sobota, 27 kwietnia 2013

Kremówka z masą krówkową i solonymi orzeszkami ziemnymi - szybka i łatwa!

Nie przepadam za ciastami z kremem.
Odkąd pamiętam, nie lubiłam babcinych tortów (w których notabene była mistrzynią), nadmorskie gofry kupowałam jedynie z owocami i sosem (koniecznie karmelowym lub toffi!), a desery lodowe zawsze zamawiałam bez chmurki bitej śmietany.

Moja kuzynka uwielbia kremowe ciasta. Eklerki, w-z'ki, napoleonki, i te różne takie, których nazw nawet nie znam. 
Sama nie lubię - więc nie piekę, a że Ewa raz na pół roku przylatuje ze Szkocji do Polski...
...ubijam na sztywno śmietanę 36% i przekładam nią blaty francuskiego ciasta. ;)


Kremówka.
''Omamuniu, jakie to dobre!'' - wzdycham z zachwytem po pierwszym kęsie.
To naprawdę jest GENIALNE i zupełnie nie przesadzam.
Tak ROZPUSTNIE PYSZNEGO ciasta nie jadłam od WIEKÓW - w dodatku z kremem! :O
Wyobrażacie sobie najlepszą kremówkę na świecie, którą ktoś dodatkowo przełożył masą krówkową i solonymi orzeszkami ziemnymi. 
Na dodatek w ogóle się przy tym nie natrudził!

Brzmi jak marzenie?
Tak! 
Pyszne, słodkie, kremowe, uwodzicielskie...odpłyniecie, obiecuję. 
Nawet, jeśli nie lubicie ciast z kremem... ;)


 
Za ABSOLUTNIE BOSKI przepis dziękuję Domowym Wypiekom.

Kremówka z masą krówkową i solonymi orzeszkami ziemnymi
/blacha 20x30cm, ok. 16 porcji/
(wartość energetyczna 1 porcji - ok 350 kcal)


Składniki na blaty:
  • 2 płaty gotowego ciasta francuskiego (najlepiej robionego na maśle) każdy po ok. 320 g
Składniki na krem:

  • 500 ml śmietany kremówki (36% tłuszczu)
  • 250 g serka mascarpone
  • nasiona z jednej laski wanilii (można zastąpić łyżeczką pasty waniliowej lub 20 g cukru waniliowego)
  • 2 - 3 łyżki cukru pudru
Dodatkowo:

  • 1 puszka masy krówkowej (390g)
  • 100 g orzeszków ziemnych solonych

2 płaskie blaszki wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć na nie płaty ciasta francuskiego i ponakłówać widelcem. Pozostawić ciasto na blaszkach do uzyskania temperatury pokojowej. Piec w tempreturze 200 stopni około 20 - 30 minut do uzyskania złocistego koloru. W czasie pieczenia blatów ciasto będzie rosło i powstaną nierówności, które należy nakłówać co jakiś czas, aby ciasto nie było zbyt wyrośnięte. Upieczone balaty wyłożyć na kratkę i odstawić do wystygnięcia.


Głęboką blaszkę o wymiarach ok: 20 x 30 cm wyłożyć papierem. Każdy z upieczonych blatów przyciąć (najlepiej nożem z piłką) do wymiarów blaszki. Włożyć do niej pierwszy z blatów. 


Masę krówkową rozpuścić w kąpieli wodnej, w celu uzyskania bardziej płynnej konsystencji.  Rozłożyć ją równomiernie na pierwszym blacie. Należy to robić sprawnie, gdyż masa szybko gęstnieje. 


Orzeszki ziemne posiekać na mniejsze kawałki i posypać po masie krówkowej.

Śmietanę kremówkę ubić z ziarenkami wanilii. Pod koniec ubijania dodać cukier puder i dalej ubijać (nie ubijać kremówki zbyt długo, może się z niej oddzielić masło). Stopniowo dodawać serek mascarpone i wymieszać dokładnie łyżką. Gotowy krem rołożyć równomiernie na gotowym blacie z orzeszkami i masą krówkową. Przykryć drugim płatem ciasta (stroną nakłówaną widelcem do masy śmietankowej). Wstawić do lodówki na ok. 1h. Przed podaniem obficie oprószyć cukrem pudrem.


 

Czas na ciasto francuskie

wtorek, 23 kwietnia 2013

Ciastka owsiane Jeżyki - lepsze, niż ze sklepu!

Padło hasło ''Jak się spotkamy, to upiekę jakieś ciasteczka.'', więc przejrzałam wszystkie swoje
ciasteczkowe przepisy, które zapisywałam w zakładkach z myślą 'kiedyś to zrobię!'.
Dziwne, ale teraz nie wydawały mi się już tak atrakcyjne, jak wtedy.
Zupełnie przypadkiem, przeglądając różne blogi, trafiłam na TEN przepis.
Orzechy, płatki owsiane, masa krówkowa, czekolada i...wiedziałam, że muszę je zrobić. 
Nie kiedyś, nie potem - właśnie teraz! :)
Ciastka mają przypominać popularne, kupne Jeżyki.
To nie prawda.
Są lepsze. :)
Lepkie, lekko ciągnące, zaklejające usta niczym cukierek krówka.
Przyjemnie chrupią orzechowym miksem złożonym z pekanów, orzechów włoskich i ziemnych.
Dacie wiarę, że nie mają w sobie mąki, a jedynie zmielone płatki i orzechy?
I wcale nie są przesłodzone! W całym przepisie są tylko 4 łyżeczki cukru! 

W przepisie nie było rodzynek, ale przez to ciasteczka wydawały mi się mniej jeżykowe.
Po upieczeniu posypałam ciacha namoczonymi rodzynkami, które następnie polałam roztopioną, gorzką czekoladą.


Ciasteczka owsiane Jeżyki, z karmelem i orzechami
/ok. 30 ciasteczek/
(wartość energetyczna 1 ciastka - ok. 160 kcal)

Składniki:
  • 100g masła lub margaryny
  • 140g masy krówkowej
  • 2 żółtka
  • 160g płatków owsianych
  • 110g orzechów ziemnych solonych
  • 4 łyżeczki brązowego cukru
  • 100g orzeszków ziemnych
  • 50g pekanów
  • 50g orzechów włoskich
  • 260g masy krówkowej
  • 50g rodzynek (do posypania upieczonych ciastek)
  • czekolada do polania (opcjonalnie)
W misce mieszamy masło, 140g masy krówkowej, żółtka, zmielone płatki owsiane, zmielone 110g orzeszków ziemnych oraz cukier. Uzyskaną masę zawijamy w folię spożywczą i umieszczamy na 30 min w zamrażalniku. W międzyczasie na patelni podprażamy przez około 5minut posiekane orzechy ziemne, pekany i orzechy włoskie. Dodajemy 260g masy krówkowej i podgrzewamy mieszając aż do połączenia składników. Piekarnik rozgrzewamy do 165 stopni i w międzyczasie wyjmujemy z zamrażalnika masę. Z masy formujemy kulki, które obtaczamy w orzechach pomieszanych z karmelem, układamy na papierze do pieczenia, rozpłaszczamy łyżką i pieczemy w piekarniku przez 12 minut, a po tym czasie przez kolejne 2 minuty w włączonym termoobiegiem. Ciastka studzimy na kratce, po czym ewentualnie ozdabiamy namoczonymi rodzynkami i polewamy czekoladą.

sobota, 20 kwietnia 2013

Pełnoziarniste bułki ze słonecznikiem - szybkie, łatwe, pyszne!

Parę dni temu, na facebook'owym fanpage'u Tęczy w słoiku pytałam Was o sprawdzone przepisy na domowe bułeczki.
Bo po tygodniu złożonym z naleśników, owsianek i tostów z czerstwego chleba zachciało mi się pieczywa. Świeżego, oczywiście.
Wszystkie bułki, rogaliki i chleby z okolicznych spożywczaków i piekarni - przetestowane.
Jedzenie ich po raz kolejny - wieje śniadaniową nudą. 
W szafce znalazłam suszone drożdże, w portfelu nie znalazłam pieniędzy - w takim razie pieczemy!

Miało być szybko, łatwo i bez wyszukanych składników.
Wszak dodatek mleka czy jaj to już rarytas - w TYM przepisie ich nie znajdziecie.
Jest woda, mąka no i...drożdże oczywiście. :)
Dodatek słonecznika możecie pominąć, a i tak otrzymacie...
PUSZYSTE, MIĘCIUTKIE, SYCĄCE I DŁUGO ZACHOWUJĄCE ŚWIEŻOŚĆ - proste i szybkie w przygotowaniu -  DOMOWE BUŁECZKI. :)



Może zrobicie je na jutrzejsze, niedzielne śniadanie? :)

Oryginał bułeczkowego przepisu z Pracowni Wypieków.
Pełnoziarniste bułki ze słonecznikiem, bardzo łatwe
/ok. 6 sztuk/

(wartość energetyczna 1 bułeczki - ok. 230 kcal)
 

1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej

3/4 szklanki wody
10 g świeżych drożdży (lub łyżeczka suszonych instant)
1 łyżeczka soli
2 łyżki oliwy lub oleju
2-3 łyżki pestek słonecznika

 

Mąkę wymieszać z solą. Drożdże rozkruszyć do miseczki, wlać do nich łyżkę wody i dodać do mąki, następnie stopniowo wlewając oliwę i wodę zagnieść ciasto. Powinno się delikatnie kleić do rąk.
Dodać 2 łyżki pestek słonecznika, wgnieść je w ciasto. Przełożyć do miski, delikatnie posmarować wierzch oliwą i zostawić na 30-40 minut do wyrastania.

Z wyrośniętego ciasta formować bułeczki lub odrywać małe kawałki, obtaczać je w pestkach słonecznika i układać na blasze do pieczenia wyłożonej papierem. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na ok. 30 minut.

Piekarnik nagrzać do 230 st C.

Wyrośnięte bułeczki wstawić do piekarnika, na dno piekarnika wsypując ok. 1/2 szklanki kostek lodu* (ja kostki lodu włożyłam do brytfanki wstawionej na dolnej półce piekarnika).
Piec ok. 12-15 minut. Jeśli słabo się rumienią (choć to są bułki z cyklu tych raczej bladych), można włączyć termoobieg (temp. 190 st C) i dopiekać ok. 5 minut.
Ostudzić na kuchennej kratce.

Smacznego!

 

*Topiący się lód tworzy w piekarniku parę, dzięki której skórka na bułeczkach jest bardziej chrupiąca.
Kostki lodu wsypuję bezpośrednio na dno piekarnika, można też wstawić je do niego w żaroodpornym naczyniu.
Kostki lodu w żadnym razie nie mogą dotykać do bułeczek. 


wtorek, 16 kwietnia 2013

Desernik z karmelizowanymi bananami i masłem orzechowym

Nie od dziś wiadomo, że pasjami uwielbiam oglądać stronę Kwestia Smaku,
a każdy nowo dodany przepis podziwiam z westchnięciem.
Ilekroć zarzekam się, że 'koniecznie to zrobię' - pojawia się znów coś nowego i wspaniałego, aż zaczynam czuć obawę, że nie starczy mi życia na wypróbowania tych wszystkich pyszności.

Czy też tak macie, przy przeglądaniu kulinarnych stron/blogów? :)


Tym razem nie miałam ŻADNYCH wątpliwości - jak mawiają- miłość od pierwszego wejrzenia.
Po prostu wiedziałam, że MUSZĘ zrobić TO ciasto. :)
No bo jak tu nie ulec połączeniu bananów (karmelizowanych!), sera i...masła orzechowego?
Nie ma opcji - to musi być pyszne.
I jest!



Kremowe, słodkie, mocno pachnące bananami, przełamane lepko-słonym akcentem wymieszanego z miodem masła orzechowego.
Serowa warstwa słodzona mlekiem zagęszczonym wręcz rozpływa się na naszym podniebieniu.
No i ten kruchy spód...
Mówię Wam - upieczcie je.
Jutro, pojutrze, na weekend, majówkę czy kiedykolwiek!
Nieważne kiedy - upieczcie koniecznie! :)


Jeśli jak ja nie macie palnika do crème brûlée - posypcie banany cukrem w trakcie pieczenia i ustawcie formę z ciastem na najwyższej półce piekarnika. :)
przepis podaję za Asią z Kwestii Smaku.

Desernik z karmelizowanymi bananami i masłem orzechowym
/blaszka 20x30cm, ja robiłam w małej tortownicy 19cm i zmniejszyłam sobie proporcje, ale podaję jak w oryginale :)/


Ciasto na spód:
170 g mąki pszennej 

80 g mąki ziemniaczanej (lub cornstarch, mąki ryżowej, skrobi ziemniaczanej)
 50 g cukru 
150 g zimnego masła 
1 jajko

Masa serowa:
250 g zmielonego twarogu lub sera mascarpone lub mieszanki 

2 łyżki budyniu o smaku bananowym (proszku)
200 g słodzonego mleka skondensowanego z puszki 

1 jajko


Ponadto: 180 g masła orzechowego, kremowego
1 łyżka i 1 łyżeczka miodu
1 - 2 banany
sok z 1 cytryny
około 3 - 4 łyżki cukru do karmelizacji Blaszka o wymiarach minimum 20 cm x 30 cm 

Palnik gazowy do przypiekania/karmelizowania deserów (jak do crème brûlée)

Przygotowanie:

  • Wyjąć składniki na masę serową z lodówki. Spód: Do miski przesiać mąkę pszenną, dodać mąkę ziemniaczaną, cukier i pokrojone na kawałeczki masło. Rozetrzeć palcami masło z mąką aż powstanie drobna kruszonka lub miksować składniki mikserem (mieszadłem) do uzyskania drobnych kawałeczków ciasta. Następnie dodać jajko i zagnieść ciasto łącząc wszystkie składniki w jednolitą kulę lub dalej miksować mikserem aż składniki zaczną się łączyć. Zawinąć w folię i włożyć do lodówki na 1 godzinę.
  • Ciasto rozwałkować i włożyć nim formę, najłatwiej włożyć je pomiędzy 2 arkusze papieru do pieczenia, rozwałkować na placek zbliżony do wymiarów formy i razem z papierem przenieść ciasto do formy. Odkleić górny arkusz, ciastem wyłożyć spód i około 2 cm boków, palcami wylepić brakujące miejsca. Cały spód podziurkować widelcem i wstawić do lodówki na około pół godziny.
  • Piekarnik nagrzać do 170 stopni (góra i dół bez termoobiegu). Wstawić blaszkę z ciastem i piec przez około 30 - 35 minut na lekko złoty kolor. Wyjąć z piekarnika, ciasto zostawić w foremce i ostudzić. Piekarnik zostawić włączony na tej samej temperaturze.
  • Masło orzechowe wymieszać z 1 łyżką miodu i rozprowadzić po ostudzonym spodzie.
  • Masa serowa: Do misy miksera włożyć ser i budyń i zmiksować. Dodać mleko skondensowane i zmiksować na małych obrotach miksera na gładką masę. Dodać jajko i znów krótko zmiksować do połączenia się składników.
  • Banany pokroić na cienkie plasterki (jak widać na zdjęciach) i obtoczyć je w mieszance soku z 1 cytryny i 1 łyżeczce miodu.
  • Masę serową wyłożyć łyżką na warstwę orzechową. Ułożyć plasterki bananów i wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni C, piec przez około 30 minut aż masa zastygnie i lekko podniesie się przy brzegach. Wyjąć z piekarnika i ostudzić.
  • Karmelizowanie bananów: banany posypać cukrem i opalić palnikiem na złoty kolor (ja posypałam je cukrem w trakcie pieczenia i przeniosłam formę z ciastem na najwyższą półkę w piekarniku, by ładnie się przyrumieniły)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Shake truskawkowy jak z Mcdonald's

Zrobiłam sobie truskawkowego szejka i nieskromnie powiem, że smakował lepiej, niż oryginał.
Pomijając fakt, że DOKŁADNIE wiedziałam, co w nim jest. ;)
Nie ujmując niczego popularnej sieci fast food, do której miałam dziś pojechać i sprawdzić grafik pracy na nadchodzący weekend (serdecznie pozdrawiam życzliwego kolegę, który jutro to obczai! :)) )
Ostatni pracowity weekend.

Nie ma to, jak cały dzień siedzieć w domu, z chorym gardłem, w piżamie, kursując między kuchnią a pokojem.
Gotować jedzenie, robić mu zdjęcia, jeść, a potem leżeć z brzuchem do góry i narzekać z przejedzenia.
(Nie)lubię takich dni, więc ubiorę dres, zdeptane a'la emu i pójdę sobie do Biedronki po wodę, zahaczając po drodze o kontener na plastik (z uporem maniaka segreguje puste butelki).
Oczywiście, uczyłam się dziś również, ale jakoś zapomniałam to udokumentować zdjęciem. ;)


Shake truskawkowy
/1 porcja/
(wartość energetyczna porcji - ok. 250 kcal)
  • szklanka mleka
  • 2 gałki lodów (waniliowych/truskawkowych/śmietankowych)
  • truskawki, ok 100 g
  • cukier/słodzik do smaku
Wrzucić wszystko do blendera i zmiksować. Udekorować pistacjami. Pić, póki zimne. :D

bajaderki z wielkanocnych ciast, z masłem orzechowym

spaghetti carbonara na obiad :)

środa, 3 kwietnia 2013

Kwiecień, plany, zdjęcia

Kwiecień, choć wiadomo, że (jeszcze) nie widać.
Lubię wypunktować sobie plany, a potem odhaczać to, co się udało (też tak robicie? :) ).
Zwykle zapisuję takie rzeczy na kolorowych karteczkach samoprzylepnych lub na ostatniej stronie szkolnego kalendarza.
Tym razem - na blogu - bo spoglądam tu częściej, niż na różową kartkę na biurku, przywalaną kupką zeszytów i dziwnych papierów, przychodzących pocztą... :)



W kwietniu...

1. Każdego dnia (prócz weekendów i piątków i...) przeczytam (ze zrozumieniem i zakuciem) kilka stron podręcznika dla Asystentek stomatologicznych, bo egzamin zawodowy już w maju/czerwcu.
2. Zaprojektuje, wydrukuje i rozniosę po osiedlu ulotki dot. mojego nowego biznesu (szczegóły wkrótce! ;) ).
3. Po roku fryzjerskiej abstynencji - umówię się na podcięcie końcówek i powrót do grzywki ze zdjęcia po prawej ---->
4. W którąś sobotę pójdę z tatą na giełdę, po różowy (ew. fioletowy/turkusowy) rower miejski.(wiem, że to czytasz, tato :D)
               5. Po 8 kwietnia (wypłata! ^^ <3), polecę jak na skrzydłach do C&A i kupię TE dwie rzeczy,  których dostępność wciąż sprawdzam, przy każdej wizycie w galerii. ;p
6. Z miliona pomysłów na majówkę - wybiorę najlepszy i oby nie padał śnieg.
7. Kupię sobie takie fajne buty.
6. Dobra, niech stracę. Przytyję te 3 kg, które straciłam, żyjąc na krawędzi (szkoła-praktyki-praca po 11 godzin).
7. Pieczenia odbierających rozum ciast i domowych chlebów NIE PLANUJĘ, bo to już zabieg rutynowy. :D
8. I...jak sobie coś przypomnę, to dopiszę. ;)


Tymczasem, kiedy wszyscy mają na blogach swoje super fajne 'migawki', najlepiej w aplikacji instagram - i ja prezentuję swoje... ;)







wtorek, 2 kwietnia 2013

Chleb na zakwasie, z ziarnami (mój pierwszy)

Upiekłam swój PIERWSZY chleb.
Oczywiście, robiłam już drożdżowe bułeczki, maślane chałki i - a jakże! - proste chleby, na drożdżach.
Upiekłam jednak PRAWDZIWY chleb.
Chleb na ZAKWASIE (nie no, jak to dumnie brzmi, poproszę o werble :D).
 Zwlekałam i odkładałam na 'później' nastawienie zakwasu.
No bo jak tu tak czekać, pielęgnować i dokarmiać dzień w dzień, zanim w końcu zje się kromkę domowego chleba?
Dziś powiem: warto - oj, warto.
Śmieję się teraz, że mam dwójkę synów - starszego, pana Króliku (zdjęcie poniżej) i młodszego...Zakwas. ;)
I...dokarmiam go dalej, by rósł duży i silny (i królik i zakwas). ;)


Chlebek wychodzi RE-WE-LA-CYJ-NY, serio.
Miękki, sprężysty, ciężki i wilgotny miąższ, w otoczeniu grubej, chrupiącej skórki.
Z mnóstwem ziaren, na pszennej, orkiszowej i żytniej mące.
Zdrowy, sycący, NAJLEPSZY.
Długo pozostaje świeży.
Za kupne pieczywo - podziękuję i...idę piec następny. ;)
 

Przepis z mej małej, kulinarnej 'biblii' - KUKBUK.
CHLEB NA ZAKWASIE, Z ZIARNAMI
/keksówka, dł. 23 cm/
(wartość energetyczna w 100 g - ok. 219 kcal)

  • 375 g mąki pszennej razowej (nie doczytałam i dałam pszenną zwykłą, dopiero teraz zauważyłam :D)
  • 125 g mąki razowej (u mnie - pół na pół - żytnia razowa i orkiszowa pełnoziarnista)
  • łyżka nasion siemienia lnianego
  • 1/4 szklanki pestek dyni
  • 1/4 szklanki pestek słonecznika
  • łyżka sezamu
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 1/4 szklanki zakwasu pszenno-żytniego
  • 375 ml ciepłej, przegotowanej wody
  • masło do wysmarowania foremki

1. Do miski wsypujemy trzy rodzaje mąki - pszenną, orkiszową i żytnią. Dokładnie mieszamy.
2. Do mąki dodajemy wartościowe i zdrowe dodatki - siemię lniane, pestki dyni, słonecznika, sezam oraz sól. Mieszamy wszystko ze sobą.
3. Do składników sypkich dodajemy 375 ml ciepłej, przegotowanej wody
4.Teraz dodajemy zakwas, będziemy potrzebować ok. 1/4 szklanki. Wszystko ze sobą dokładnie mieszamy.
Kiedy powstanie nam jednorodne, luźne ciasto, odkładamy z niego 1/4 szklanki i dokładamy do naszego zakwasu. Tym sposobem uzupełnimy go i nakarmimy. Tak robimy za każdym razem, przed wypieczeniem chleba.
5. Wyrobione ciasto zostawiamy w ciepłym miejscu, przykryte kocem lub ręcznikiem na ok. 8 godzin.
Temperatura w pomieszczeniu powinna wynosić ok. 20 stopni.
6. Keksówkę o dł. 23 cm smarujemy masłem i przekładamy do niej nasze ciasto małymi garstkami.
Forma powinna być wypełniona do 3/4 wysokości.
7. Wstawiamy do rozgrzanego do 60 stopni piekarnika i pieczemy przez 15 minut.
Po upływie tego czasu zwiększamy do temp. do 150 stopni i pieczemy kolejne 15 minut. Znów - po upływie czasu zwiększamy temp. do 180 stopni i pieczemy przez godzinę.
8. Po wypieczeniu od razu wyjmujemy chleb z foremek i układamy go 'do góry nogami', by mógł odparować. Przykrywamy ściereczkę i odstawiamy do wystygnięcia na ok. 2 godz.
Chleb będzie doskonały przez cały tydzień. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...