Na dworze jest jeszcze ciemno, więc robię kawę z cynamonem, wracam z nią do łóżka i czytam książkę, aż za oknem zrobi się względnie jasno.
Rozkoszuję się tą błogą perspektywę
Ubieram ulubiony dres, sportowe buty, wychodzę z domu i...wcale nie idę biegać. ;)
Po prostu przypominam sobie, że w kuchni nie mam nic na sobotnie, leniwe śniadanie...
Pasty jajeczne (i w ogóle, pasty kanapkowe) kojarzą mi się z dwoma miejscami i nie jest to bynajmniej mój dom rodzinny (choć mama zapewnia, że często nam takowe robiła).
Przedszkole i (o zgrozo!) szpital, to dwie, sztampowe placówki, gdzie o poranku, obok zupy mlecznej, dostaniecie kanapki (nie) tylko z masłem i szczypiorkiem ale też...jakimś kanapkowym smarowidłem. :)
A, żeby nie było nudno - kakao ciut zamerykanizowane - ze pienionym mlekiem i piankami marshmallows.
''Tradycyjne'', lekko kosmopolityczne śniadanie z dzieciństwa, gotowe! ;)
Pasta jajeczna
/2 porcje, ok. 4 kanapki/
(wartość energetyczna porcji - ok 250 kcal)
- 3 duże jajka
- 45 g majonezu (używam takiego, o obniżonej zawartości tłuszczu)
- sól i pieprz do smaku
Pastą smarować kanapki ulubionego pieczywa (najlepsze na bułce wrocławskiej!), ew. posypując siekanym szczypiorkiem. :)