Co wtedy?
Wbrew pozorom i demonizującym prognozom, wcale nie modyfikujemy swoich planów, nie wyciągamy arsenału parasoli (parasolów?) i kaloszy z garderoby i nie przeprowadzamy rytuały przeganiającego deszcz.
Wbrew pozorom, uważamy prognozy za jakiś fatalny błąd i po cichu liczymy na słońce.
Na przeciw natrętnym myślom, pieczemy chleb, o skórce cieniutkiej, jasnej, pomarańczowej jak słoneczny dzień.
Potem przychodzi niedziela, a za oknem jest najjaśniejszy, kwietniowy poranek i trochę się sobie dziwiąc, uśmiechamy się na myśl, że tak naprawdę, wcale nie znamy żadnego rytuału na przepędzenie deszczu.
No, chyba, że rytuał pieczenia domowego chleba... ;)
O niezbyt grubej skórce i delikatnym miąższu, który dzięki dodatkowi śmietany pozostaje miękki i świeży nawet na trzeci dzień.
Najlepiej sprawdza się na kanapkach z jajkiem, polecam! :)
Chleb pszenny na śmietanie
/1 mały chlebek/
- 2 szklanki mąki pszennej
- 180 g śmietany (użyłam 18%)
- 110 g ciepłej wody
- łyżeczka cukru + łyżeczka soli
- 3 g suchych drożdży