Oczywiście, mój najnowszy dżem to nie żadne mango, dynia, czy żółte pomidorki - tylko znany i lubiany BANAN z tropikalnym dodatkiem ananasa. :)
Konfitura jest słodka, lecz nie przesłodzona, bo robimy ją z już dojrzałych, słodkich owoców (tylko dla wytrwałych - banany muszą być czarne - albo przynajmniej czarnawe! ;)).
Świetnie smakuje na świeżym, chrupiącym rogaliku posmarowanym masłem.
Idealna do naleśników, placuszków, twarożków, owsianek i wyjadania prosto ze słoiczka.
Obowiązkowa pozycja w spiżarce każdego banano-żercy! ;)
Do zrobienia tego przetworu zachęcił mnie przepis stąd, a więc cytuję za autorką. :)
Dżem bananowo-ananasowy
/2 - 3 średnie słoiczki/
(wartość energetyczna jednego słoika - ok. 600 kcal)
- 1 dojrzały ananas (jest dojrzały, kiedy ananasowo pachnie i jest żółty)
- 4 banany (bardzo dojrzałe)
- sok z połowy cytryny
- 3/4 szklanki cukru
Po tym czasie banany obrać, pokroić w grubsze plastry, dodać do ananasa i sok z cytryny. Gotować jeszcze parę minut, do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Gotową, jeszcze gorącą konfiturę przełożyć do wyparzonych słoików, pasteryzować 10-15 minut.
Ponieważ często pytacie mnie nie tylko o jedzenie, ale też o tysiąc innych tematów totalnie niekulinarnych, postanowiłam poruszać je tu, na blogu. :)
Niejednokrotnie prosiliście mnie o prezentacje moich ubraniowych''outfitów'', co w dzisiejszej notce postaram się spełnić. ;)
Jestem totalnym maniakiem zakupowo-ubraniowym, jednak nie wydaję na to fortuny!
Mam kilka swoich ulubionych sieciówek, w których...kupuję rzadko!
Natomiast obładowana torbami (dosłownie!) wychodzę z...second-handów! ;)
Czasem obawiam się, że popadłam w niemałe uzależnienie, kiedy piąty raz w tygodniu (czyżby to był piątek?) przegrzebuję wieszaki w poszukiwaniu perełek za grosze, absolutnie zawsze coś kupując.
Poniżej przedstawiam Wam kilka zestawów (i zdobyczy) z ostatnich, ciepło-jesiennych dni... ;)
moja ostatnie 'zdobycze', pasek założony w zestawie powyżej ;)