Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bułeczki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bułeczki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 kwietnia 2017

Chałeczki wielkanocne - prezent z jajem ;)

Dlaczego dziwimy się Zmartwychwstaniu-spytałem sam siebie-kiedy wszyscy doświadczamy go każdego poranka, wracając do życia z małej śmierci, jaką jest sen?
Czy każdej nocy świadomie nie poddajemy naszej świadomości, ufnie wierząc, że powstaniemy do nowego życia rano?

John Desjarlais – Stygmatyk


...a poranek w promienieniach słońca, przy najbliższych osobach, to jeden z najpiękniejszych darów dnia.
Śniadanie Wielkanocna, nie ważne gdzie, i o której porze, ważne, że razem z tymi, dzięki którym każdego ranka możemy rodzić się na nowo. :)



Świąteczne śniadanie nie byłoby jednak tak wyjątkowe, gdyby nie...kolorowe jajka i, rzecz jasna, świąteczne (kolorowe) wypieki!
A gdyby tak połączyć oba? 
I mieć ciastko i... zjeść jajko? ;)
Bo czyż te drożdżowe gniazdka nie wyglądają uroczo? 
Z resztą - nie tylko wyglądają, ale i smakują!
Delikatne, puszyste, mięciutkie, lekko słodkie, najlepsze odrywane po kawałeczku i smarowane jedynie masłem lub truskawkowym dżemem.
Najpiękniejsze zwieńczenie wielkanocnego poranka...
...i od razu chce się żyć! :)


 
Chałeczki wielkanocne z pisankami
/6 mini chałek/

  • 330 g mąki pszennej
  • 60 g cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • saszetka suchych drożdży (7g)
  • 160 ml mleka
  • 2 jajka
  • 2 łyżki masła
  • 6 pofarbowanych jajek (surowych - ''ugotują'' się w piekarniku!:) )
  • 1 jajko, rozkłócone w szklance z łyżką wody - do posmarowania bułeczek
  • 2 łyżki masła do posmarowania chałek
  • kolorowa, tęczowa posypka
 W dużej misce wymieszaj 200 g mąki, cukier, sól i suszone drożdże.
 W małym rondelku wymieszać mleko z masłem, podgrzewać, aż masło całkowicie zmięknie.
Do suchych składników dodać lekko przestudzone mleko z masłem i jajka, a potem wszystko wymieszać. Stopniowo dosypywać pozostałą mąkę, a następnie zagnieść wszystko na gładkie, miękkie i elastyczne ciasto. 
Ciasto przełożyć do dużej i natłuszczonej miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na godzinę, aż się ładnie napuszy. :) Ciasto wyrośnie również w lodówce przez całą noc. 

Po wyrośnięciu, ciasto podzielić na sześć części, każdą z nich dodatkowo podzielić na pół i uformować wałeczki równej długości.
Łączyć ze sobą końce dwóch wałeczków i zaplatać w okół siebie (trochę jak warkocz), tworząc zaplecione gniazdka  Łopatologicznie, jak na zdjęciach. :)
Chałeczki układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w środek każdej z nich wsadzać surowe, pofarbowane jajka, lekko docisnąć, by jajka odpowiednio się wpasowały.
Przykryć bułeczki jeszcze na 30 minut, by się napuszyły. 
Nagrzać piekarnik do 175 stopni, chałki posmarować rozmąconym jajkiem, piec przez 30 minut. Po upieczeniu, jeszcze gorące chałeczki posmarować ciepłym, roztopionym masłem i od razu udekorować cukrową posypką.
Jeść - najlepiej - póki ciepłe. :))



niedziela, 29 stycznia 2017

Skoleboller - norweskie budyniowo-kokosowe bułeczki


''Oto są ci, którzy marzą,
choć mogą wydawać się bezmyślni.''
Mia, La, La Land


Gdy pytasz mnie o marzenia, mówię, że większość z nich już się spełniła.
Mówię, że moje życie to marzenie, to ich realizacja, to czasem gonitwa za tym, co może się nigdy nie wydarzy, ale już samo dążenie do czegoś, jest jak spełnienie. 

Wciąż nie mogę się nadziwić, jak sprawy się toczą, jak nabierają nowego tempa, znaczenia i wymiarów. 
Jak wszystko się układa i ujawnia  s e n s.
Jeszcze dwa dni i będę znów na nowej drodze, w nowym miejscu i czasie, z nowymi myślami dopisując karty niezwykłej przygody mojego życia. 
Zimna Norwegio, bądź moim kolejnym spełnieniem.


Staram się trochę wprawić w klimat, i mimo, że śnieg topnieje, piekę norweskie bułeczki wypełnione ciepłym, domowym budyniem waniliowym, oblane słodkim lukrem i chrupiącymi wiórkami kokosa...
Zima już nie jest taka zła - jest słodka, otulona cieplejszymi promieniami słońca i nową nadzieją.
Te bułeczki roztapiają każdy lód i grzeją wyziębione serca.
Tak właśnie smakują marzenia.


przepis na norweskie bułeczki podejrzałam na Moich Wypiekach
Skoleboller - norweskie budyniowo-kokosowe bułeczki
/8 drożdżowek/

  • 160 ml mleka
  • 25 g masła roztopionego
  • 250 g mąki pszennej
  • 30 g cukru
  • 0,7 łyżeczki zmielonego kardamonu
  • dwie szczypty soli
  • 10 g świeżych drożdży lub 4 g suszonych
  • 1 jajko, roztrzepane

Mleko przelać do garnuszka. Podgrzać do letniej temperatury. Do letniego mleka dodać masło, cukier, roztrzepane jajko, wymieszać.
Mąkę pszenną wymieszać z suchymi drożdżami (ze świeżymi najpierw zrobić rozczyn), dodać sól, kardamon, następnie mleko wymieszane z resztą składników. Wyrobić ciasto, odpowiednio długo, by było miękkie i elastyczne. W razie konieczności dosypać 3 łyżki mąki (nie więcej). Uformować z niego kulę, włożyć do oprószonej mąką miski, odstawić w ciepłe miejsce, przykryte ściereczką, do podwojenia objętości (około 1,5 godziny).
/ciasto drożdżowe można też na wyrastanie schować do lodówki, na całą noc, uprzednio przykrywszy je szczelnie folią spożywczą, by nie wyschło; rano uformować bułeczki/

budyń:
  • 2 żółtka
  • 20 g mąki ziemniaczanej
  • 250 ml mleka
  • 30 g cukru
  • 1 łyżeczka cukru wanilinowego

W garnuszku zagotować 200 ml mleka z połową cukru.
W miseczce utrzeć żółtka z pozostałym cukrem, aż będą białe i puszyste. Dodać do nich mąkę i 50 ml mleka, zmiksować. Wlać na zagotowane mleko, gotować, cały czas mieszając, aż krem zgęstnieje. Pogotować minutę, ściągnąć z palnika. Dodać ekstrakt z wanilii i wymieszać.
Przykryć folią spożywczą, w taki sposób, by nie wytworzył się kożuch (folia powinna dotykać kremu). Odstawić do ostudzenia. Schłodzić w lodówce.
Wykonanie
Wyrośnięte ciasto podzielić na 8 równych części. Uformować okrągłe bułeczki, ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia bądź matą teflonową, w sporych odległościach od siebie. Przykryć, pozostawić w cieple do podwojenia objętości.
Gdy bułeczki podwoją objętość, dnem szklanki zrobić w każdej z nich wgłębienie, przyciskając szklankę mocno, praktycznie do samej blaszki (ciasto powinno być dość cienkie w tym miejscu), następnie wypełnić budyniem.
Piec w temperaturze 190ºC przez około 15 minut. Gdyby zbyt szybko się brązowiły, obniżyć temperaturę o 10 stopni. Wyjąć, ostudzić na kratce.
dodatkowo:
  • 1, 5 szklanki cukru pudru
  • 2 łyżki gorącej wody
  • wiórki kokosowe, do oprószenia






P.S. Od miesiąca na fejsbuku istnieje moje drugie, młodsze dziecko - 
Myśli szeptane, szepty myślane. :)
Zapraszam do polubienia, po więcej prze-myśleń! :) KLIK!


sobota, 9 maja 2015

Rogaliki maślane brioche - francuskie wspomnienie

Bywa, że czasem tęsknie za Paryżem, choć nie jestem pewna, czy można tęsknić za czymś, czego się nie poznało i nie oswoiło.
Bo ponoć ''poznaje się tylko to, co się oswoi''.
Tęsknota jednak to też wspomnienia, na których korzyść działa czas - im bardziej odległe, tym lepsze. 
Ciut podkolorowane, ciut przekłamane.
Ale przecież bez nich, dzisiejsze wzruszenia byłyby tylko martwych naskórkiem dawnych uniesień...
Mimo, że większości z Was francuskie śniadanie kojarzy się z croissantami, czyli rogalikami z kruchego, ''listkującego się'' ciasta, dla mnie i tak symbolem Francji powinna zostać maślana brioche.
Brioche, to taka puchata, francuska chałka - z tym, że bez kruszonki i z dwukrotnie większą ilością masła.
Nie zaplata się jej tez w warkocz - a wypieka w formie chlebków, bułek, bułeczek i...rogalików! 
Bywają nadziewane czekoladą, truskawkowym dżemem czy rodzynkami, obsypane perlistym cukrem...
Najpopularniejsze są jednak te bez dodatków, które dopiero przy śniadaniu smarujemy ulubioną konfiturą lub masłem i popijając kawą, rozkoszujemy się niespiesznym porankiem... 
Rogaliki przygotowałam z mojego ulubionego przepisu na błyskawiczną brioche idealną.
Poważnie, potrzebujecie wyłącznie godzinę, by o poranku cieszyć się smakiem ciepłych, mięciutkich rogalików.
Ciasto wyrasta tylko raz, więc od razu potem można je piec!
Czy to nie wspaniały pomysł, by tak rozpocząć weekend? :)
Rogaliki brioche
/8 dużych rogali - ok 100 g/sztuka/
(wartość energetyczna 1 rogala - ok. 330 kcal)
  • 500g mąki
  • 1 opakowanie drożdży instant
  • 250 ml ciepłego mleka
  • 1 jajko
  • 70 g masła (miękkiego lub rozpuszczonego)
  • 5 łyżek cukru 
  • szczypta soli 
Wszystkie składniki, poza masłem, zagniatamy. Jak zacznie się formować kula, dodajemy rozpuszczone masło i porządnie zagniatamy, aż wszystko dobrze się połączy. Ciasto powinno mieć miękką konsystencję plasteliny (jeśli zbytnio się lepi - dosyp mąki).
Nie zwlekając, ciasto rozpłaszczamy na okrągły placek o grubości ok. 1,5 cm i dzielimy na 8 części, w kształcie trójkątów (najpierw dzielimy okrąg na krzyż, a potem po przekątnych i wycinamy trójkąciki). Trójkąty zwijamy w rogaliki, od najszerszego boku  do najwęższego i układamy je na wyłożonej papierem do pieczenia dużej blaszce z piekarnika. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 40 minut w ciepłe miejsce (ja wkładam do uchylonego piekarnika, nastawionego na 50 stopni).

Po tym czasie, wierzch rogalików smarujemy rozkłóconym jajkiem i pieczemy je  w 180 stopniach, przez 18-20 minut (jeśli wierzch za bardzo się przypieka, przykryj rogaliki kawałkiem folii aluminiowej). 


środa, 8 kwietnia 2015

Hot cross buns - maślane bułeczki z krzyżykiem

''Łał, nie wierzę, że jest jeszcze cokolwiek, co mogłoby Cię zmobilizować do przytycia.'' - powiedziała ze zdziwieniem moja przyjaciółka, gdy zwięźle wyjaśniłam jej, dlaczego jednak muszę więcej jeść. 
Zazwyczaj dodatkowe kilogramy zawdzięczałam chwilom słabości nad talerzem pełnym naleśników i dużym słoikiem nutelli obok. I to było ok.
Teraz, poza coroczną chęcią wyglądania ''dobrze'' w wiosennej sukience (czy tylko ja wbijam masę na wiosnę, żeby być ''fit do lata''?) znalazłam sobie coś innego. 
W zasadzie, sama się sobie dziwię, bo przeskoczenie z bezpiecznych 1500 kcal na półtora razy tyle, to w moim przypadku jak odbezpieczony granat. 
No, albo przynajmniej skok na bungee. 
Z odbezpieczonym granatem w dłoni.
Mimo, że ''hot cross buns'' to bułeczki tradycyjnie wypiekane w Wielkiej Brytanii na Wielkanoc, to i tak mieszkańcy wysp cieszą się nimi przez cały rok. 
I nic w tym dziwnego! 
Lekko korzenne, maślane buły wypełnione rodzynkami i kandyzowaną skórką są tak rewelacyjne, że tęskno byłoby czekać na nie aż tak długo! :)
Rozpływające się w ustach, delikatne ciasto drożdżowe i lepiąca się od lukru, słodka skórka z charakterystycznym ''krzyżykiem''...
Tak naprawdę, bułeczki są wyborne same w sobie, wymyślne dodatki są tu zbędne.
No, chyba, że odrobina świeżego masła i słoik domowej konfitury... ;) 

Przepis podpatrzony w Stu kolorach kuchni, pozdrawiam i cytuję. :)
Hot cross buns - maślane bułeczki z rodzynkami 
/12 bułeczek - robiłam z połowy porcji/
(wartość energetyczna jednej bułeczki - ok. 400 kcal)

Na bułeczki:


  • 7 g drożdży instant (ja użyłam świeżych, robiąc wcześniej rozczyn)
  • 110 g drobnego cukru
  • 375 ml letniego mleka
  • 635g przesianej mąki pszennej (dałam typ 500)
  • 2 łyżeczki przyprawy korzennej (nie miałam, dałam więcej cynamonu i trochę gałki muszkatołowej) 
  • 2 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 50 g roztopionego masła
  • 1 jajko
  • 240 g sułtanek (kupiłam rodzynki hetmańskie, bo wydawały mi się fajniejsze :D)
  • 55 g kandyzowanej skórki pomarańczowej (opcjonalnie, ja dałam)
Na krzyże:
  • 35 g mąki
  • 40 ml wody
Glazura:
  • 1/2 łyżki wody
  • 1 łyżeczka żelatyny w proszku
  • 55 g drobnego cukru
  • 30 ml wody
Wykonanie:
Drożdże rozpuścić w mleku z dodatkiem 2 łyżeczek cukru.  Odstawić na 5 minut, aż drożdże zaczną bąblować.  Dodać pozostałe składniki ciasta właściwego i wyrobić całość (ja robiłam to robotem).  Ciasto ma być elastyczne.  Uformować z ciasta kulę, włożyć do miski nasmarowanej olejem i przykryć.  Odstawić na około godzinę, aż ciasto podwoi objętość.  Wyrośnięte ciasto odgazować.  Podzielić na 12 równych części. Z każdej uformować bułeczkę.  Formę o wymiarach około 23x30cm wyłożyć papierem do pieczenia.  Ułożyć w niej bułeczki i przykryć.  Odstawić ponownie w ciepłe miejsce na około pół godziny. 
Przygotować ciasto na krzyże.  Mąkę wymieszać bardzo dokładnie z wodą.  Ciasto przełożyć do rękawa cukierniczego z odciętym końcem.  Na wyrośniętych bułeczkach zrobić krzyże z białego ciasta.  Tak przygotowane bułeczki wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni.  Piec przez około 30 minut (ja piekłam 20). 
Pod koniec pieczenia przygotować glazurę.  Żelatynę rozpuścić w 1/2 łyżki wody i odstawić.  Wodę zagotować z cukrem i gotować przez około 2 minuty.  Dodać rozpuszczoną żelatynę i ponownie gotować przez 2 minuty.  Upieczone, gorące bułeczki posmarować ciepłą glazurą - robić to sprawnie, bo glazura  szybko zasycha i potem jest nieładna, jak na moich niektórych bułeczkach, które znajdują się na zdjęciach bardziej z tyłu. :( 
Bułeczki najlepsze na ciepło, ale na zimno również wyborne. :)


środa, 1 kwietnia 2015

Bułeczki brioche z malinami i białym serem

Ostatnimi czasy śpię wręcz tragicznie.
Za to bardzo dobrze śnię na jawię.
Z głową w chmurach, w lekkim letargu, zastanawiam się, kiedy nieopatrznie wpadnę pod jakiś samochód.
W zasadzie dziwie się, jak ze swoim roztargnieniem udaje mi się przetrwać w tej miejskiej dżungli, zwanej potocznie życiem... ;)
Jak to dobrze, że wyrabianie drożdżowego ciasta nie wymaga myślenia.
No, a przynajmniej nie na poziomie analitycznym. 
W tym pieczenie jest dla mnie wybawieniem - bo kiedy głowa buja w obłokach, ręce i tak robią swoje, zagniatając lepką od niebotycznej ilości masła mączno-drożdżową kulę.
Trzeba mieć się na baczności, bo raptem okazuje się, że minęło 30, a nie 13 minut i ciastu (albo głowie) należy dać odpocząć. :)
Nawet, jeśli nie lubicie malin to...i tak pokochacie te bułeczki.
To takie miękkie, pachnące wanilią, lekkie, drożdżowe chmurki.
Wypełnione serowym nadzieniem, przypominającym 
najlepszy sernik, jedzony na werandzie, w słoneczny, letni dzień.
A przecież, gdy na dworze deszczowo i wietrznie, kawałek słońca, to chyba najlepsze, co może się nam wtedy przytrafić, prawda? :)
Bułeczki z malinami i białym serem
/6 bułeczek/
(wartość energetyczna 1 drożdżówki - ok. 250 kcal)

Ciasto:

  • 1/2 łyżeczki suszonych drożdży
  • 125 g mąki pszennej
  • 1 i pół łyżki cukru
  • szczypta soli
  • 1 jajko + białko
  • 70 g masła
Nadzienie serowe:

  • 125 g śmietankowego sera twarogowego (kupiłam taki w kostce i zmiksowałam na gładko z łyżką śmietany kremówki)
  • 1 łyżka miękkiego masła
  • 1 łyżka cukru wanillinowego + 1 łyżka zwykłego cukru
  • żółtko jaja
  • 1 łyżka mąki pszennej
+ 15 malinek i roztrzepane jajko do posmarowania bułeczek

Drożdże wsypać do filiżanki, wlać 3 łyżki ciepłej wody i dodać szczyptę cukru, wymieszać i odstawić na około 10 - 15 minut (po tym czasie drożdże spienią się).
Do miski przesiać mąkę, dodać rozpuszczone w wodzie drożdże, cukier, sól i jajka. Składniki mieszać drewnianą łyżką lub mieszadłem miksera, aż połączą się w jednolite ciasto. Wyrabiać przez około 10 minut, aż będzie gładkie i elastyczne (ręką lub hakiem miksera).
Dodawać masło po kawałku, po dwie łyżki, mieszając lub najlepiej miksując końcówką do ciasta drożdżowego lub mieszadłem na średnich obrotach miksera. Szybko dodawać kolejne 2 łyżki masła, jak tylko poprzednie połączy się z ciastem. Ciasto powinno mieć jednolitą strukturę.
Miskę przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce bez przeciągów, do czasu aż podwoi swoją objętość, na około 1 i 1/2 godziny. W międzyczasie przygotować nadzienie serowe: ser zmiksować z resztą składników do uzyskania gładkiej struktury, wstawić do lodówki.
Uderzyć pięścią w ciasto, przemieszać, miskę przykryć folią i wstawić do lodówki na minimum godzinę lub najlepiej na dwie. Ciasto można trzymać w lodówce przez całą noc (maksymalnie 12 godzin). Z ciastem będzie łatwiej pracować, gdy będzie schłodzone, dlatego im dłużej będzie w lodówce, tym lepiej!
Ciasto wyjąć na oprószony mąką blat i całe obsypać mąką. Rozwałkować na prostokąt wysoki na 1 cm. Rozsmarować schłodzone nadzienie serowe, posypać malinami. Ciasto złożyć na pół i pokroić w poprzek na 6 pasków. Przełożyć je (najlepiej na szerokiej łopatce) do kwadratowej formy, wyłożonej papierem do pieczenia, układając jeden kawałek obok drugiego (ciasno ułożone bułeczki uniemożliwią wyciekanie masy serowej, szczególnie w upalne dni). Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na około 1 i 1/2 godziny. Aby ułatwić sobie przenoszenie ciasta do formy, można rozwałkować je i złożyć z nadzieniem bezpośrednio na papierze do pieczenia.
Piekarnik nagrzać do 190 stopni. Wierzch bułeczek posmarować roztrzepanym jajkiem, blaszkę wstawić do piekarnika. Piec na intensywnie złoty kolor przez około 20 minut. Ostudzić w formie ustawionej na metalowej kratce. Pokroić dopiero po całkowitym wystudzeniu.

piątek, 20 lutego 2015

Pistacjowe bułeczki na poszukiwania wiosny

Przychodzi taki moment w życiu każdego człowieka, że ma już dość zimy i nawet wizja weekendowego wypadu do Jakuszyc na narty-biegówki zdaje się być jakby krokiem wstecz.
I co może wtedy taki człowiek?
Otóż np., kupuje sobie krokusa w doniczce, albo bardzo regularnie podlewa samotnego hibskusa na klatce schodowej (mamo wiedz, że dbam!).
Może też iść do kina i udając, że przemierza szlak Pacific Crest Trail, ogląda sobie ''Dziką Drogę'', zajadając popcorn z karmelem, kiedy główna bohaterka właśnie je zimną owsiankę na pustkowiu.
Człowiek taki, najpewniej potem wychodzi na spacer, szukać wiosny i karmić kaczki.
Mając dość bielszego odcieniu bieli, wypatruje kolorów, głównie zieleni.
Ostatecznie, ów zainspirowany człowiek, piecze pistacjowe bułeczki, bo w końcu pistacjowy to też zielony, a domowe bułeczki są zawsze takie miękkie, ciepłe i pocieszne.


I mimo, że wiosny jeszcze nie(całkiem) widać, to przynajmniej słońce jest. :)
Ciasto na te bułeczki można zagnieść przed snem, wsadzić do lodówki i rano (po ok 30 minutach od wyciągnięcia), upiec sobie pyszne bułki na śniadanie.
Pistacjowe bułeczki są słodkawe, o miękkim wnętrzu z chrupiącym, orzechowym akcentem.
Najlepsze jeszcze ciepłe, posmarowane ulubioną konfiturą. :)

Zainspirowana przepisem na nocne bułeczki stąd.
Pistacjowe bułeczki
/ok 6 bułek, po 70g każda/
(wartość energetyczna 1 bułki - ok. 200 kcal)
  • 2 szklanki mąki ( szklanka 250 ml)
  • 3/4 łyżki mąki ryżowej (można użyć ziemniaczanej)
  • 1/2 łyżki cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 20 g świeżych drożdży
  • 60 ml wody
  • 60 ml mleka
  • 50 ml oleju pistacjowego (co jakiś czas, do nabycia w Lidlu, ale możecie użyć zwykłej oliwy)
  • duża garść wyłuskanych i posiekanych pistacji

  • 1 jajko i łyżka śmietanki 30% (można śmietankę zastąpić mlekiem) do posmarowania bułek
    Przed snem:
    Mąki (pszenną i ryżową) przesiewamy do miski. W filiżance rozkruszamy drożdże i zasypujemy je cukrem.
    Mieszamy je łyżeczką z cukrem i odstawiamy aby się uaktywniły.
    Do mąki dodajemy sól, mleko, wodę, olej pistacjowy i rozpuszczone drożdże. Wszystko mieszamy łyżką , aż do połączenia się składników. Następnie ciasto przekładamy na blat posypany mąką i zagniatamy około 5 minut (gdy mocno klei się do rąk, należy podsypać mąką).Przykrywamy np. miską i zostawiamy na 5 minut aby odpoczęło.
    Potem wyrabiamy jeszcze około 5 minut. Wyrobione ciasto wkładamy do lekko naoliwionej miski, przykrywamy folią i wstawiamy do lodówki na całą noc. Powinno bardzo urosnąć.
    Rano:
    Piekarnik nagrzewamy do 200 – 220 st. Ciasto wykładamy na blat i dzielimy na mniej więcej 6 porcji. Formujemy bułki o lekko podłużnym kształcie i układamy je na blasze wyłożonej papierem do wypieków. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia na około 20 – 25 minut, najlepiej w ciepłe miejsce, ja zawsze kładę na kaloryfer. Piekarnik spryskujemy wodą. Przed włożeniem do piekarnika bułki nacinamy wzdłuż i smarujemy roztrzepanym jajkiem ze śmietaną.Pieczemy 20-25 minut i studzimy na kratce.

sobota, 13 września 2014

Bułeczki z żurawiną, cynamonem pachnące + ja, na okładce katalogu IKEA ;)

Muszę przyznać, iż trochę obawiałam się, że założenie ask.fm analogicznie doprowadzi do spadku komentarzy na blogu, pod wpisami.
Z drugiej zaś strony, to całkiem uroczę, że bardziej od zawartości mojego talerza, interesuje Was mój ulubiony zapach, kolor moich oczu, plan na następne wakacje, czy...ideał faceta. ;)
I mimo, że nie mam dla Was (jeszcze) żadnego videobloga - w końcu udało mi się dodać wyczekiwany wpis! :) 
Foldery napakowane zdjęciami jedzenia, już ustawiają się w kolejce do blogowej publikacji, a ja...(nie)spiesznie robię sobie śniadanie, uciapanymi od masła rękami chwytam za aparat i...zapełniam kolejne miejsca pamięci, na twardym dysku. ;)
W międzyczasie to ja staję po drugiej stronie obiektywu. O, jak np. w takiej sesji, dla nowego katalogu IKEA. ;)
Bardzo fajna akcja szwedzkiej firmy, w której KAŻDY, zupełnie za darmo, może zostać gwiazdą z okładki, siedząc sobie w ikeowskiej pościeli, na ikeowskim łóżku. Wystarczy odwiedzić mobilne studio IKEA, w jednym z największych, polskich miast w wybranym terminie (we Wrocławiu jest do niedzieli, przy dworcu PKP!), wyczekać swoje w kolejce, uśmiechnąć się do pana fotografa i...za 40 minut odebrać swój spersonalizowany katalog :)
Jak dobrze Wam pójdzie, to jeszcze Was nakręcą do reklamówki, oślepiając przy tym gorącem wycelowanych w oczy lamp i powiedzą, że macie ładny sweterek. ;)
Więcej o tej wspaniałej inicjatywie znajdziecie tutaj --> klik.  

 ...a co robić, przez 40 minut czekania na swój egzemplarz?
Można pójść na zupę (czy też inny, dobry obiad)! ;)
Można też...zagnieść ciasto, na TAKIE pyszne bułeczki! ;)
Małe, słodkie, pachnące cynamonem, idealne na wrześniowe śniadanie.
Delikatne i puszyste, bo w środku jest twarożek śmietankowy.
I brązowy cukier i żurawina... :)
Spróbujcie jeszcze  gorących, z samym masłem - na pewno się rozpłyniecie! ;)
No, a z domowymi powidłami, to już w ogóle poezja...
 
P.S. Jeśli bułeczki pieczecie na wieczór, rano wystarczy podgrzać je w tosterze/opiekaczu/piekarniku/mikrofalówce. Cieplutkie są najlepsze. :)
Bułeczki z żurawiną, cynamonem i brązowym cukrem
/ok. 12 bułeczek, ale ja robiłam z połowy porcji :P/
(wartość energetyczna 1 bułeczki, 75 g - ok. 250 kcal)
  • 440 g mąki pszennej
  • 20 g świeżych drożdży lub 10 g drożdży suchych
  • 75 g masła, roztopionego
  • 250 ml mleka
  • 100 g twarożku (zmielonego na serniki, quarku itp)
  • 2,5 łyżki cukru trzcinowego
  • łyżeczka cynamonu
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 120 g suszonej żurawiny
Ponadto:

  • 1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania

Mąkę wymieszać z suchymi drożdżami (ze świeżymi najpierw zrobić rozczyn). Dodać pozostałe składniki (poza żurawiną) i dokładnie wyrobić, dodając pod koniec roztopiony tłuszcz i żurawinę. Ciasto jest dobrze wyrobione, gdy łatwo odchodzi od ścianek naczynia, jest gładkie i elastyczne. Zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (podwojenia objętości) przykryte lnianym ręczniczkiem.

Uformować gładkie i równe bułeczki (około 75 g każda). Ułożyć na blaszce, odstawić do napuszenia, przykryte, na około 30 minut. Kiedy wyrosną posmarować jajkiem roztrzepanym z 1 łyżką mleka.

Piec około 10 minut w temperaturze 220ºC. Wystudzić na kratce.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...