Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bułka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bułka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 lutego 2015

Chleb wiktoriański, mleczny - na dobry, krótki luty

Nie ma nic bardziej kojącego niż zapach wypieku domowego chleba.
No, może jeszcze poza pierwszymi, słonecznymi promieniami, w chłodny, zimowy poranek.
Przymrużam powieki i z nadzieją wystawiam policzki do słońca, jednak to dopiero (i już) luty.
Bardziej niż kiedykolwiek tęsknię za wiosną, by w końcu ogrzać zmarznięte dłonie, które od miesięcy romansują w parze z puchowymi rękawiczkami. 

Tymczasem, ''nim przyjdzie wiosna, nim miną mrozy...''
piekę wieczorem chleb, o miąższu tak puszystym i mlecznym jak śniegowy puch,
i chrupiącej skórce jeszcze ciepłej, pomarańczowej i jakby słonecznej.
Kojący, zimowy poranek z widokiem na słońce, 
jak dobrze, że ten luty to tylko 28 dni.
Victorian milk bread, czyli chleb wiktoriański to miękki, codzienny chleb pszenny na mleku.
Bułkowaty, puszysty, świetny zarówno na kanapki z serem, szynką i ogórkiem jak i z nutellą i...bananem. ;)

Chleb wiktoriański
/1 bochenek, ok 22 cm długości/
(wartość energetyczna całego chleba - ok. 2000 kcal)

15 g świeżych drożdży
1 łyżeczka cukru
1 i 1/4 szklanki ciepłego mleka
3 i 1/2 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki soli
Glazura z jajka: 1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka

  • Drożdże skruszam do kubka, dodaję cukier i 1/3 szklanki ciepłego mleka. Mieszam i pozostawiam na 15 minut do wyrośnięcia.
  • Mąkę mieszam z solą, później z drożdżami a na koniec dodaję resztę mleka. Wyrabiam ciasto przez 15 minut. Przykrywam ściereczką i odstawiam do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 45 minut.
  • Uderzam pięścią w ciasto, przykrywam ściereczką i zostawiam na kolejne 45 minut do ponownego wyrośnięcia.
  • Podłużną formę (22 cm) wysmarowuję olejem. Z ciasta formuję wałek i zwijam go tworząc literę S. Wkładam do foremki, przykrywam ściereczką i odstawiam do wyrośnięcia (ponad brzeg foremki), na minimum 1 godzinę.
  • Smaruję częścią glazury z jajka i piekę w nagrzanym do 200 stopni piekarniku, przez 35 minut, na złoty kolor.

 

wtorek, 23 września 2014

Domowe burgery z wołowiną i chutney ananasowy - przepis na bułki, mięso i sos

W sumie to nie jestem jakąś wielką fanką burgerów.
W sumie to nawet nie jara mnie ten cały burgerowy boom i to, że coraz nowsze burgerownie oraz miejsca, gdzie burgery serwują, pojawiają się we Wrocławiu jak grzyby po deszczu.
W sumie to miałam nawet plan odwiedzać wszystkie te miejsca, testować i porównywać burgery, ale zaszłam do dwóch knajp, zjadłam w jednej i plan zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Dość prędko zorientowałam się, że burger na obiad to słaby pomysł, tym bardziej na kolację, no a wielka, sucha buła to nic innego jak bezwartościowe, zapychające węglowodany. Mięso jest ok, ale w burgerowej ilości jest po prostu...ciężkie.
Bo i nie da się ukryć, burger zawsze będzie ciężkim, kalorycznym i dość tłustym (fast) foodem.
Tym bardziej nie byłam przekonana, gdy koleżanka zaproponowała mi wspólne robienie domowych burgerów, w dodatku po godzinie 16, w sam raz na kolacje.
Ok, pomyślałam, kupi się dobre mięso, znajdzie fajny przepis, usmaży kotlety i - niech stracę - zjem to wszystko w plastykowej bułce z plastykowej torebki z napisem ''Bułki do hamburgerów''.
 Potem mnie olśniło, bo przecież piec lubię bardziej, niż gotować i upieczenie własnych, burgerowych bułeczek wydało mi się wyjściem z opresji.
Bułeczek świeżutkich, puszystych i miękkich, lekko słodkich i posypanych chrupiącym sezamem...
Wprost wypieczonych do duetu z soczystą wołowiną i krucha sałatą! ;)
Zamiast majonezowej bomby cholesterolu - słodko-ostry chutney ananasowy.
Taki ''fast'' food, to ja rozumiem - nawet, jeśli robi się go 4 godziny! ;)
Poniżej więc przepis(y). 
I na bułeczki, i na mięsko, i na najlepszy, ananasowy chutney do mięsa (świetny również do indyka i kurczaka!)
Bułeczki hamburgerowe (przepis Marthy Stewart)
/8 dużych bułeczek/
(wartość energetyczna 1 bułki - ok. 220 kcal)
  • 3/4 szkl cieplej wody
  • 1/3 szkl mleka w proszku
  • 2 łyżki masła, roztopionego i ostudzonego
  • 1,5 łyżki cukru
  • 3/4 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka drożdży instant
  • 1 jajko
  • 2,5 szklanki mąki
Do posmarowania bułek:
1 żółtko +1 łyżka mleka +sezam


Wodę, mleko, masło i cukier umieścić w misce i wymieszać. Dodać drożdże, zamieszać i odstawić na 10 minut.
Dodać jajko, połowę mąki i sól, zagnieść (można mikserem).
Powoli dodawać resztę mąki.
Zagnieść gładkie ciasto – powinno być elastyczne i się nie lepić, ale nie należy dodawać zbyt dużo dodatkowej mąki.
Ciasto przełożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawic do wyrośnięcia na 45 minut.

Po tym czasie uformować 8 bułeczek, które należy po uformowaniu w kulkę, spłaszczyć dłonią.
Bułeczki ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na 45 minut.

Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Wyrośniete bułeczki posmarować żółtkiem wymieszanym z mlekiem, posypać sezamem, wstawić do piekarnika i piec 13-15 minut.
Po upieczeniu ostudzić.

Mięsko wołowe, do burgerów (przepis z Kwestii Smaku)
/20  kotlecików/
(wartość energetyczna 1 kotlecika - ok. 90 kcal)
  • 1 kg mielonej wołowiny
  • 1 por
  • 1-2 łyżki klarowanego masła (lub oliwy)
  • listki z kilku gałązek natki pietruszki
  • 1 ząbek czosnku
  • 2 jajka
  • 2 łyżki (30 ml) sosu sojowego
  • 1 łyżeczka suszonego oregano
  • 1 łyżka oliwy extra
  • sól i pieprz
  • oliwa (około 3 łyżek) do obtoczenia burgeró
  • Mięso pokroić na kawałki. Odciąć zielone liście pora, pozostawić białą i jasnozieloną część. Przekroić wzdłuż na pół i dokładnie opłukać pod bieżącą wodą. Osuszyć i pokroić na plasterki. Roztopić masło na patelni, dodać pory, szczyptę soli i mieszając od czasu do czasu zeszklić je przez około 10 minut nie rumieniąc. W połowie smażenia można przykryć patelnię pokrywką aby pory szybciej zmiękły.
  • Mięso zmielić maszynką z sitkiem o małych oczkach (ale nie najmniejszych). Razem z mięsem zmielić też pory, natkę pietruszki i czosnek. Do zmielonego mięsa dodać jajka, sos sojowy, worcester lub ostrygowy, suszone oregano, oliwę extra vergine. Doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem. Wyrobić ręką i uformować około 20 burgerów. Do miski po mięsie wlać oliwę, brać kolejno w dłonie burgery i smarować je oliwą, odkładać na tackę.
  • Rozgrzać dobrze dużą patelnię i położyć pierwszą partię burgerów. Smażyć na dużym ogniu przez około 4 minuty, następnie przełożyć na drugą stronę i smażyć kolejne 4 minuty. Burgery powinny pozostać soczyste w środku. Zbyt długie smażenie może niepotrzebnie wysuszyć mięso. Czas smażenia powinien być dopasowany do wielkości i grubości kotlecików.
  • Burgery odłożyć na talerz i ostudzić, podczas studzenia z burgerów wycieka sok, co jest oznaką soczystości mięsa. Można przechowywać w lodówce przez około 2 - 3 dni lub zamrozić. Jeśli przygotowujemy burgery na odgrzanie, wówczas podczas smażenia nie musimy całkowicie ich wysmażać, dosmażą się bowiem podczas odgrzewania.
Chutney ananasowy do burgerów
/wychodzi go dość sporo, starczy spokojnie na 8 burgerów/
  • 500 g świeżego ananasa pokrojonego w kosteczkę (1 ananas)
  • 4 łyżki wody
  • 6 łyżek cukru
  • 3 łyżki soku z cytryny
  • 1 łyżeczka startej skórki z limonki
  • szczypta soli
Pokrojony w drobną kosteczkę miąższ ananasa włożyć do rondelka, dodać resztę składników oprócz dżemu. Gotować przez około 1 godzinę lub do czasu aż ananas zmięknie i powstanie gęsty sos z kawałkami owoców. Na koniec dla zwiększenia objętości salsy i złagodzenia smaku można dodać dżem ananasowy, wszystko razem wymieszać i gotować przez 3 minuty.

sobota, 6 września 2014

Foto menu, mój jadłospis i ASK FM - na Wasze życzenie! :)

Witam w tę ciepłą i jeszcze-nie-jesienną sobotę. :)
W Waszych komentarzach i mailach bardzo często pojawiają się pytania o mój jadłospis oraz prośby o tzw. ''foto-menu'', czyli zdjęcia wszystkich zjedzonych w ciągu dnia posiłków.
Nie ukrywam, nie zawsze mam aparat pod ręką (chodź telefon już tak!), więc uchwycenie na zdjęciu śniadania o 5:32 rano, czy kolacji jedzonej w pracy bywa czasem nie lada wyzwaniem. ;)
Dlatego na poniższych obrazkach zobaczycie nie tylko jadłospis z jednego, konkretnego dnia (03.09.2014 r.) - jest to raczej przegląd moich posiłków jakie udało mi się uwiecznić w ostatnich dniach/tygodniach.
Dodatkowo, w odpowiedzi na Waszą mnogość zapytań o przysłowiowym ''niebie i chlebie'', założyłam w końcu...ASK FM! :)
Teraz, wszystkie pytania możecie mi zadawać tu:


chodź oczywiście nie rezygnujcie z komentarzy pod wpisami, 
to one sprawiają mi najwięcej radości! :)
 
Śniadania:
 z 03.09.20014: bułeczka pszenna (60 g) z masłem, polędwicą drobiową pomidorem i ogórkiem, jajko na miękko, kakao
 dzisiejsze: bułka pszenna z żurawiną (100g), masło, serdelek, keczup, musztarda, biały ser, pomidor, domowy dżem truskawkowy
  wakacyjne, w Tunezji: trzy kromki pszennej bagietki, jajecznica, masła, ricotta, ser żółty, pomidorki
 wakacyjne, w Tunezji: kawałek dużej bagietki francuskiej, paróweczki, jajecznica, masło, pomidorki, ser owczy
 wakacyjne, w Tunezji: maślana bułeczka z czarnuszką, jajecznica, parówki, wędlina, pomidorki, ser owczy, keczup + kawa z mlekiem

II śniadanie:
z 03.09.2014: twarożek domowy (200g) z puree malinowym i łyżka masy krówkowej

Obiady: 
 z 03.09.2014, przed pracą, na mieście w Sawara Gyros: gyros drobiowy z keczupem, ryż, surówka z kapusty + herbata z cytryną
wczorajszy: łosoś (140g) pieczony w papilotach, ze smażonymi porami, śmietaną i cytryną, ziemniaki z pietruszką, czerwona kapusta

Kolacje:
 z 03.09.2014, w pracy: zupa krem z marchewki z TEGO przepisu
wakacyjne, w Tunezji: mini bułeczka kukurydziana, ryba smażona po indyjsku, pół jajka wypełnionego sosem tatarskim, sos jogurtowy z sezamem, twaróg owczy, odrobina sałatki a'la caprese
 na mieście, w Lot Kury: serek brie na ciepło, żurawina, rukola + karafka wina musującego Prosecco na dwie ;)

środa, 23 lipca 2014

Bagietki (prawie) francuskie ;)

Miałam taki chytry plan, że kupię duży chleb tostowy, połowę zamrożę i będę mieć śniadania na 2 tygodnie.
No, a na pewno na tydzień.
Plan może i dobry, ale już po trzecim dniu nie mogłam patrzeć na toster. 
Co zrobić, kiedy w portfelu ostatnie 2 (słownie: dwa) złote, pieniądze na koncie będę w poniedziałek, a mamy niedzielę?
Oczywiście, woda pitna też kosztuje, może nie majątek, ale pić trzeba, a za 90 gr nie będzie królewskiego śniadania.
Chyba, że...kupię drożdże! ;)
Mąka i mleko znajdzie się zawsze, a to już wystarczy, by w poniedziałkowy poranek cieszyć się smakiem (i zapachem!) świeżej, domowej bagietki posmarowanej kozim serem...
Na tarasowy stolik wynoszę tacę z gorącym pieczywem, układam talerzyki, stawiam słoik miodu i...jem robię zdjęcia!
Sąsiedzi patrzą ze zdziwieniem, a ja, walcząc ze sobą (a raczej z pustym żołądkiem) fotografuję jedną bułkę pod każdym możliwym kątem. ;)
Bardzo francuskie śniadanie z (nie)bardzo francuskimi bagietkami.
Nie, nie o to chodzi, są na prawdę pyszne!
Mięciutkie, puszyste, z chrupiąca skórką...
W smaku jednak bardziej przypominają ciabatki niż francuskie bagietki.
Niemniej, takiego nieśpiesznego śniadania, w otoczeniu ogrodowej lawendy, nie powstydziłby się żaden francuz... ;)
Bagietki
/4 duże sztuki, po 200 g jedna, robiłam z połowy porcji i ulepiłam jedną długą i dwie mniejsze/
(wartość energetyczna w 100 g - ok. 235 kcal)
  • 1 szklanka mleka
  • 2 łyżeczki masła
  • 2 łyżeczki cukru
  • 1 szklanka wody o temperaturze pokojowej
  • 2 łyżeczki suszonych drożdży (8g) lub 16 g drożdży świeżych
  • 2 łyżeczki soli
  • 4 szklanki mąki pszennej

Mleko zagotować, dodać masło i cukier, wymieszać, aż do rozpuszczenia. Przelać do dużej miski, dodać wodę i lekko przestudzić (około 10 minut). Dodać drożdże, wymieszać. Wsypać sól i 1 szklankę mąki, wymieszać. Ciągle mieszając dodawać mąkę po 1 szklance (jeśli to konieczne wsypać jeszcze dodatkowe 1/2 szklanki mąki). Bardzo energicznie mieszać (można mikserem), aż ciasto będzie gładkie. Ciasto będzie bardzo miękkie i lepiące - takie ma być.

Dużą miskę dobrze posmarować olejem, przełożyć do niej ciasto, nakryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu (powinno podwoić swoją objętość). Bardzo ostrożnie (by ciasto nie "siadło"), przełożyć je na stolnicę, przekroić na części. Delikatnie uformować bagietki, długości około 30 - 40 cm każda. Przenieść je na natłuszczoną blachę i poczekać 30 minut, by podrosły.

W tym czasie rozgrzać piekarnik do 250ºC. Kiedy bagietki są gotowe do pieczenia spryskać piekarnik wodą (8 - 10 psiknięć, para wodna tworzy piękną skórkę na bagietkach), włożyć bagietki i piec 10 minut. Zmniejszyć temperaturę do 200ºC i piec aż będą rumiane i lekko "postukane" od spodu będą brzmiały pusto (niedługo, ja piekłam jeszcze około 10 minut).
 Na specjalne życzenie: ktoś z Was bardzo chciał zobaczyć mojego pana Króliku (5 l.). Przy okazji macie też i mnie. ;)

środa, 19 marca 2014

Strucla z malinami, dżemem brzoskwiniowym i cynamonem - bliżej nieba

Czy wraz z przybytkiem kilogramów, przybyło mi jeszcze czegoś WIĘCEJ?
WIĘCEJ pasji
WIĘCEJ siły
WIĘCEJ chęci
może jeszcze WIĘCEJ rozumu i WIĘCEJ za małych ubrań.
Zdania i słowa - mogłabym kolekcjonować i szczelnie zamykać w kartonowym pudełeczku, na potem.
''Teraz wyglądasz tak promiennie.''
''Jeszcze 5 kg i mogę się nawet zakochać.''
czy przebudzające: ''Komu Ty się chcesz podobać?''

Kiedyś zjedzenie 600 kcal węglowodanów prostych na kolacje graniczyłoby z cudem.
Ba, wiązałoby się z tygodniową głodówką lub czymś jeszcze mniej smacznym.
Ile z Was skrupulatnie rozkłada 600 kcal (lub mniej) na cały, boży dzień?
Wspólne plany, wspólne cele, wspólne nocne pieczenie, wspólne jedzenie.
Z przyjaciółmi wszystko smakuje lepiej.
Drożdżowa strucla, hiszpańskie maliny, życie.
Uwaga! TEN wypiek najlepiej jeść na ciepło, zaraz po upieczeniu, koniecznie wieczorem i w dobrym towarzystwie. :) 
Przepis wyjątkowo nie pochodzi z Kwestii Smaku, a z White Plate, bo to Andzia wybierała i piekła. ;* :) 
Strucla z malinami, dżemem brzoskwiniowym i cynamonem
/jedna, duża strucla, ok 9 porcji/
(wartość energetyczna porcji - ok. 265 kcal)


300 g mąki pszennej 
20 g świeżych drożdży (lub 1 łyżeczka suszonych instant)
20 g cukru
1 jajko
50 g masła, stopionego i ostudzonego
125 ml ciepłego mleka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub cukier waniliowy
szczypta soli
Nadzienie:
ok. 150 g dobrego dżemu brzoskwiniowego
garść malin (jeśli są mrożone, nie rozmrażamy przed dodaniem do ciasta)
3 łyżeczki cynamonu

do posmarowania: 
białko plus łyżka wody
do posypania: 
opcjonalnie - cukier
W mleku rozpuścić drożdże. Połączyć suche składniki, dodać mleko, masło, wanilię i jajko. Zagnieść ciasto - będzie miękkie i sprężyste. Przykryć je ściereczką i odstawić do wyrastania na 1-2 h, aż podwoi objętość.
Następnie ciasto rozwałkować na prostokąt o grubości ok. 1 cm.
Posmarować równomiernie dżemem, posypać cynamonem i malinami. Zwinąć wzdłuż dłuższego boku, ułożyć zlepieniem do dołu i ponacinać nożyczkami.
Przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na 30-40 minut.
Piekarnik nagrzać do 170 st C.
Wierzch strucli posmarować białkiem wymieszanym z wodą. Można posypać cukrem.
Piec ok. 25-30 minut.

hej, śledzicie mnie już na Instagramie? :)
 KLIK 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...