poniedziałek, 22 lutego 2016

Anoreksja i Bulimia - WRÓG u bram - skąd przybywa? Część I

Zgodnie z zapowiedzią, jaka ukazała się kilka wpisów temu na blogu (KLIK), od dziś, wraz z Cukrową Wróżką rozpoczynamy cykl postów poświęconych tematyce zaburzeń odżywiania.
Ostatni tydzień lutego, co roku ogłaszany jest jako ED awareness week - czyli tydzień uświadamiający problematykę chorób takich jak anoreksja i bulimia. 
Nie przypuszczałam, że akcja będzie cieszyć się aż takim zainteresowaniem - otrzymałyśmy od Was naprawdę dużo wiadomości, na które starałyśmy się odpowiadać najlepiej, jak tylko umiałyśmy. 
Owa akcja stała się też idealnym powodem do podzielenia się (w końcu!) z Wami historią piekła, przez które przeszłam, a o którym mówić...ba - krzyczeć! - chciałam już dawno.

Ku świadomości, ku przestrodze, ku pomocy.
Ku odnalezieniu swej życiowej drogi do szczęścia. 

Teraz usiądź, weź głęboki wdech, kubek dobrej herbaty i przeczytaj.
Część 1
Anoreksja i Bulimia - WRÓG u bram - skąd przybywa?

Anoreksja i Bulimia - to nie tylko niechciany gość, to prawdziwy demon - wróg u bram naszego życia, który przybywa z zagadkowej krainy Nicości, absolutnie zawsze w niewłaściwym czasie i miejscu.
Od nas zależy, czy pozwolimy mu się beztrosko rozgościć na salonach naszego życia - czy już po chwili wyrzucimy drania za drzwi.
Choć najlepiej byłoby zawczasu zaryglować wszystkie zamki, nie zawsze jest to takie proste.
Jak więc odesłać z powrotem kogoś, kogo pochodzenia nie znamy?

Gościu, (niemiły)gościu, skąd przybywasz?
Anoreksja i bulimia to choroby, których czynniki wywołujące nigdy nie są jednoznaczne i takie same. 
Zaburzenia odżywiania to nie grypa, tu nie powiesz, że złapałeś wirusa, wystarczy kilka gripexów i po sprawie.
Właściwie, ile osób chorych, tyle różnych powodów zachorowań - każda historia jest zupełnie inna i indywidualna. 
Jedno jest jednak wspólne - problem zawsze leży w Naszej psychice, więc tylko od Nas zależy, czy zechcemy z nim zawalczyć, zmieniając tym samym swoje myślenie.

Trochę mądrości, garść faktów
Ostatnimi czasy panuje straszna (wręcz przerażająca!) moda na tzw. ''fit lifestyle'', czy też po prostu bycie fit/szczupłym.
Dla osób przesadnie skupionych na swoim wyglądzie może się to okazać prostą drogą ku zaburzeniom odżywiania i niepozorne 'odchudzanie' czy po prostu 'dbanie o formę', to jedne z najbardziej popularnych motywów prowadzących do anoreksji i bulimii. 
Jednak za tym jednym motywem kryją się setki innych, poważnych problemów.

Według różnych mądrych książek, psychologów i internetu, główne (i najczęstsze) czynniki wywołujące zaburzenia odżywiania, możemy podzielić na dwa sposoby.  
Na poniższych obrazkach, zobaczcie sobie, jak to dokładnie wygląda. 
Zazwyczaj jednak, przedstawione czynniki występują jednocześnie, nakładając się na siebie, co z początku utrudnia precyzyjne określenie źródła problemu. 


Cichy zabójca - czyha na swoją ofiarę 
W moim przypadku właśnie tak było - prawie wszystko na raz.
Miałam 11 lat, gdy anoreksja mnie ''dopadła'' po raz pierwszy.
Zawsze lubiłam jeść (głównie ciasta!), lecz nigdy nie byłam gruba, nie miałam nawet minimalnej nadwagi.
Jednak lawina sytuacji, które wtedy na mnie spadły, sprawiły, że byłam dla choroby bezbronnym, łasym kąskiem.
Zmiana miejsca zamieszkania, przeprowadzka do innego miasta, drugi mąż mojej mamy, zmiana szkoły, nowe środowisko, nowi ludzie, całkowita utrata kontaktu z dawnymi przyjaciółmi.
Do tego dokuczliwe komentarze starszego brata, który lubił wytykać mi kolejną, zjedzoną kanapkę czy kawałek ciasta, przezywając mnie ''dla żartu'' - grubą (każdy wie, jakie są dzieci...).
Zaczęłam coraz krytyczniej przyglądać się sobie.
W lipcu 2001 zamiast wyjazdu na wymarzone kolonie we Włoszech z kuzynką, większą część wakacji spędziłam w domu.
Jednak to nie miało popsuć mi planów - to miały być najlepsze wakacje w moim życiu!
Będąc absolutną perfekcjonistką od dziecka, zawzięcie postanowiłam, że schudnę i udowodnię wszystkim, że mogę być szczupła, piękna i szczęśliwa - błyszcząc swą nową figurą w stroju kąpielowym, choćby na osiedlowym, miejskim basenie...
Chciałam mieć kontrolę i w końcu ją znalazłam!
Nie wiedziałam wtedy jeszcze, jak bardzo było to złudne...
Uśpiona bestia - przebudzenie
Po trzech latach zaciekłej walki o zdrowie (i życie!) w szpitalach, pod nadzorem psychologów, specjalistów, terapii, setek kroplówek, wypitych nutridrinków, odżywek oraz sondy, która wlewała we mnie pokarm przez nos - doszłam w końcu 'do siebie'.
W zasadzie, końcówka gimnazjum i cały okres liceum, to czas, w którym zjedzenie na szkolnej przerwie kilku(!) snickersów, a potem 10 naleśników z nutellą na obiad - nie stanowiło żadnego problemu.
I pewnie byłoby tak po dziś dzień, gdyby choroba nie znalazła sobie kolejnej furtki, by na nowo wtargnąć do mojego życia...
Tym razem na dłużej. I poważniej.

Skończyłam szkołę, wyprowadziłam się z domu. Do innego miasta, do nowego mieszkania, z dala od rodziny.
Zmieniłam środowisko, nikogo nie znałam, najlepsi przyjaciele wyjechali za granicę.
Czułam się kompletnie zagubiona.
Na rozpoczętych, psychologicznych studiach chciałam być najlepsza.
I zerwałam z chłopakiem.
Pragnęłam wszystkim udowodnić, że jednak dam radę.
I będę mieć kontrolę nad wszystkim.
Powtórka z rozrywki?
Anoreksja tylko na to czekała...
Chcesz zwalczyć wroga? Poznaj jego słabości!
Bardzo ważne jest odkrycie czynnika, wywołującego chorobę.
Świadomość tego pozwala skupić się na faktycznym problemie, jakim z pewnością nie jest powtarzane jak mantra, zakłamane zdanie ''Jestem gruba.''. 
Rozpoznanie wroga to klucz do sukcesu!
Na spokojnie wycisz się, zastanów i pomyśl o tym, co sprawia, że się denerwujesz, czy stresujesz.
Znajdź to i...uderz w swego prawdziwego wroga - którym na pewno nie jest Twoje piękne, wspaniałe ciało!
Jak odnaleźć siłę i motywację do walki?
Jak wyrwać się z zaklętego kręgu anoreksji?
Jak poradziłam sobie z tym ja i jaką przeszłam metamorfozę?
O tym już niebawem w kolejnych częściach cyklu ED awareness week.

15 komentarzy:

  1. Anoreksja to okropność. Sama aktualnie się z nią zmagam, ale już dużo udało mi się zrobić. Bardzo cieszę się, że taka seria wpisów powstanie na twoim blogu. Życzę Tobie dużo zdrówka i wytrwałości ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem Twojej wytrwałości i walki. Sama nigdy nie miałam tego typu problemów, dlatego tym bardziej nie potrafię sobie wyobrazić jak ciężkie musiało to być dla ciebie. Najważniejsze, że się udało i choć podejrzewam że dużo wysiłku zajmuje akceptacja siebie pod wpływem przybywających kilogramów, może jakoś Ci pomogę mówiąc, że wyglądasz rewelacyjnie i przede wszystkim zdrowo :) Pewnie podejrzewam, co myślisz teraz o modnym wśród nastolatek trendzie pro-ana. Jak kiedyś natknęłam się na te blogi dotyczące głodówek i karaniu się za jakiekolwiek jedzenie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakbym widziała siebie w liceum. Anoreksja to straszna choroba, pewnie będzie z nami do końca życia, ale najwazniejsze to walczyc i pamiętać, że zdrowie jest tylko jedno. Mam nadzieję, że nigdy ten koszmar juz Cię nie odwiedzi. Trzymaj się Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zawsze wierzę w Ciebie i tylko, gdy skrzydła Ci opadają, pokazuję drogę <3 mama

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ważny wpis dla mnie.

    platki-owsiane.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. ile masz wzrostu jesli mozna wiedzieć ? :) gratuluje wygranej ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem Ci, że dokładnie wiem przez co przechodziłaś. Anoreksja jest podstępna. Ona tylko czeka na chwilę słabości. Czeka aby wrócić i opętać swoją ofiarę. Tylko za każdym razem trzyma coraz mocniej. Sidła są coraz trudniejsze do zerwania. A gdy nie ma się oparcia w rodzinie, czy przyjaciołach (jak w moich wypadku- czułam się jakbym została sama na świecie, sama przeciw samej sobie) to jest naprawdę trudne aby wrócić do zdrowia. Chorowałam ponad 5 lat, dalej miewam gorsze chwile, teraz potrafię wpadać ze skrajności w skrajność. Albo nie jeść nic, albo jeść WSZYSTKO. Ale treningi, kochający ludzie, z którymi mogę porozmawiać dają mi siłę. W najgorszym momencie przy 171 cm ważyłam 38 kg. Mało? Nie dla mnie. Teraz ważę prawie 20 kg więcej i dopiero mogę powiedzieć, że wiem co to znaczy ŻYĆ <3

    Życzę powodzenia wszystkim na drodze do wyzdrowienia. Do życia bez ograniczeń, do życia bez natrętnych myśli. Dacie radę! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama przeżyłam tę chorobę i kilka innych zaburzeń odżywiania. Na szczęście ten czas już za mną, choć zdarzają się słabsze chwile. Najważniejsze to się nie poddawać i ciągle walczyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Roksanko wiem coś o tym bo sama przechodziłam te katusze i nikomu tego nie życzę. Wszyscy którzy nigdy nie doświadczyli tej strasznej choroby nie rozumieją że nie wystarczy tylko zacząć więcej jeść. Wszystko zaczyna się w głowie. Gdy tylko słyszę że jakaś kolejna dziewczyna zaczyna mieć z tym problem, z całych sił chciałabym jej pomóc bo wiem co to oznacza. GRATULUJĘ Tobie że poradziłaś sobie z tym problemem. Wyglądasz teraz pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zagubienie i samotność. Tak, to zdecydowanie najmocniejszy czynnik wywołujący nawrót choroby. Wszystkie myślimy (podczas aktywnego chorowania), że jesteśmy takie "wyjątkowe", że się tak kontrolujemy/nie jemy. (a w rzeczywistości "takich jak my" są setki i nic w tym "wybitnego"). Kiedy "nic nie wychodzi" albo "nie jest po naszej myśli" hop - witaj anoreksjo. To taki mechanizm obronny niedoleczonych albo tych samotnych, którym rodzina/znajomi nie przemówi do rozumu/nie pomoże. Nie ma recepty na wyzdrowienie. Czasem trzeba się odciąć od wszystkiego, od dobrych rad i wsłuchać w siebie, bo to w nas leży problem. Wiadomo, specjalista potrafi być pomocny, ale to tylko MY możemy sobie pomóc. Musimy dać sobie przyzwolenie na bycie zdrową, silną. Musimy zadać sobie pytania "Czy tak chcemy spędzić czas, który nam został dany?" "Czy zamiast spełniać marzenia wolimy leżeć w szpitalu?" i w końcu.. "Czy wyimaginowany ideał ciała (który nie istnieje) jest AŻ TAK ważny żeby poświęcać temu życie?". Trzymam kciuki, bo walczyć trzeba każdego dnia.

    Buziaki dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anoreksja to tylko OBJAW głębszego problemu/problemów..

      Usuń
  11. Kochana po ciele wcale różnicy prawie nie widać między tym a tamtym rokiem, ale czytając Twojego bloga największą różnice widać po TWOIM MYŚLENIU !! .. podziwiam bardzo, że dajesz sobie świetnie rade, choc na pewno są też chwile gorsze to udaje Ci się. Liczę, że kiedyś w pełni będziesz mogła powiedzieć wprost "pokonałam to gówno. pokonałam anoreksję. wygrałam z nią..".
    ! zycze Ci teoo z calego serduszka.
    U mnie od 8 lat sa wzloty i upadki.. Kazda forma - od anoreksji przez kompulsy i bulimie... Od skrjnego wychudzenia do lekkiej nadwagi wrecz..Z niejedzenia do obzarstwa... W skrajnosci z skrajnosc. Licze, ze jednak kiedys w koncu uda mi sie ZYC normalnie ;) byl juz taki okres 2 lata temu i licze, ze znowu odzyskam tą harmonię.. :)
    jeszcze raz gratuluje , podziwiam i życzę Ci, żebyś tóregoś dnia wstała z myślą "POKONAŁAM CIĘ, MOŻESZ SIĘ JE*AĆ, BO ZWYCIEZYLAM Z TOBĄ" ;)
    Przepraszam, ze tak dosadnie... ale to chyba najlepsze co można w takiej sytuacji powiedziec
    trzymaj sie ciepło, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Popłakałam się czytając:( Ja również chorują od 17 lat na to gówno:( pisałam kiedyś do Ciebie:] Obecnie mam 26 i w zasadzie dopiero od roku jest dobrze i czuję, że w końcu ŻYJĘ:] Chciałam Ci bardzo podziękować, bo to właśnie Ty byłaś moją inspiracją do walki o własne ŻYCIE:] Jestem Twoją stałą czytelniczką i dzięki Tobie wiem,że teraz może być już tylko lepiej!DZIĘKUJĘ!
    Pozdrawiam Gwiazdeczka:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam ludzi, którzy użalają się nad sobą, jakie to piekło przeżyli przez Anorexie, jesteście SŁABI, a piekło jest tutaj.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...