 30 g masła, roztopionego
cynamonowe nadzienie:
  • 1 łyżka masła, w temp. pokojowej
  • 1/2 czubatej łyżeczki cynamonu
  • 50 g cukru brązowego
+ roztrzepane jajko, do posmarowania wierzchu bułeczek

Z drożdży zrobić rozczyn. W miseczce wymieszać pokruszone drożdże, łyżeczkę cukru, łyżkę mąki i 50 ml bardzo ciepłej wody. Odstawić rozczyn do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, na 15 minut.

Mąkę przesiać do dużej miski, zrobić wgłębienie i dodać wymieszane jajka, cukier, sól, drożdże oraz ciepłe mleko. Wyrobić ciasto do połączenia składników i wlać roztopione i jeszcze lekko ciepłe masło. Wyrobić znów, aż ciasto będzie lśniące i wchłonie tłuszcz. Wyrobione ciasto przykryć ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu na 15 min, aby odpoczęło. Następnie ponownie wyrobić, aż będzie gładkie. Gotowe ciasto włożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce, na ok. 1 godz. do napuszenia. 
Na oprószonej mąką stolnicy, rozwałkować ciasto na prostokąt o wym. 30×40 cm. Posmarować masłem i posypać cukrem wymieszanym z cynamonem. Zwinąć ciasto od szerszego boku, jak roladę. Przekładamy delikatnie na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Następnie za pomocą ostrych nożyczek wykonać nacięcia ( ale nie przekrawamy ciasta do końca ). Nacięcia wykonujemy co 5-6 cm w zależności od tego jak duże mają być drożdżówki. Każdą naciętą część przełożyć raz w jedną raz w drugą stronę ( prawo-lewo, prawo-lewo ), uważając, aby nie przerwać ciasta. TUTAJ zobaczysz jak to dokładnie wygląda na zdjęciach. Przykryć bułeczki ściereczką i odstawić do napuszenia na ok. 20-30 min. Przed pieczeniem wierzch ciasta posmarować roztrzepanym jajkiem z łyżką wody. Piec w temp. 190 C przez ok. 20-30 min. do zarumienienia bułeczek.




czwartek, 12 listopada 2015

Chlebek bananowo-dyniowy, korzenny - na nowe szczęście

Może, pomyślał, nie ma czegoś takiego jak dobrzy i źli przyjaciele. Może są po prostu tylko przyjaciele, ludzie, którzy będą przy tobie, kiedy ci coś dolega, i pomogą ci, byś nie czuł się zbyt samotny. Może to ludzie, dla których warto przeżywać strach, mieć nadzieję... i żyć. Być może są to ludzie, za których warto umrzeć, kiedy trzeba. Nie ma dobrych przyjaciół. Nie ma złych przyjaciół. 
Są jedynie ludzie, których pragniesz i z którymi chciałbyś być - ludzie, którzy mają swoje miejsca w twoim sercu.
~ To, Stephan King


Może, może, jaka to wszystko prawda!
I ostatni tydzień był dla mnie nie łatwym ciągiem wyzwań, wyborów i podejmowanych decyzji.
Tydzień przemian.
W przeciągu ostatnich, siedmiu dni, nie tylko zakończyłam - trwające całe 100 dni - wyzwanie #100happydays, które otworzyło mi oczy na stale mieniące się tęczą, drobinki szczęścia w moim życiu.
Przekonałam się również, że poza byciem swoim osobistym szczęściodawcą, mam przy sobie kilka wyjątkowych osób, które tym szczęściem chcą się ze mną dzielić. I wraz ze mną, chcą je mnożyć.
Prawdziwi przyjaciele.
Odkryłam, jak labilne jest ludzkie życie, gdy na mecie wspomnianego wyzwania stanęłam nad przepaścią, wpadając w drżące uściski śmierci.
Swojej własnej.
Pokonałam własne słabości, zmężniałam swe serce, 
nauczyłam się w końcu na swoich błędach.
I chyba najważniejsze - skończyłam 25 lat.
Weszłam w czasoprzestrzenne ćwierćwiecze, a to przecież nie przelewki.
Zrozumiałam, przejrzałam, wytrwałam, odkryłam, doceniłam.
Już nie bawię się w naiwność.
Dojrzałam.

No i nic w takiej sytuacji tak nie nagradza, nie koi nerwów, nie uszczęśliwia,
jak genialny, domowy wypiek. ;)
Jeśli kochacie bananowe chlebki - ten będzie Waszym ulubionym! 
Jest bardzo jesienny, pachnie cynamonem i goździkami, a odrobina dyniowego puree dodaje mu charakteru.
Kromka takiego chlebka jest ciężka, wilgotna i mięsista - i absolutnie trudno przestać na jednej!
Oczywiście, jak to w przypadku bananów, rewelacyjnie komponują się z masłem orzechowym...
Albo nutellą.
A najlepiej jednym i drugim...z resztą!
Spróbujcie sami! :)

Chlebek bananowo-dyniowy, korzenny
/średniej wielkości keksówka/
(wartość energetyczna całego chlebka - ok. 2500 kcal)
  • 2 szklanki mąki pszennej (można dać pół na pół z pełnoziarnistą)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 3 łyżeczki przyprawy do piernika
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 duży, bardzo dojrzały banan
  • 1/2 szklanki dyniowego puree (jak zrobić puree pisałam tutaj)
  • 100 g cukru
  • 1/2 szklanki jogurtu greckiego light
  • 2 jajka
  • 1/4 szklanki oleju
  • 1 łyżeczki cukru wanilinowego (ewentualnie)
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
W średniej misce, wymieszaj razem mąkę, proszek do pieczenia, sodę, sól i przyprawy, odstaw na bok.
W dużej misce, zmiksuj ze sobą dyniowe puree, banana, jogurt, olej, jajka i cukier.
Cały czas mieszając, powoli dodawaj suchą mieszanką do mokrej, wymieszaj dokładnie, ale krótko - tylko do połączenia się składników!

Keksówkę wyłóż papierem do pieczenia (chyba, że jest silikonowa, jak moja :) ) i przełóż do niej ciasto.
Piec ok 50 minut, aż wierzch chleba ładnie zbrązowieje - po wyłączeniu piekarnika, pozostaw jeszcze swój chlebek w piecu przez 10-15 minut, aż lekko przestygnie.
Pokrój na grube kromki i smaruj masłem orzechowym i/lub nutellą. :)



środa, 4 listopada 2015

Pancakes dyniowe - jak oswoić jesień

„Niektórzy sądzą, że kocha się raz, tak jak żyje się raz, a potem zapada smutek i ciemność. Nie wiem, dlaczego ludzie są przekonani, że każdemu z nas dana jest tylko jedna miłość, skoro nawet zęby mamy dwa razy. Nie mówiąc już o wątrobie, która może odrastać niemal w nieskończoność. A niby dlaczego, ja się pytam, miłość miałaby być gorsza od wątroby?
Z uczuciami jest trochę tak jak z porami roku. Po zimie przychodzi wiosna, potem lato... Tak samo po smutku może przyjść radość, a także szczęście. Nie rozumiem, dlaczego ludzie wmawiają sobie, że miłość jest jedna, to tak jakby pory roku chciały nas przekonać, że należy nam się tylko jedna wiosna i jedno lato. Czy ktoś by uwierzył takim porom roku?”
~Pożądanie mieszka w szafie, Piotr Adamczyk

O jesienirzecz jasna, nikt nie wspomina. 
Taka najbrudniejsza, najnudniejsza ze wszystkich, najpodlejsza - tak myślą.
A przecież jesień  r o z p i e s z c z a..
Zachwyca.
Wschodem rudego słońca, nieoczekiwanym ciepłem w późne południe, mgłą ograniczającą widoczność tylko do pierwszych par napotkanych oczu. 
Tak oczywistym, a jednak wciąż (nie)przewidywalnym chłodem zmierzchu.
Babim latem zaplątanym w rękaw kurtki jakby zbyt cienkiej, zbyt delikatnej na tę porę roku.
Jakby wciąż nie gotowej na jesień.
Zimne, zamglone poranki otulam w pościeli.
Ciepłem, dobrem, myślami.
Brakiem pośpiechu, czasem dla siebie.


 Pancakes dyniowe
/10 sztuk/

suche składniki:

  • 100 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka przyprawy do piernika
  • 1,5 łyżki cukru (lub słodzik, jak wolicie mniej kalorii ;) )
mokre składniki:
  • 125 ml mleka
  • 1 jajko
  • 1/2 szklanki dyniowego puree* (jak je zrobić napisałam poniżej, w przepisie)
  • 1,5 łyżki rozpuszczonego masła


W jednej misce wymieszać suche składniki, w drugiej mokre. Połączyć obie zawartości misek. Ciasto powinno być konsystencji gęstej, ale lekko lejącej śmietany. Jeśli jest za rzadkie, należy dodać troszkę mąki, jeśli za gęste, mleka. Wszystko zależy od gęstości dyniowego puree*.
Pankejki smażymy na patelni bez tłuszczu, na rumiano z obu stron.
Podawać z nutellą. <3

Dyniowe puree* - dynię (najlepiej z tych małych Hokkaido), kroimy na ćwiartki (wraz ze skórkę) i pieczemy do miękkości w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Następnie możemy taką miękka dynie zmiksować, choć ja nigdy nie miksuję i taką upieczoną (po upieczeniu i tak się rozpada na coś w stylu lekkiego ''puree'') przekładam od razu do słoika. :) 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...