czwartek, 18 października 2012

Pełnoziarniste pampuchy i sos z podgrzybków

Parowańce, pampuchy, parzaki, parowce, kluski na parze, drożdżowe pyzy, białe pączki, paruchy, buchty...
...a Wy, jak je nazywacie? :)

U mnie, mama zawsze kupowała garmażeryjne PAROWAŃCE, które wraz z bratem pochłanialiśmy po 4-5 sztuk, z nieprzyzwoitą ilością jogurtu truskawkowego i cukrem.
Jak ten czas leci, pomyśleć, że już w sobotę, zamiast jeść z bratem parowańce, będę tańczyć na jego weselu... :)

Smak dzieciństwa 'chodził' za mną przy każdej wizycie w supermarkecie i bezowocnym omijaniu szerokim łukiem lodówek z paczkami nadzianymi pysznymi spulchniaczami i E-330.


...a gdyby tak zrobić swoje?

Z pełnoziarnistej mąki, z niewielką ilością masła?
Do tego domowy sos śmietanowo-grzybowy i jesienny obiad gotowy...



Pełnoziarniste parowańce

/8 średnich sztuk/
(wartość energetyczna jednej kluski - ok. 130 kcal)

  • opakowanie drożdży instant
  • łyżeczka cukru
  • 125 ml ciepłego mleka
  • 250 gr mąki pełnoziarnistej
  • 1 jajko
  • 1 łyżka roztopionego masła
  • szczypta soli
1. Wszystkie składniki połączyć ze sobą w dużej misce - najlepiej za pomocą rąk - i zagnieść gładkie i elastyczne ciasto. Jeśli się klei - dosypać ciut mąki.
2. Włożyć ciasto do miski, nakryć czystą ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut.
3. Ciasto podzielić na 6 lub 8 części i odstawić jeszcze na ok 15 minut. 
4. Gotowe parowańce kłaść na durszlak nałożony na garnek z gotującą się wodą (chyba, że macie parowar lub inne ustrojstwa do takiej zabawy :D). Parować pod przykryciem ok 15 minut. 


Sos z podgrzybków

/na 2 porcje/
(wartość energetyczna porcji - ok 120 kcal)

  • 200 gr podgrzybków
  • łyżka masła
  • drobno pokrojona średnia cebulka
  • szklanka wody
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • sól i pieprz do smaku
1. Na patelni roztopić masło i dodać posiekaną cebulkę. Smażyć przez chwilę, aż będzie miękka i złocista.
2. Dodać grzyby i podsmażać je na średnim ogniu, co jakiś czas mieszając.
3. Kiedy grzyby będą miękkie - dodać szklankę wody i dusić wszystko pod przykryciem ok 15 minut.
4. Pod koniec dodać śmietanę i dokładnie wszystko wymieszać.
5. Sos podawać od razu - polewając parowańce, makaron, kopytka czy inne placki... ;)


***

 ...i jeszcze plusy posiadania własnego mieszkania i możliwości urządzania kuchni po swojemu. Nie mogłam się oprzeć tym słodkim obrazkom. :)

 

Po latach świetlnych poszukiwań - kupiłam IDEALNE buty do parady na sobotnie weselicho.
Jesteście ciekawi, jak osoba chodząca w trampkach poradzi sobie na 10cm szpilce?
Ja też.
Pozdrawiam. :D



65 komentarzy:

  1. U mnie mówi się na nie bułki na parze :) I przyznaję, że zawsze jadłam je na słodko! Nigdy na wytrawnie. Muszę kiedyś spróbować Twojej wersji :D
    A buty śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Buty śliczne :) Też zawsze kupuję na niebotycznych obcasach i później mam problem :D

    U mnie to sie nazywa kluski na parze. Nigdy nie jadłam ;) ale Twoje się bardzo apetycznie prezentują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie to parowce i koniec:-). Kojarzą mi się z latem, jagodami, truskawkami i wakacyjnym lenistwem. O dziwo, jeszcze nigdy ich sama nie robiłam. Muszę w końcu się przełamać:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie w rodzinie jedna nazwa... PARZAKI! no może nie do końca jedna, bo ja i tata mówimy na nie... bondki. nawet nie wiem skąd się to wzięło, ale tak już jest. kocham babcine parzaczki, kiedyś jedzone ze śmietaną i cukrem. ojej ale mi smaka narobiłaś!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja mówie kluski na parze, moja babcia zawsze robiła ze 100sztuk lub więcej i się jadło 3 dni ;D no i na obiad z mięskiem podwieczorek z polewane jogurem mixowane truskawki + jagody :D a jeszcze lepsze - ale kaloryczne to takie już na drugi dzien smazymy na glebokim tłuszczu i mamy pączki :) podajemy z cukrem pudrem, mniam! :) ah ;D

    olciuk,ownlog.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nazywam je kluskami na parze :) Takich jeszcze nie robiłam (z mąki pełnoziarnistej) ale wyglądają bardzo apetycznie, więc z pewnością spróbuję :)
    Buciki bardzo ładne i wierzę że sobie poradzisz :D

    OdpowiedzUsuń
  7. poradzi sobie poradzi :)
    a pomysl z mąką pelnoziarnista ciekawy...bo zdrowszy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczne buty! I obrazki chyba z Flo:):)
    Zapisuję przepis i zjem je na słodko!

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja ich nigdy nie jadłam i jakoś mnie nei ciągnie... tak mi nie pasuje jeść coś takiego ala bułki zrobionego na parze... a w mojej okolicy mówią na nie pampuchy!

    Udanej zabawy (weź trampki ze sobą w razie czego):)

    OdpowiedzUsuń
  10. tak cudownie wyglądają mmmm <3 czemu ja się boję wszelakich klusek?:<

    Roksanko! zrobiłam Twój dyniowy makaron i był przeeeeeeeeeeeepyszny! mam nadzieję, że się nie obrazisz jeśli wstawię przepis (z linkiem do Twojego bloga) na blogu?:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. ależ oczywiście, że napiszę, że przepis od Ciebie;) ! w końcu jesteś jego autorką:)))

    i kosmicznie zazdroszczę Ci własnej kuchni! ah jak mi się marzy własna kuchnia; własne pojemniczki, wystawione słoiczki tam gdzie chcę, własne półki *___*

    OdpowiedzUsuń
  12. Poradzisz sobie :* A ja lubię parowańce na słodko :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Kluski na parze :) Najlepsze z sosem truskawkowym :D W twojej wersji równie dobrze będą smakować :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wymieniłaś tyle nazw, ale u mnie mówi się na nie jeszcze inaczej: "bułki na parze" :) Pychotka, u mnie tylko na wytrawnie, z gulaszem najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie pampuchy zawsze na słodko :) Za grzybami nie przepadam, ale widzę, że coraz częściej pojawiają się w sieci sposoby na wytrawne parowane kluchy. Może się przekonam, tym bardziej, że ostatnio zrobiłam bułki z parowaru z kurczakiem kurczakiem i pochłonęłam uhuhu! ;) Zazdroszczę Ci nowych szpilek, ja mam ciągle problem z zakupem- za mała stopa :/ Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie bułki na parze. ! Przyznam, że chodzą za mną długo, długo już, ale faktycznie spulchniaczy tyle, że masakra, chyba wypróbuje przepis przy najbliższej okazji . ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Apetycznie wyglądają, ja raz próbowałam zrobić domowe i była kompletna klapa... moze z Twojego przepisu wyjdą? ;)

    Co do butów, to dasz radę ;) ja z kolei miałam zawsze mały kompleks wzrostu więc od 10-go roku życia pomykam na obcasach. Taki plus że gdy na balu gimnazjalnym wszystkie dziewczyny ściągały z bólem pierwsze obcasy, ja tańczyłam kankana na 12-centymetrowych szpilkach ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. jak ja takie chcę! *.* wspaniale wyglądają!

    OdpowiedzUsuń
  19. u mnie to pampuchy! :D ale zawsze z koktajlem!
    ale ta Twoja wersja baaaardzo kusi, mniam :))
    cudne buty! poradzisz sobie, poradzisz, haha! :D:*

    OdpowiedzUsuń
  20. jadłam je tylko w wersji słodkiej, ale z takim sosikiem to chyba by je pobiły na głowę, muszę wypróbowac po powrocie do domu:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam mączne potrawy, ale czegoś takiego jeszcze nie jadłam:-)
    I życzę miłej zabawy na weselu!

    OdpowiedzUsuń
  22. uwielbiam te bułki :D tylko, że zwykle kupuję gotowce, bo jestem zbyt leniwa :)
    jakie Ty ładne zdjęcia robisz tym swoim potrawom, listeczki czerwone, jak jesiennie, to na całego :)
    co do butów, to wybrałaś bardzo ładny i elegancki model, na pewno przydadzą się jeszcze poza weselem :) ja byłam latem na dwóch weselach w moich zielonych "czternastkach", ale na drugim zmieniłam juz po mszy, bo totalnie się rozszerzyły i spadały mi z nóg -.- a takie piękne... ;(chlip chlip...

    OdpowiedzUsuń
  23. kocham szpilki! a jaką kieckę zkładasz?
    koniecznie pokaż zdjęcia z wesela :D

    OdpowiedzUsuń
  24. zostało mi jeszcze tyyyyyyyyyyylee dyni, że coś będę musiała z niej wykombinować;) niestety nie mam w domu jakiegoś wyjadacza tego pomarańczowego cuda. No ale już mam nawet pomysł co z niej wykombinuję w weekend;)

    chlebek dyniowy zrobiłabym z chęcią, ale narazie chyba nie sięgnę po nutellę;(

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeśli mogłabyś powiedzieć - ile teraz mniej wiecej zajadasz kcal i jaka jest Twoja waga?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tyjesz na takiej malutkiej ilości kcal???

      Usuń
    2. Anonimkowi z 19października się chyba w głowie poprzewracało - nie chcę używać mocnych słów.

      Roksano, Ja Ci życzę wytrwałości i jeszcze troszkę +kg - wiem, że to brzmi dziwnie, ale zdrowie jest najważniejsze i w sumie po samej sobie widzę, że +kg wyglądam lepiej i atrakcyjniej. Wiem, że to jest równia pochyła, ale idziesz w dobrym kierunku i nie wracaj z drogi, której przebyłaś, bo takie zakompleksione Anonimki wypisują Ci specjalnie , żeby sprowokować i specjalnie wywołać u Ciebie różne emocje.

      Pampuchy to jedno z moich ulubionych dań! :D

      Usuń
  26. Śliczne szpilki<3
    U mnie na te pampuchu się mówiło po prostu kluski na parze, Twoje apetyczne bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  27. koniecznie zapisuję ten świetny przepis ,muszę je zrobić ,bo lubię je tak samo jak ty ;p
    fajne buciki ;*

    OdpowiedzUsuń
  28. Pełnoziarniste? Kurczę, boje się tylko, że mi nie wyjdą ;/

    OdpowiedzUsuń
  29. pampuchow jeszcze nie robiłam, zawsze kupne, ale narobiłaś mi ogromnego apetytu na taki obiad!:)

    OdpowiedzUsuń
  30. dasz jakoś radę, choć może weź sobie buty na zmianę na wszelki wypadek ;) i baw się dobrze ! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. o ja..! Tak znam je, aż za dobrze:) u mnie w domu były znane jedynie jako domowe, mama jakoś nigdy nie kupowała. Ale osobiście jadłam je tylko w wersji słodkiej- może kiedyś przerzucę się na tą drugą..;)
    polecam nadziewane marmolada ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Danie świetne, zupełnie odbiega od mojej wersji - bo zawsze jem takie Babcine: ogromne, maślane, z białej mąki, polane śmietaną i posypane nieprzyzwoitą ilością cukru, ale lubię i smakują obłędnie <3
    Dobrej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  33. danie wygląda smakowicie, nigdy nie jadłam takich parowańców...
    bardzo ładne buty! udanej zabawy!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  34. chyba nie oprę się wykorzystaniu wkrótce tego przepisu! takie kluski na wytrawnie brzmią naprawdę zachęcająco. (;

    OdpowiedzUsuń
  35. Mega buty,świetny pomysł a obiad :* Ściskam mocno Rocks :*

    OdpowiedzUsuń
  36. te kluchy to smak stolowki szkolnej ;D

    OdpowiedzUsuń
  37. Hej:) mogłabym Cię o coś zapytać, mam nadzieję, że Cię nie urażę...
    Mam pytanie, na jakiej diecie byłaś, że udało ci się aż tyle schudnąć? Ile mniej więcej kcal dziennie jadłaś? Jeśli pamiętasz, czy mogłabyś podać przykładowy jadłospis z tamtych czasów?

    Pozdrawiam Roksana :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z początku po prostu zaczęłam 'ograniczać' jedzenie, nie licząc kcal.
      Jadłam jedynie dwa posiłki dziennie - skromne śniadanie, a potem obiad (normalny, maminy lub w restauracji).
      Kiedy waga spadała za wolno, a ja chciałam być jeszcze chudsza - zaczęłam liczyć. Jadłam ok 600-800 kcal/dzień, były to nadal dwa posiłki dziennie, w tym drugi - obiad o godzinie 14. Potem już do rana nic.

      Usuń
  38. chciałam ci powiedcziec ze zainspirowalas mnie slimaczkow cynamonowych - tylko ze ja zrobilam swoją wlasna wersje - mega dietetyczna - tutaj przepis http://www.photoblog.pl/zero0kcal/135878580/241.html oraz jest tez link do twojego bloga ;)
    pozdrawiam.
    Olciuk (zero0kcal)

    OdpowiedzUsuń
  39. hehe u mnie nazywa się to kluska na parze, smak dzieciństwa :)U mnie jednak zawsze na słodko :)
    Dodaję ! :))

    OdpowiedzUsuń
  40. Hej, otagowałam Cię u mnie na blogu, zapraszam do zabawy ;)
    http://walnut-kitchen.blogspot.com/2012/10/jesnienna-chandra-no-way.html

    OdpowiedzUsuń
  41. wygląda pysznie!
    fajny blog, dodałam Cię do polecanych, pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. skad najczęściej bierzesz przepisy na obiadki?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z internetu, hehe. :) a tak dokładniej - z najróżniejszych blogów czerpię inspirację, które potem modyfikuję pod własne gusta i smaki. :)
      nie mam jakiegoś jednego, konkretnego źródła. ;)

      Usuń
  43. Wyglądają świetnie. Już od jakiegoś czasu mam na nie ochotę. Oby udało mi się zrobić :3

    OdpowiedzUsuń
  44. hej kochana ;) mam pytanie. jesz 1700kcal, prawda? ja tez mam ed, waze teraz 40/163 i tez jem 1700. tylko, ze kalkulatory cpm strasznie rozna ilosc kcal pokazuja.. i nie wiem juz ile mam jesc. uwazasz ze jem odpowiednio? (zeby nie tyc i nie chudnac)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda - różnie z tymi kalkulatorami bywa. :) wiesz, jeśli chodzi o ilość kcal - musisz sprawdzić po sobie. Obserwuj swój organizm przez ok. tydzień lub dwa jedząc te 1700 kcal i sprawdź czy tyjesz czy też wręcz przeciwnie - chudniesz. Jeśli waga się utrzymuje - to znaczy, że jesz w sam raz. :)
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
    2. jak jadłam 1400, to stała, jak jem 1700 to też stoi! hmm, myslisz ze dokładać jeszcze? czy zostać już tak? również pozdrawiam śliczna:*

      Usuń
    3. myślę, że spokojnie możesz kombinować dalej z podwyższaniem kcal - o ile 1700 Ci nie wystarcza - tzn. mam na myśli, że jesteś głodna i masz ochotę na coś jeszcze. :)) Mi akurat taka ilość w zupełności wystarcza, czasem wręcz muszę zmuszać się do zjedzenia jakiegoś posiłku bo totalnie nie mam apetytu lub w ogóle nie jestem głodna - jem na siłę... ;p

      Usuń
  45. jak teraz wygląda Twój jadłospis? jak sobie radzisz jak masz zajęcia? to moja zmora...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jadłospis praktycznie niczym się nie różni od tych, umieszczanych już kiedyś w komentarzach. :) z tą różnicą, że w czasie trwania zajęć muszę kombinować - w szkole, w godzinach obiadowych jem kanapki = w domu, na kolację - coś ciepłego jak pierogi, krokiety, kurczak z warzywami itd. Podsumowując - zamieniłam obiad z kolacją. :) Poza tym - bywa, że zajęcia mam od 7:30 do 17 - wtedy w mojej torbie ląduje potężna wałówka - drugie śniadanie, obiadowe kanapki no i podwieczorek. :)

      Usuń
  46. Otagowałam Cię ;)
    http://littlebrainchild.blogspot.com/2012/10/555-jesienny-tag-czyli-wynurzenia.html

    OdpowiedzUsuń
  47. Prosze dodaj jakis wpis o tym jak sobie radzisz i jak z waga ,Dawno nie pokazywalas swojej slicznej buzki :D Jestes dla mnie wielka pomoca w walce z choroba .DZIEKUJE CI ZA TO !!!

    OdpowiedzUsuń
  48. piękne obrazki na ścianie... mam słabość do takich rzeczy. Jak już będę "na swoim" nie ma bata - wszystko dokładnie przemyślane i udekorowane ;)

    Prawdziwy jesienny obiad Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  49. pamiętam szkolną stołówkę i kluski na parze z sosem truskawkowym, kraciastą ceratę, kubki z napisem "społem", zdekompletowane sztućce i linoleum na podłodze.
    lubię kluski na parze!

    OdpowiedzUsuń
  50. Jadłam kiedyś takie kluchy na słodko z sosem truskawkowym :)

    OdpowiedzUsuń
  51. kluski na parze jem tylko wytrawne z sosem mięsno-grzybowym. nie lubię wersji na słodko. Twoje są super, nie wpadłabym na pomysł, żeby zrobić je z maki razowej. super!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...